10/30/2018 10:02:00 AM

Laila Shukri "Jestem żoną szejka"

Laila Shukri "Jestem żoną szejka"


Autor: Laila Shukri
Tytuł: "Jestem żoną szejka"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 389
Myślę, że kiedy ci nieprzeciętni mężczyźni poznają tę wyjątkową dla nich kobietę, która ich zafascynuje nie tylko swoją urodą, ale również wnętrzem, potrafią stworzyć, nawet jeżeli to trwa tylko ograniczony czas, zupełnie unikalną relację przepełnioną miłością, zrozumieniem, humorem i ciepłem. Przy tym, korzystając ze swoich ogromnych fortun, uszczęśliwiają wybranki pięknymi przedmiotami, wygodnym trybem życia i wszechobecnym przepychem.
Nieprzeciętni mężczyźni to arabscy szejkowie. Ich nieprzeciętność polega chyba jedynie na posiadaniu bajecznej fortuny i egzotycznej (dla nas, oczywiście) urody. Zoną jednego z takich szejków jest autorka książki, Laila Shukri. A przynajmniej kobieta tak twierdzi. Opisuje ona, jak doszło do tego że poślubiła Salima, jak radzi sobie w nowej dla niej roli (przedtem była zwykłą dziewczyną z Polski pracującą w jednej z firm w Dubaju) i jakie problemy napotyka w swoim życiu. A także jak bardzo rozkoszuje się luksusami, do których ma dostęp na co dzień.

Nie będzie dużym spoilerem, jeżeli napiszę, że małżeństwo Laili i Salima nie jest usłane różami. Wprawdzie mężczyzna rozpieszcza swoją żonę, ofiarowując jej coraz to nowe przepiękne komplety biżuterii, drogie ubrania i akcesoria, zabierając ją w dalekie podróże. Ale kobieta jest zdziwiona, że po ślubie musi nosić abaję, nikab i hidżab. Ze jej mąż pragnąłby, żeby przeszła na islam. I że jest o nią chorobliwie zazdrosny i traktuje ją jak swoją własność. Z drugiej strony jest zachwycona przepychem, który ją otacza, zresztą bardzo szybko odnajduje się w roli madame, pani domu, której głównym zajęciem jest wydawanie służbie rozkazów i rozkoszowanie się bogactem. Takie zachowania męża, jak opuszczanie jej na długie tygodnie i zabieranie ze sobą dzieci, pobicie czy nawet gwałt, nie sprawiają że rozważa odejście od niego albo chociaż trochę bardziej realnie patrzy na swojego mężczyznę. Pod koniec książki stwierdza nawet Nie wiem, czy jestem księżniczką, czy niewolnicą, czy może jedną i drugą. Może tylko jestem do szaleństwa zakochaną kobietą. To już pozostawię bez komentarza.


Opisany wyżej wątek to jedno. Można różnie oceniać zachowanie narratorki, można się z nią nie zgadzać. Ale mamy tutaj coś jeszcze, o czym warto wspomnieć: sam sposób pisania i konstrukcję książki, które według mnie są nie do przyjęcia. Laila Shukri pisze niesamowicie chaotycznie, przeskakuje z tematu na temat, pomija różne wydarzenia, a do innych ciągle wraca. Już bardzo dawno (a być może jeszcze nigdy) nie czytałam czegoś napisanego tak... nieporządnie i nieumiejętnie. Kolejną kwestią są dialogi bohaterów. Są one albo wyjątkowo zdawkowe, albo wyglądające na żywcem przeklejone z wikipedii. Na przykład, kiedy Salim pyta żonę, czy nie chciałaby wybrać dla siebie jakiegoś kompletu biżuterii z szafirów z Celjonu, ta odpowiada: Myślę, że to świetny pomysł. - Ucieszyłam się. - Rzeczywiście szafiry to moje ulubione kamienie, a te, które stamtąd pochodzą, są znane na całym świecie. Jeden z nich, niebieski szafir, znajdował się w pierścionku zaręczynowym księżnej Diany, a teraz nosi go Kate, księżna Cambridge, żona księcia Williama. Niebieski szafir symbolizuje miłość, zaangażowanie i wierność, ale również królewską władzę, lojalność i mądrość. Dlatego... Pozwólcie, że nie będę cytować całej wypowiedzi. Jest ona przerażająco długa i nudna.
I jeszcze jedna uwaga: autopromocja, którą stosuje autorka, przekracza nawet to, co w swoich książkach robi (moja niestety nie-ulubiona) Katarzyna Michalak. W "Jestem żoną szejka" co chwilę natrafiamy na fragmenty dotyczące innych książek autorki. Jeśli komuś spodoba się ta pozycja, z pewnością i tak sięgnie po inne, nie wiem po co taka nachalna reklama.

Jest jedna rzecz, która podobała mi się w tej książce: fragmenty dotyczące prywatnego życia bogatych obywateli ZEA oraz trudnej sytuacji ludzi, którzy dla nich pracują. Oczywiście ciężko stwierdzić, że "podobało mi się" czytanie o wykorzystywaniu ludzi lub o ich torturowaniu. Ale były to rzeczy, o których wiem niewiele, a o których warto mieć świadomość. Myślę, że to właśnie te fragmenty (chociaż czasami też wyglądające jak przeklejone z innych stron czy książek) są największym atutem tej powieści. Bo ciężko mi nazwać "Jestem żoną szejka" biografią czy też ogólnie literaturą faktu. Do całej historii w niej zawartej odnoszę się dosyć sceptycznie. Łagodnie mówiąc;)

Dlaczego w ogóle przeczytałam tę książkę, skoro tak bardzo mi się nie podbała? Z ciekawości. Wcześniej nie miałam pojęcia o stylu pisania autorki, choć same tytuły nie były mi obce (Nawet czasem je polecałam, kiedy jeszcze pracowałam w księgarni. Gdybym tylko wiedziała...). Dopiero ta lektura pozwoliła mi poznać ich tematykę i wyrobić sobie własne zdanie. Teraz przyznaję, że chętnie sięgnęłabym po coś podobnego, jednak napisanego o wiele lepiej i bardziej wiarygodnego. Czy ktoś jest w stanie polecić taką pozycję? Bo ja "Jestem żoną szejka" zdecydowanie nie polecam.

Moja ocena: 2,5/6
__________________________
Źródła zdjęć:
1. Moje 
2. Photo by rawpixel on Unsplash

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger