6/19/2017 06:30:00 AM

Ponure Poniedziałki: Stephen King "Cookie jar"

Ponure Poniedziałki: Stephen King "Cookie jar"
Opowiadanie można przeczytać online TUTAJ


Wiadomo, że Stephen King jest moim ulubionym pisarzem. I uważam, że w jego wykonaniu nawet śmieszne z pozoru pomysły przeradzają się w przerażające historie. Zapraszam Was zatem, moi drodzy, na tekst dotyczący horroru o... słoju na ciastka.

"There was a certain accord between them, right from the beginning."

Dale, trzynastoletni chłopak i Rhett, jego dziewięćdziesięcioletni pradziadek. Spotkali się, bo nastolatek miał do wykonania projekt szkolny polegający na rozmowie z najstarszą osobą w rodzinie. Oczekiwał pewnie opowieści o tym, jak to było przed wynalezieniem telewizji ("you were stuck with radio, huh?”) albo narzekania starego człowieka. Był zaskoczony tym, że pradziadek ma całkiem niezłe poczucie humoru (Rhett czuł to samo w stosunku do wnuka). I oprócz standardowej historii o tym, jak wyglądało jego dzieciństwo, pradziadek opowiedział mu jeszcze jedną: nieco szaloną, trudną do uwierzenia i taką, która mogła wpłynąć na całe późniejsze życie Dale'a. Była to historia o słoju na ciastka, który należał kiedyś do mamy Rhetta. I który zawsze był pełny, choćby jadło się z niego ciastka kilogramami.

"the thing she was afraid of was in the house with her all along."
"What? What was she afraid of?"
She was afraid of the cookie jar.”

Co przerażającego może być w tak prozaicznym przedmiocie? Nawet, jeśli dowiemy się o jego niezwykłych właściwościach, będziemy się raczej cieszyć niż bać - w końcu kto nie chciałby mieć dostępu do niewyczerpanego zapasu ciasteczek? Jednak z tytułowym słojem wiązała się pewna mroczna tajemnica. A wszystko miało związek z szaleństwem mamy Rhetta, obcą planetą, tajemniczą mgłą i krwiożerczymi stworzeniami...

Jak to zwykle bywa z prozą Kinga - podobało mi się to opowiadanie. Warto zwrócić uwagę na jego warstwę obyczajową: przedstawienie relacji wnuczek-pradziadek (właściwie świeżo nawiązanej, jednak bardzo obiecującej) i opowieść starszego człowieka o czasach swojej młodości (a także jego wspomnienia z czasów II wojny światowej, których decyduje się nie ujawniać). W tym wszystkim kryje się jednak pewna groza. Staruszek, przekonany że wkrótce umrze, chce podzielić się z wnuczkiem swoim sekretem. Historią tak szaloną i nieprawdopodobną, że naprawdę ciężko w nią uwierzyć. Znajduje jednak w Dale'u dobrego słuchacza a to, jak chłopak może wykorzystać zdobytą wiedzę i jak może ona na niego wpłynąć, jest naprawdę niepokojące.

To nie jest najbardziej przerażające opowiadanie Kinga. Natomiast autorowi udało się stworzyć tekst, który zaczyna się dosyć niewinnie, a następnie stoponiowo przeradza się w opowieść pełną niepokoju. Ostatnie zdania pozostawiają czytelnika z pytaniami: co będzie dalej? Czy stanie się najgorsze? Czy staruszek zrobił to specjalnie? Podobało mi się to. Lubię historie, które prowokują do tworzenia w głowie rozmaitych scenariuszy jeszcze na długo po zakończeniu lektury.

"Too many sweets weren’t good for you."
 Moja ocena: 5/6

Opowiadanie przeczytane w ramach wyzwania "Klasyka horroru 2" (horror współczesny)
http://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2016/12/klasyka-horroru-2-wyzwanie-czytelnicze.html
__________________
Zródło zdjęcia: unsplash.com

6/14/2017 06:30:00 PM

Guy N. Smith "Przyczajeni"

Guy N. Smith "Przyczajeni"





Autor: Guy N. Smith
Tytuł: Przyczajeni
Tytuł oryginału: "Lurkers"
Wydawnictwo: Phantom Press
Rok wydania: 1991 (po raz pierwszy książkę wydano w 1982 r.)
Liczba stron: 174






"Janie Fogg czuła, że coś jest na zewnątrz. Przejmował ją dreszcz przerażenia, a jakaś dziwna siła zmuszała do ciągłego wyglądania na dwór. Za brudnym, okratowanym oknem kobieta widziała jednak tylko ciemny, jodłowy las"
Zaczyna się obiecująco, prawda? Peter Fogg, pisarz, ma zamiar pracować w ciszy i spokoju nad nową książką. Dlatego przeprowadza się wraz z żoną i synem do małej wioski gdzieś w górach Walii. Mało tego, wybiera dom położony na wyjątkowym odludziu. Najbliżsi sąsiedzi mieszkają za lasem, a w pobliżu samego budynku znajduje się stary, kamienny ołtarz, otoczony drzewami - najprawdopodobniej pozostałość jakiegoś dawnego kultu. Nic więc dziwnego, że cała rodzina, a zwłaszcza Janie, czuje się nieswojo. Dodatkowo mieszkańcy wioski niezbyt przyjaznie spoglądają na Anglików, którzy ich zdaniem zupełnie tam nie pasują i powinni wracać, skąd przyszli. A kiedy okazuje się, że ktoś brutalnie zamordował kota Foggów i pozostawił jego zwłoki w kamiennym kręgu... Uczucie przerażenia zaczyna narastać. Czy to sprawka miejscowych? A może to duchy druidów? Albo...

Wybrałam tę jedną z wielu (bardzo wielu) powieści Guy'a N. Smitha, ponieważ zainteresowała mnie jej fabuła: pisarz z rodziną wyjeżdża do domu na odludziu, gdzie zaczynają się dziać dziwne rzeczy (od razu przypomina się na przykład "Lśnienie"). Nie spodziewałam się wiele, w końcu tematem przewodnim "Klasyki horroru 2" na ten miesiąc jest horror klasy B (a Guy N. Smith jest jednym z polecanych pisarzy) i faktycznie, nie otrzymałam zbyt dużo. Zaledwie 174 strony, na których ciężko w pełni rozwinąć przerażającą, pełną szczegółów opowieść. Zacznijmy jednak od zalet tej książki.


Cóż, zdecydowaną zaletą jest to, że jest krótka;) Mimo wszystko. Dzięki temu czyta się ją naprawdę szybko, akcja mknie do przodu i czytelnik nie zdąży wyrzucić książki przez okno, zanim ta go ostatecznie zirytuje czy znudzi;) Kolejną zaletą, już bardziej poważnie, jest samo miejsce akcji, czyli "posiadłość" Hodre: niezbyt zadbany dom, szopa oraz fragment terenu otoczony jodłowym lasem. I kamienny ołtarz, położony bardzo blisko budynków. To, oraz fakt że Hodre położone jest z dala od sąsiadów, tworzy interesujący klimat. Wiemy, że jeśli bohaterów zaczną spotykać dziwne rzeczy i będą chcieli wezwać pomoc, ta niekoniecznie może się pojawić na czas. Zwłaszcza, że miejscowi są (delikatnie mówiąc) niezbyt przychylni, ktoś może odciąć telefon, a na zewnątrz może akurat szaleć śnieżyca. Dobry w powieści jest również sam pomysł - chociaż oklepany i tak typowy dla horrorów, to jednak był dobrym punktem wyjścia do stworzenia interesującej historii...

...co nie do końca się udało. Właściwie to prawie wcale.
Wszystko opisane jest bardzo powierzchownie. Autor nie troszczył się zbytnio o szczegóły, o przedstawienie wewnętrznych przeżyć głównych bohaterów... I tak o żonie Petera wiemy na przykład mniej więcej tyle, że Hodre i miejscowi ją przerażają i za wszelką cenę chce wyjechać, zabierając syna. O samym synu, że koledzy w szkole mu grożą i jest przerażony. O Peterze dowiadujemy się trochę więcej. Ale nie da się ukryć, że przemyślenia bohatera są niezbyt głębokie. Na przykład w sytuacji, w której pomimo grózb ze strony kolegów, że zabiją Gavina, rodzice i tak wysyłają go do szkoły (dodatkowo w sytuacji, kiedy kot chłopca zaginął): Miał nadzieję, że chłopcu nic się nie stało. Może jak dostanie królika, przestanie pytać o kota. Widzicie tę logikę? "Mojemu synowi grożą, ale może nic mu nie jest. Ktoś okrutnie zabił jego kota, kupmy mu więc nowe zwierzątko, może od razu zapomni o poprzednim". Podobnych przykładów jest w książce więcej. W ogóle postacie w powieści są tak przedstawione, że do żadnej - a już zwłaszcza do głównego bohatera - nie można poczuć większej sympatii.
Jeżeli natomiast chodzi o grozę - początkowo faktycznie można być zainteresowanym. Ktoś zabija zwierzęta i zostawia je w kamiennym kręgu, a miejscowi są bardzo nieprzychylni rodzinie Foggów. Nie do końca wiadomo czy to działanie miejscowych właśnie, czy też sprawka jakichś bliżej nieokreślonych sił związanych z dawnym kultem odbywającym się w tym miejscu. Rozwiązanie tej zagadki okazuje się jednak wyjątkowo banalne. Trochę szkoda. 

Sięgając po horrory Guy'a N. Smitha nie możecie się spodziewać prozy w stylu Stephena Kinga. Sama też się nie spodziewałam. Pomimo tego, że Smith pisze zupełnie inaczej i że jego horrory prezentują zupełnie inny poziom, przy lekturze bawiłam się dosyć dobrze. Tak, nawet pomimo jej licznych wad. Chyba po prostu byłam przygotowana na mniej więcej taki (niski) poziom lektury i cieszyła mnie sama historia osadzona w klimatach, które bardzo lubię. Wprawdzie wykonanie nieco rozczarowuje, jednak do tego rodzaju książek można odnosić się z pewnym sentymentem. Gdybym przeczytała "Przyczajonych" jakieś... 10 lat temu, być może nawet trochę bałabym się tej powieści. W każdym razie ta książka okazała się być świetnym przerywnikiem między bardziej ambitniejszymi pozycjami, czymś, przy czym nie trzeba za bardzo myśleć i można się zrelaksować (tak, horrory mnie relaksują). Podobna lektura od czasu do czasu nie powinna mi zaszkodzić;)
Na razie bawię się dosyć dobrze z horrorem klasy B;)

Moja ocena: 3,5/6

Książka przeczytana w ramach wyzwania "Klasyka horroru 2"
http://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2016/12/klasyka-horroru-2-wyzwanie-czytelnicze.html
____________
Zródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/62823/przyczajeni
2. unsplash.com

6/12/2017 06:30:00 AM

Ponure Poniedziałki: Tim Pratt "Fool's Fire"

Ponure Poniedziałki: Tim Pratt "Fool's Fire"
Opowiadanie można przeczytać online TUTAJ
“Near-death experiences are supposed to bring people closer together, right?”
Will i jego żona wybrali się w podróż. To wspólne doświadczenie miało ich znowu do siebie zbliżyć - małżeństwo przechodziło poważny kryzys i terapeuta doradził właśnie takie rozwiązanie. Jednak szybko okazało się, że nic nie szło po ich myśli. Korki na drodze, roboty drogowe... musieli kilka razy zmieniać trasę, stawali się coraz bardziej nerwowi, nadszedł już wieczór, a oni nadal nie dotarli do wynajętego domku. Will był coraz bardziej sfrustrowany, jego żona coraz bardziej narzekała... Mężczyzna starał się jednak nie zaogniać sytuacji. Wcześniej zrobił coś, co prawie zakończyło ich związek (Co to takiego? Na razie nie wiemy) i teraz naprawdę próbował wszystko naprawić. Tak jechali, coraz bardziej podenerwowani, aż nagle... w ostatniej chwili Dori zauważyła, że droga się kończy. O włos uniknęli upadku w urwisko i poważnych obrażeń, a może nawet śmierci. Dodatkowo - jak to w horrorach - nagle ich samochód przestał działać, a w oddali pojawiły się tajemnicze światła, które szybko się do nich zbliżały. To oczywiście nie zapowiadało niczego dobrego...

Tim Pratt to amerykański pisarz, urodzony w 1976 roku. Ma na swoim koncie powieści, zbiory opowiadań, a także wiersze. Za opowiadanie "Impossible Dreams" otrzymał Nagrodę Hugo. Na tego autora trafiłam zupełnie przypadkiem, przeglądając teksty zamieszczone na stronie Nightmare Magazine. Zaintrygował mnie tytuł opowiadania i sam jego początek:  The “going away together” part of the plan to save their marriage had gotten off to a bad start. To było bardzo obiecujące. I, na szczęście, nie zawiodłam się!


Jeśli chodzi o sceny, w których skłócone małżeństwo jest w podróży i nagle gubi drogę, niedoścignionym wzorem jest dla mnie Stephen King. Dialogi, które potrafi tworzyć są tak prawdziwe i naturalne... (Nie przypomnę sobie teraz, pomimo poszukiwań, w których opowiadaniach wypadło to najlepiej. Czy było to "Mają tu kapelę jak wszyscy diabli"? "To wrażenie można nazwać tylko po francusku"? Ktoś może pomóc?) Ale i Tim Pratt poradził sobie ze zbudowaniem nastroju. Spodobała mi się też konstrukcja opowiadania: najpierw tajemnicze wydarzenia na drodze i uniknięcie zagrożenia. Potem bliskie spotkanie z nieznanym (te światła zbliżające się do głównych bohaterów...) Następnie, kiedy już wydaje się nam, że mniej więcej wiemy, o co chodzi i rozgryzliśmy to opowiadanie, mamy do czynienia z nagłym zwrotem akcji. I wyjaśnieniem pewnej tajemnicy - dowiadujemy się wreszcie, co takiego główny bohater zrobił swojej żonie. Uwierzcie mi, wcale nie chodziło tutaj o zdradę, tylko o coś o wiele gorszego. Zwrot akcji, o którym wspomniałam, sprawił że poczułam się trochę zdezorientowana, ale też zaciekawiona. Wprawdzie nie było to nic, czego nie moglibyśmy się domyślić (chociaż ja nawet nie próbowałam), ale ten zabieg sprawił, że opowiadanie naprawdę jest dobre. O wiele lepsze, niż gdyby zakończyłoby się na samym spotkaniu z tajemniczymi siłami. 

"Fool's Fire" to zdecydowanie moje klimaty: jeden z ulubionych motywów (horror rozgrywający się "na wyjezdzie"), tajemnica (bo czy na pewno wiemy, skąd pochodzą tajemnicze światła i kto lub co się za nimi kryje?) i zwrot akcji, dzięki któremu nie byłam znudzona lekturą. Ten tekst zachęcił mnie do dokładniejszego prześledzenia twórczości Tima Pratta. Możecie się spodziewać, że jego kolejne opowiadania (o ile uda mi się znalezc je online) za jakiś czas zawitają w kolejnych Ponurych Poniedziałkach;)

PS. I jeszcze jedno nawiązanie do Kinga: wydaje mi się, że Stephenowi bardzo spodobałby się pomysł Pratt'a dotyczący dark gods of the GPS - dziwnych sił zmieniających rzeczywistość (i mapy w GPS) tak, aby specjalnie sprowadzić ludzi na manowce, aby ich zabijać, bo w końcu muszą coś jeść... Z jednej strony śmieszne, z drugiej lekko przerażające. Wiecie, jak wspaniałe opowiadanie mógłby napisać King w oparciu o ten motyw?

Moja ocena: 4,5/6

Opowiadanie przeczytane w ramach wyzwania "Klasyka horroru 2" 
(zalicza się jednak do kategorii "horror współczesny")
http://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2016/12/klasyka-horroru-2-wyzwanie-czytelnicze.html

______________
Zródło zdjęcia: unsplash.com

6/07/2017 05:30:00 PM

Agata Czykierda-Grabowska "Wszystkie twoje marzenia"

Agata Czykierda-Grabowska "Wszystkie twoje marzenia"



Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Tytuł: "Wszystkie twoje marzenia"
Wydawnictwo: OMG Books
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 383









Właśnie takiej książki teraz potrzebowałam. Ale po kolei...

Maja i Kamil właśnie rozpoczęli studia i zamieszkali w tym samym akademiku. Poznali się, kiedy sfrustrowana dziewczyna kopała swój samochód w akcie zemsty za to, że się zepsuł. Wtedy wkroczył Kamil, opanował sytuację i pomógł dotoczyć astrę na parking. Nie udało mu się jednak odwieść dziewczyny od pomysłu wrzucenia grata do Wisły - Maja cały czas o tym marzyła. Od tego momentu ich drogi przecinały się nieustannie, zaczęła ich też łączyć wzajemna fascynacja. Maja jednak jasno postawiła granice: żadnego zakochiwania się, jedynie friends with benefits. Kamil przystał na to, z braku innych możliwości. Ale...

Sama historia nie jest niesamowicie oryginalna i dosyć łatwo przewidzieć, jak się zakończy. Dużą tajemnicą nie jest też przeszłość bohaterów, zdradzana przez autorkę kawałek po kawałku (ale jednak wcześniej można się domyślić, co spotkało kiedyś Maję). Mimo to (a może właśnie dlatego) powieść czytało mi się bardzo dobrze. Potrzebowałam teraz takiej historii miłosnej z gatunku new adult

Czytałam poprzednią powieść autorki, "Jak powietrze" i... nie podobała mi się aż tak bardzo. "Wszystkie twoje marzenia" oceniam o wiele lepiej. Może dlatego, że historia Kamila i Mai wydała mi się mniej sztuczna i mniej cukierkowa. Bardziej do mnie dotarła. Dużym plusem było też samo zakończenie - wydawało mi się, że sytuacja między dwójką głównych bohaterów jest już w jakiś sposób wyjaśniona, tymczasem nastąpił kolejny zwrot akcji, który bardzo mi się spodobał.

Krótkie podsumowanie: to przyjemna, lekko napisana powieść o dwójce bardzo zagubionych młodych ludzi z trudną przeszłością, którzy nagle spotykają się i... I pojawia się miłość. Ale droga do bycia razem nie jest prosta. Jeśli zainteresuje Was fabuła, spodoba się Wam styl pisania autorki i nie odstraszą zbyt idealni bohaterowie, szykujcie się na naprawdę przyjemną lekturę!

Moja ocena: 4,5/6
_______________
Zródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4119581/wszystkie-twoje-marzenia
2. unsplash.com

6/05/2017 09:15:00 AM

Ponure Poniedziałki: Francis Paul Wilson "Soft"

Ponure Poniedziałki: Francis Paul Wilson "Soft"
Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Soft and Others" (1989 r.)
Można je przeczytać online TUTAJ

The sound comes in the night when all is quiet. It starts a day or two before a bone goes. A soft sound, like someone gently crinkling cellophane inside your head. No one else can hear it. Only you.
Opowiadanie rozpoczyna się sceną, w której ojciec z córką oglądają telewizję. I nagle prezenterowi odpada szczęka. Dosłownie. 
To objaw dziwnej choroby, która zdziesiątkowała ludność. Kiedy kości stają się miękkie, a poszczególne części ciała zaczynają się rozpadać, już wiesz, że nie ma dla ciebie nadziei. Chyba, że w jakiś sposób choroba w twoim ciele nagle się zatrzyma, jak było w przypadku głównego bohatera tekstu i jego córki. Stracili "tylko" nogi. Ale żyją, a wirus (lub cokolwiek innego to jest) nie postępuje. Dziwnym przypadkiem jest też ich sąsiad George, który cały czas, pomimo kontaktu z chorymi, pozostaje zdrowy. Chociaż ostatnio nie mają od niego żadnych wieści...

Sam pomysł na ten tekst i na dziwną przypadłość atakującą ludzi może wydawać się głupi, śmieszny i odrażający. I taki też jest. Ale Francis Paul Wilson jest bardzo przekonujący w tym, co pisze. I nagle łapiecie się na tym, że lektura was wciągnęła, a atmosfera opowiadania po prostu przytłoczyła i poddaliście się uczuciu niepokoju i beznadziei, podobnie jak główni bohaterowie "Soft". Przynajmniej ja tak miałam. 



Autora znam już z powieści "Twierdza", która zapowiadała się bardzo obiecująco, a pózniej naprawdę mnie rozczarowała. Z tym opowiadaniem było inaczej. Wiedziałam, jakiego rodzaju horroru mogę się spodziewać (Czyż tematem "Klasyki horroru 2" na ten miesiąc nie jest horror klasy B? A właśnie wyzwaniem sugerowałam się przy wyborze tekstu na dziś) i dokładnie to dostałam. Nie powiem, żebym była miłośniczką tego rodzaju horroru, ale od czasu do czasu zdarza mi się sięgnąć po podobne teksty. W opowiadaniu nie brakuje opisów tego, co tajemnicza choroba robi z ludzkim ciałem. Wilson jest bardzo sugestywny;) A kiedy dowiecie się, co stało się z sąsiadem głównych bohaterów... Cóż, zdecydowanie nie jest to tekst dla osób, które wolą klasyczne horrory. Na pewno jednak jest to propozycja dla miłośników nieco bardziej krwawych i - nie ukrywajmy - obrzydliwych klimatów. Zresztą, warto poznać Francisa Paula Wilsona i jeden z jego chyba najsłynniejszych tekstów. Tak samo, jak warto sięgnąć po "Twierdzę". Choćby po to, żeby przekonać się, że takie historie w ogóle nam nie odpowiadają;)

Moja ocena: 4,5/6

Opowiadanie przeczytane w ramach wyzwania "Klasyka horroru 2"
http://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2016/12/klasyka-horroru-2-wyzwanie-czytelnicze.html
____________________
Zródło zdjęcia: unsplash.com

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger