Autor: Stefan Darda
Tytuł: "Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót"
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 320
Pytam, czy był u ciebie Olgierd Lang, twój wujek. Czy był u ciebie już po swojej śmierci.
Pewne rzeczy lepiej zostawić takie, jakimi są. Pewnych tajemnic lepiej nie rozgrzebywać. Inaczej może wydarzyć się coś strasznego...
Jakub Domaradzki został właśnie zwolniony z więzienia. Został niesłusznie oskarżony i skazany i dopiero po kilku latach zdołał odzyskać wolność. Tuż po wypuszczeniu miał się spotkać z jedynym żyjącym członkiem swojej rodziny, wujkiem Olgierdem. Ten jednak się nie zjawił, nie odezwał się też do siostrzeńca. Krótko po tym Jakub został powiadomiony przez policję, że wujek Olgierd właśnie tego dnia popełnił samobójstwo. Zszokowany mężczyzna udaje się do rodzinnego miasta wuja, do Przemyśla, aby zająć się pogrzebem i przyjrzeć się zagadkowej śmierci człowieka, który całe życie tak niesamowicie go wspierał i który w ważnym dla siostrzeńca dniu postanowił pożegnać się z tym światem. Może to wcale nie było samobójstwo? Na miejscu Jakub odkrywa, że wuj miał kilka swoich sekretów i dziwnych przyzwyczajeń, a wszystkie one łączą się z zabytkową gemmą odnalezioną przed laty w Przemyślu i umieszczoną w tamtejszym muzeum. Czy to możliwe, że ten artefakt posiada niesamowitą moc? I co znaczą dziwne słowa o zmarłym czasie, które wuj Olgierd umieścił w swoim liście pożegnalnym?
To powieść z gatunku tych, po lekturze których od razu chce się sięgnąć po kolejną część. W "Powrocie" Stefan Darda jedynie zarysowuje całą akcję, przedstawia najważniejszych bohaterów i najistotniejsze fakty, nie wyjaśnia jednak wszystkiego. Tak więc przez całą lekturę nie jesteśmy pewni, z czym mamy do czynienia i jaką tajemnicę skrywa gemma, tak często wspominana w powieści. A już ostatnia scena, zapowiadająca że wydarzy się coś przerażającego i niezwykle istotnego dla dalszej akcji jednocześnie - urwana w połowie - powoduje że ma się ochotę napisać do autora z żądaniem natychmiastowego wydania następnego tomu;)
Jakkolwiek powieść mi się podobała, podczas lektury towarzyszyły mi mieszane uczucia. Do tej pory miałam raczej do czynienia z takimi powieściami Stefana Dardy, które zawierały w sobie więcej elementów horroru i więcej wątków... ludowych. Przeklęte wioski, domy na odludziu nawiedzane przez strzygę... Te klimaty są mi znacznie bliższe. Tutaj zaś mamy do czynienia z zagadkowym przedmiotem, a cała akcja skupia się na Przemyślu. A jeśli już jesteśmy przy temacie miasta - ta książka mogłaby być naprawdę dobrym przewodnikiem. Autor ze szczegółami opisuje drogę swojego bohatera i hojnie dorzuca ciekawostki o najbardziej interesujących punktach w Przemyślu. Nie był to zły pomysł, ale czasem co za dużo, to niezdrowo i lepiej pozostawić u czytelnika pewien niedosyt, tak aby na własną rękę mógł poszukać informacji o miejscach opisanych w powieści.
Podobało mi się, że "Powrotu" nie można jednoznacznie przypisać do jednej odmiany gatunkowej powieści. Mamy tutaj rozbudowany wątek obyczajowy (historia Jakuba), wątki historyczne oraz fantastyczne. To miła odmiana po lekturze książek trzymających się tylko i wyłącznie jednego wątku;) Cała historia naprawdę intryguje. Muszę przyznać, że chociaż trochę narzekam na nagromadzenie informacji o Przemyślu, to dzięki temu udało mi się poznać dużo faktów, o których wcześniej nie miałam pojęcia (chociaż mieszkam stosunkowo blisko i - rzadko - ale jednak zdarza mi się bywać w tym mieście). Nie wiedziałam na przykład, że w Przemyślu przez kilka lat mieszkał mój ulubiony polski autor grozy, Stefan Grabiński.
Podsumowując, powieść mi się podobała, chociaż o wiele bardziej wolę, kiedy Stefan Darda pisze o domu na Wyrębach;) Książka pozostawiła też ogromny niedosyt, nie lubię kiedy autor zostawia mnie z ledwie rozpoczętą, intrygującą historią, i muszę czekać na kolejne części;)
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.