Ponure Poniedziałki wracają. Oczywiście nowa edycja musiała się rozpocząć od opowiadania Stephena Kinga. Jakżeby inaczej?
Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Wszystko jest względne" (Prószyński i S-ka, 2002 r.)
"Obraz przedstawiał młodzieńca za kierownicą jakiegoś szpanerskiego samochodu - może grand am, może GTX, w każdym razie coś z odsuwanym dachem - przejeżdżającego przez most Tobin o zachodzie słońca. Dach był odsunięty, czarny samochód wyglądał jak niedorobiony kabriolet. Młody mężczyzna siedział, opierając lewe ramię o drzwi; nadgarstek prawej spoczywał niedbale na kierownicy. Niebo przed nim było sinym kłębowiskiem żółci i szarości, poprzecinanych różowymi żyłkami. Młodzieniec miał rzadkie jasne włosy, opadające mu na niskie czoło. Uśmiechał się, a jego rozchylone usta odsłaniały zęby, które nie były zwykłymi zębami, lecz kłami.
A może są tylko spiłowane, pomyślał Kinnell. Może to kanibal"
Richard Kinnel to znany pisarz, autor horrorów. Obraz, o którym była mowa powyżej, mężczyzna znalazł na zwykłej wyprzedaży ogrodowej. Malunek był bardzo... niepokojący. Kinnel kupił go, a przy okazji wysłuchał opowieści o jego autorze - młodym chłopaku, który popełnił samobójstwo. Wcześniej spalił on wszystkie swoje obrazy (oprócz tego jednego) i napisał wiadomość: "Nie mogę znieść tego, co się ze mną dzieje". To wszystko powinno zaniepokoić Kinnela. Ale on był bardziej zafascynowany tym, co zobaczył. Przerażenie przyszło później, kiedy obraz zaczął się zmieniać. A te zmiany miały konsekwencje również w prawdziwym życiu...
Opisany obraz istnieje naprawdę. Wisi w gabinecie Stephena Kinga i był inspiracją do stworzenia tego opowiadania. Chcielibyście mieć na ścianie coś równie przerażającego? (ja mam obraz Beksińskiego, który może straszyć - ale mi się podoba i przynajmniej się nie zmienia).
Pomysł na fabułę nie jest specjalnie oryginalny. Obrazy o paranormalnych właściwościach to znany motyw, nie tylko w twórczości Kinga. Ale ten tekst nie jest zły ani wtórny (przynajmniej ja bym go tak nie określiła). Można przewidzieć zakończenie, ale to nie powoduje, że czytelnik traci ochotę na dokończenie lektury. To doskonale napisany, klasyczny horror.
Czy trzeba czegoś więcej, żeby trochę się zrelaksować w leniwe, niedzielne popołudnie?
Moja ocena: 5/6
Tym razem nie będzie żadnych zdjęć. Użyjcie wyobraźni!