3/10/2016 01:06:00 PM

Kinga Facon "Samulka"

Kinga Facon "Samulka"


Autor: Kinga Facon
Tytuł: "Samulka"
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 304




Trzydziestoletnia Ewa od pewnego czasu mieszka w Samulkach - małym, sympatycznym miasteczku. Pracuje jako księgowa w przedszkolu. Prywatnie specjalizuje się w ciastoterapii (pączki!), kawoterapii, dogoterapii (Kajtek, pies przygarnięty ze schroniska), floroterapii oraz czytaniu książek. Brzmi świetnie? Nie bardzo. Tak naprawdę Ewa jest samotna i walczy z depresją. A przynajmniej się stara. A jej życie wcale nie jest takie piękne, stąd też rożne rodzaje terapii. Szkoda tylko, że kobieta raczej unika brania lekarstw... może dlatego często widuje postacie z czytanych właśnie książek i rozmawia się jej lepiej z nimi, niż z prawdziwymi ludzmi.

Lektura zaczęła się bardzo przyjemnie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Spodziewałam się lekkiej, zabawnej książki. Pózniej dowiedziałam się o chorobie Ewy. I nie miałabym żadnych zastrzeżeń do tego poważnego wątku, gdyby nie wprowadzenie wspomnianych wcześniej postaci znanych z literatury - dziwnie było czytać o tym, że kobieta wybrała się do kawiarni z Eleonorą i Marianną, bohaterkami "Rozważnej i romantycznej". Albo że spotkała na spacerze Jamesa Herriota i rozmawiała z nim o opiece nad Kajtkiem. Chociaż to jeszcze mogłam zrozumieć. 
Nie zagłębiam się tutaj w to, czy autorka poprawnie opisała walkę Ewy z depresją, ponieważ nie mam zbyt dużej wiedzy o tej chorobie. Mam za to zastrzeżenie do innego wątku: Samulki to urocze miasteczko, w którym mieszkają właściwie sami cudowni ludzie (ci zli wspominani są tylko mimochodem). I tak Ewa ma sympatyczną i bardzo wyrozumiałą szefową, która nie gniewa się na księgową zaniedbującą obowiązki służbowe i całymi dniami wpatrującą się w wyłączony monitor komputera. I wszędzie, gdzie pójdzie, napotyka wyłącznie miłych i pełnych zrozumienia dla jej dziwnych zachowań (związanych z chorobą, ale przecież oni o tym nie wiedzą) ludzi: w bibliotece, w kawiarni, w kościele, w cukierni... To oczywiście piękne, ale nie da się ukryć, że jednocześnie zbyt cukierkowe i naprawdę mało realne. W Samulkach mieszkają prawie sami dobrzy ludzie, którzy z radością pracują charytatywnie w przykościelnej kawiarence, tłumnie przychodzą do biblioteki (a młodzież to już wręcz walczy o konkretne książki), zawsze się uśmiechają i chcą wszystkim pomagać. Przykro mi, ale takie miasteczka nie istnieją. "Samulce" przydałaby się odrobina realizmu.



Tak naprawdę wymienione wyżej rzeczy nie są ogromnym przewinieniem. Ale połączone razem w jednej książce sprawiają, że cała historia staje się nieco dziwna i niezbyt przekonująca. A szkoda, bo autorka ma naprawdę lekkie pióro i ogromne poczucie humoru. Mam jednak wrażenie, że nad "Samulką" trzeba jeszcze porządnie popracować: "poprawić" postacie drugoplanowe, tak żeby - nadal pozostając dobrymi ludzmi - stały się nieco bardziej realne, może trochę ograniczyć spotkania i rozmowy głównej bohaterki z książkowymi postaciami i nieco zmienić bardzo wyrazny w powieści wątek religijny. Oczywiście nie mam nic przeciwko chrześcijańskiemu przesłaniu, wręcz przeciwnie. Wydaje mi się jednak, że tutaj jest ono zbyt nachalne, zbyt mocno zaakcentowane, że wszystkie sprawy (i ludzie) związane z religią są za bardzo wyidealizowane. Owszem, rozumiem przesłanie i w pełni się z nim zgadzam. Ale mam wrażenie, że autorka mogłaby się dużo nauczyć od Jana Grzegorczyka (który stworzył świetną serię książek o księdzu Groserze) czy Macieja Grabskiego (odpowiedzialnego za powieści o księdzu Rafale) - oni potrafili stworzyć pełne wiary, nadziei i miłości książki, które jednocześnie były bardzo realne. Bo ukazani w nich ludzie, nawet osoby duchowne, nie byli idealni. Przecież nikt z nas nie jest. A w Samulkach bardzo ludzka jest tylko Ewa, cała reszta wydaje się być pozbawiona wszelkich wad.

"Samulka" mogła być o wiele lepszą książką, naprawdę. Biorąc pod uwagę wszystko, co napisałam wcześniej, czekam na kolejną powieść autorki. Wiem już, że potrafi pisać. Teraz chciałabym przekonać się, że umie (w co nie wątpię) stworzyć bardziej spójną i bliższą rzeczywistości fabułę powieści, niosącej nadzieję i zawierającej pozytywne przesłanie. Bo "Samulka" niestety nie do końca się jej udała. Ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?

Moja ocena: 3,5/6
____________________
Zródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/290730/samulka
2. https://unsplash.com/photos/hLxqYJspAkE
Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger