9/05/2013 08:36:00 PM

Teresa Oleś-Owczarkowa "Mrówki w płonącym ognisku"


Autor: Teresa Oleś-Owczarkowa
Tytuł: "Mrówki w płonącym ognisku"
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 261
"W mieście mówią, że dawniej na wsi ludzie wiedli proste, szczęśliwe życie. Zachodziłam do wielu domów w Blanowicach, bo czułam się jedną z nich, ale prostego życia tam nie widziałam. (...) Prawdopodobnie najlepiej żyło się tym, o których nic nie wiedziałam. Tylko w niedzielę, starannie umyci, a mężczyźni nawet ogoleni, idąc wystrojeni do kościoła i godnie zasiadając w ławkach, robili wrażenie sytych i o niektórych można było nawet myśleć, że są szczęśliwi." /s. 50/
Wieś. Jedni ją kochają, dla innych jest synonimem wszystkiego, co najgorsze. Teresa Oleś-Owczarkowa na szczęście należy do tej pierwszej grupy. W swojej książce opisuje ona życie w powojennej wsi - konkretnie w Blanowicach, gdzie przez jakiś czas mieszkała jako dziecko.

Publikacja jest zbiorem historii różnych ludzi i miejsc oraz refleksji autorki. Na jej kartach ożywają dawni mieszkańcy Blanowic, o których często niewielu już pamięta. Dowiadujemy się, jak wyglądały przygotowania do ślubu i wesela, jakie tradycje kultywowali ludzie - nie tak dawno temu - oraz jaka była ich mentalność. Teksty przeplatane są fragmentami różnych pieśni i piosenek, przypominających autorce o przeszłości i kojarzących się z opisywanymi wydarzeniami.

Gdzieś na wsi
Tytuł książki odnosi się, jak głosi tekst na okładce, do symbolicznego obrazu życia na Ziemi. "Jest wyrazem gorzkiej nadziei, której mrówki w płonącym ognisku nie tracą". Opisano w niej świat skazany na zagładę - i częściowo już zapomniany. Świat, w którym ludzie zdają sobie sprawę ze swojej przemijalności, ale mimo wszystko mają nadzieję, że "nie wszystek umrą". Autorka zatrzymuje się na dłużej nad swoimi Blanowicami, które pomimo upływu lat i mimo tego, że nie są już wsią lecz zostały przyłączone do miasta, nadal ją do siebie przyciągają. A może to nie sama wieś, ale gwiaździste niebo nad nią? Niebo, które nigdzie nie jest tak bliskie i tak piękne, jak właśnie tam?

Z dużym zainteresowaniem czytałam historie ludzi związanych z Blanowicami - niekiedy śmieszne, niekiedy przerażające albo po prostu smutne. Ta część książki naprawdę przypadła mi do gustu. Nieco mniej spodobały mi się refleksje autorki. 
"Mrówki..." to książka na pozór chaotyczna, mieszcząca w sobie wiele opowieści, przemyśleń, fragmentów innych utworów. Jednak autorce udało się poskładać z tych kawałków opowieść o życiu w pewnej wsi niedługo po wojnie, a w szerszym kontekście - o życiu człowieka i zmianach, które w nim zachodzą.
"Blanowice mają swoją historię, jak rodzina. Jedni ją wspominają i starają się pamiętać, inni chcą jak najszybciej zapomnieć. Tam gdzie ważniejszy będzie wygląd sukni i kapelusza na starej fotografii, bez próby spojrzenia na los fotografowanych, niewiele z tego przyjdzie." /s. 192/
Za książkę dziękuję Wydawnictwu M

Dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim postem;) Uprzejmie zawiadamiam, że w następnej notce, oprócz recenzji, znajdzie się krótka fotorelacja z wyjazdu do Budapesztu;)
______________________________
Źródła zdjęć:
1. Moje. Nie widać?
2. http://media-cache-ak0.pinimg.com/736x/89/3f/0e/893f0ebba8fcc2f9f793f0eedf86e7a9.jpg

23 komentarze:

  1. Lubię czasem uciec do babci na wieś, położyć się na trawie i patrzeć w niebo:) Ach, rozmarzyłam się...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... w sumie, to chętnie poznałabym przedstawione w tej książce historie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię taką wspomnieniowo - gawędziarską formę narracji. To trochę tak jakby autorka siedziała obok i opowiadała mi swoją historię. Mam nadzieję, że ta książka mi się spodoba, bo czeka sobie na półce na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta publikacja już mi wpadła w oko, po Twoim poście sięgnę na pewno...

    OdpowiedzUsuń
  5. Historia pięknie opisana i bardzo ciekawa. Również miło spędziłam z tą książką czas.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wczoraj czytałam dwie pozytywne recenzje tej książki i widzę, że ty również masz o niej dobre zdanie, dlatego chyba się skuszę na te "Mrówki w płonącym ognisku".

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie osobiście urzekła, choć może wybitna nie jest i na pewno czytałam lepsze. Ale ostatnio mam wrażenie, że od otaczającego mnie świata odstaję zupełnie i chętnie bym się do tych Blanowic wybrała...

    OdpowiedzUsuń
  8. Chetnie przeczytam te opowiadania, tez lubie wies, mieszkam na wsi, wiec to ksiazka jak najbardziej dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak, zrobiło się tak sielsko i swojsko :) W sam raz dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Więc Tobie też nie zawsze podobały się refleksje autorki? :)
    Ja odniosłam wrażenie, że niektóre refleksje są nieprzemyślane i... nieco dziwne. Ale część wspomnieniowa bardzo mi się podobała. Urodziłam się i wychowałam w mieście, ale bardzo lubię czytać książki z akcją na wsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "dziwne" to chyba dobre słowo. Za to historie ludzi z Blanowic naprawdę mnie zainteresowały, dzięki nim doceniam tę książkę;)

      Usuń
  11. Raczej nie przeczytam. Należę do tej drugiej grupy osób, które wpadają w popłoch, gdy widzą niezaburzony niczym horyzont, a powietrze jest za czyste. Poza tym odstraszają mnie te specyficzne refleksje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem bardzo zainteresowana tą książką, zwłaszcza po Twojej recenzji. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tytuł książki mnie rozbraja :D chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdecydowanie, nie dla mnie. Cały pomysł i fabuła chyba by mnie zanudziły ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem pewna, że pisałam już komentarz po tą Twoją recenzją.. no, ale może się mylę. W każdym razie ciekawy tytuł i okładka. Sama fabuła nie wydaje się być skomplikowana, a skoro Tobie książka się podobała, to możliwe, że kiedyś po nią sięgnę.

    P.S. Może zechcesz dołączyć: http://miqaisonfire.wordpress.com/wyzwanie-kryminalne/ ? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Beato, jak znajdujesz czas na czytanie? To znaczy, chodzi mi bardziej o to, kiedy czytasz :D czy masz jakąś porę, n. codziennie wieczorem, czy może w komunikacji miejskiej?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komunikacji miejskiej korzystam raczej rzadko, więc to odpada;) Nie mam też określonej pory...po prostu kiedy tylko mam wolną chwilę, staram się dorwać jakąś książkę i przeczytać chociaż fragment. Sprawę ułatwia fakt, że czytam dosyć szybko;)

      Usuń
  17. Po tytule spodziewałam się czegoś absurdalnego i poniekąd zabawnego. ;)
    O życiu na wsi to ja mogę tylko poczytać, sama nigdy nie zdecydowałabym się tam zamieszkać (chyba że obok mnie wybudowaliby szpital ;).

    OdpowiedzUsuń
  18. W dniu dzisiejszym Twoja recenzja jest trzecią, którą czytam na temat tej książki. Wcześniej nie słyszałam o tej pozycji. Jestem nią oczarowana i bardzo chcę ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hm... ja jednak chyba podziękuję, chociaż historie mieszkańców z chęcią bym poznała.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger