Autor: Dmitry Glukhovsky
Tytuł: "Tekst"
Tytuł oryginału: "Текст"
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 366
Był ścisk: cały pociąg ludzi z głowami w telefonach. Tam w środku wszystkim było ciekawiej, niż gapić się w kark obcym ludziom. Pociąg wiózł po okręgu same pozbawione duszy ciała. Cud techniki"
Na pewno jesteście posiadaczami telefonu komórkowego. Z całą pewnością z Waszych smartfonów można wydobyć wiele informacji o Was i o Waszych bliskich. Zdjęcia, smsy, historie połączeń, zarchiwizowane maile czy rozmowy na messengerze... Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, co mogłoby się stać, gdyby ktoś zrobił nam krzywdę i przejął nasz telefon. Mógłby wcielić się w naszą rolę i skutecznie udawać, że nadal żyjemy. Wystarczy tylko poznać hasło... i już ktoś ma dostęp do (prawie) całego naszego życia... O tym właśnie jest ta powieść.
Głównym bohaterem "Tekstu" jest Ilja, młody mężczyzna, który właśnie wyszedł z więzienia. Stopniowo poznajemy jego historię - jak wychowywał się tylko z matką, jak się zakochał, zaczął studia i był jednym z tysięcy młodych ludzi, którzy mocno wierzą że mają świat u swoich stóp. Wtedy na jego drodze pojawił się policjant, Chazin. I Ilja został wtrącony do więzienia na siedem długich lat. Za co? Tego też szybko się dowiecie. Teraz Ilja odzyskał wolność. Chce wrócić do matki, pozbierać to, co zostało z jego życia i jakoś wszystko posklejać, może przy okazji zemścić się na Chazinie... Jednak wszystko idzie nie tak. Ostatecznie Ilja zostaje sam. Chociaż, nie do końca. Ma telefon znienawidzonego policjanta. I jeszcze nie wie, jak wielką władzę zyskał...
Z informacji na okładce możemy się dowiedzieć, że to proza na styku thrillera, kryminału, noir i dramatu. I w pełni się z tym zgadzam. To pomieszanie gatunków świetnie się w tej powieści sprawdziło, a Dmitry Glukhovsky udowodnił, że doskonale radzi sobie nie tylko z fantastyką, ale również z innymi gatunkami. Stworzył bardzo przekonujący portret naszego pokolenia, zanurzonego w wirtualnym świecie i czującego się bez smartfona jak bez ręki. Niby nic odkrywczego. A jednak, ta powieść świetnie to ukazuje. Jej kolejną mocną stroną jest przedstawienie Moskwy, miasta o wielu obliczach, które autor doskonale zna. Moskwa się zmienia, co chwilę jest inna, a wszystko zależy od pory dnia, od pogody, od okoliczności. Pewne rzeczy pozostają jednak niezmienne: jej duma, wyniosłość, obojętność wobec losu ludzi, którzy mają z nią do czynienia. To miasto, w którym można rozwinąć skrzydła, które potrafi zachwycić... i które będzie z obojętną miną przyglądać się czyjemuś upadkowi.
Wszystkie tematy, o których wspomniałam powyżej, a także nieco specyficzny język powieści i losy głównego bohatera sprawiły, że czytało mi się "Tekst" naprawdę dobrze. A po zakończeniu lektury zrobiło mi się smutno... Chociaż dobrze wiedziałam, że książka zmierza właśnie do takiego finału, nie mogło być inaczej. Losy Ilji nie pozostawiły mnie obojętną i (może wbrew wszystkiemu) czułam do niego pewną sympatię. Chociaż był winny, chociaż popełnił błąd, przyglądanie się jego rozpaczliwym próbom naprawienia sytuacji i walce z samym sobą było fascynujące i sprawiło, że w pewien sposób nawet mu kibicowałam.
Chociaż "Tekst" zbiera różne opinie, dla mnie będzie ważną, bardzo dobrze napisaną powieścią jednego z moich ulubionych autorów. Wprawdzie po opisie na okładce spodziewałam się innej historii, ale całość mnie nie zawiodła. Co więcej, skłoniła do refleksji. Jakże łatwo byłoby stać się mną, gdyby tylko ktoś przejął mojego smartfona... Ale to oczywiście nie jedyny temat, nad którym warto się zastanowić po zakończeniu lektury. Polecam ją wszystkim tym, którzy chcą poznać Glukhovskiego od nieco innej strony, którzy kojarzą go tylko z cyklem o moskiewskim metrze. A także osobom, które nie mogą ani na chwilę oderwać się od telefonu.
PS. Jestem ciekawa, czy serial "Narcos" rzeczywiście jest taki dobry. Autor sprawił, że mam ochotę go obejrzeć. Ale od Kolumbii trzymałabym się jednak z daleka.
Moja ocena: 5/6
__________________Zródła zdjęć:
1. Moje
2. Photo by Andrew Guan on Unsplash