Poniższy tekst jest artykułem napisanym przeze mnie do studenckiego magazynu IBINACJA. To wynik badań przeprowadzanych w trakcie pisania pracy magisterskiej (dotyczącej blogów z recenzjami książek). Nie ma na celu obrażenia kogokolwiek - blogerów czy też pisarzy - a jedynie zaprezentowanie pewnych postaw. Nie twierdzę, że opisane sytuacje są normą oraz że wymienione autorki są złe.
Jeżeli zainteresowała Was ta tematyka, możecie zajrzeć tutaj - i przeczytać mój kolejny artykuł, będący częścią pracy magisterskiej i przygotowywany właśnie do opublikowania w roczniku "Debiuty Bibliologiczno-Informatologiczne". Opisałam tam więcej przykładów różnych zachowań (również tych pozytywnych!), a wszystko opatrzone jest odpowiednimi przypisami. Dlatego warto się z nim zapoznać, jeżeli chcecie rozpocząć dyskusję.
EDIT: Otrzymałam dzisiaj recenzję artykułu do "Debiutów..." i... trzeba bardzo dużo zmienić. Można powiedzieć, że teraz sama zmagam się z krytyką;) Ale uwagi są słuszne i zgadzam się z nimi. Muszę bardzo poprawić ten tekst, żeby stworzyć spójny artykuł. (jednak zawarte w nim przykłady pozostają nadal aktualne)
EDIT: Otrzymałam dzisiaj recenzję artykułu do "Debiutów..." i... trzeba bardzo dużo zmienić. Można powiedzieć, że teraz sama zmagam się z krytyką;) Ale uwagi są słuszne i zgadzam się z nimi. Muszę bardzo poprawić ten tekst, żeby stworzyć spójny artykuł. (jednak zawarte w nim przykłady pozostają nadal aktualne)
Nadwrażliwe...
Wszyscy artyści są szczególnie wrażliwi na punkcie swojej twórczości. Taka postawa nie dziwi. Kiedy ktoś wkłada dużo wysiłku w stworzenie określonego dzieła, nie życzy sobie żeby inni krytykowali jego pracę. Jednak pewne "wytwory" artystów w pełni zasługują na szczerą i surową krytykę. Recenzenci, a szczególnie blogerzy, którzy zajmują się recenzowaniem książek, muszą liczyć się z tym, że stworzony przez nich tekst nie spotka się z uznaniem pisarzy, których oceniają. Mogą oni nawet stać się celem ataków ze strony literatów. Przodują w tym niektóre polskie pisarki. Ich zachowania mogą czasem spotykać się ze zrozumieniem, czasem dziwić, a czasem - z różnych względów - przerażać...
Katarzyna Michalak jest w środowisku nieprzychylnych jej blogerów szczególnie znana z powodu agresywnych reakcji na krytykę. Usuwa wszelkie negatywne opinie ze swojej strony internetowej. Świadczy o tym między innymi komentarz osoby podpisującej się nickiem Shishu, opublikowany na blogu Czarne owce literatury czyli analizy ZŁYCH książek. Pisze ona tak: Pani Michalak skromnością nie grzeszy. Weszłam z ciekawości na jej bloga. [...] Okazuje się, że pani Michalak krytyki absolutnie nie akceptuje, w dziale "Recenzje" wolno zgłaszać jedynie pozytywne opinie, negatywnych nie ma, chociaż wiem, że byli już recenzenci, którzy grzecznie się tam podpisywali. Przeprowadzona przeze mnie analiza strony pisarki potwierdza prawdziwość tych słów. Dodatkowo autorka często komentuje w dosyć przykry sposób nawet uzasadnioną krytykę. Jednak tego rodzaju komentarze lub posty na blogu Katarzyny Michalak są równie często przez nią usuwane. Zdarza się też, że podczas spotkań autorskich osoby niepochlebnie wyrażające się o jej twórczości bywają ignorowane lub traktowane z lekceważeniem.
Swoją opinię na temat recenzentów pani Michalak wyraziła nawet w jednej z powieści, wkładając w usta bohatera takie oto słowa: Jak myślisz, kto pisze recenzje? Czy pisarz, prawdziwy, wydawany pisarz, ma czas i chęci obrzucać błotem innego pisarza? Odpowiadam: nie ma. Bo pisze następny bestseller albo ma spotkanie z czytelnikami w Empiku, albo akurat skończył pracę nad książką i ledwo zipie. I nie może patrzeć na Worda. Grafoman natomiast ma czas na wszystko. Na pseudoliteracki bełkot, który rozumie tylko on sam, i na wylewanie pomyj na tych, którym się udało [...] To niedoszli pisarze, którzy nienawidzą książek i ich autorów, szczególnie tych, którym się udało. Ten fragment jest idealnym podsumowaniem poglądów pisarki, wyrażanych przez nią otwarcie w Internecie.
Zdarza się jednak, że pisarze atakują krytycznego blogera. Znamienne jest to, że w trakcie wymiany zdań nikt nie broni surowo ocenianej powieści. Większość wypowiedzi dotyczy za to niekompetencji recenzenta. Pojawiają się nawet stwierdzenia, że tego rodzaju ludzie powinni mieć zakaz czytania.
Przykłady takiego zachowania odnalazłam na stronie blogerki posługującej się nickiem Elenoir. Napisała ona długą i rzetelną recenzję powieści zatytułowanej Zakręty losu. Wytknęła autorce wiele błędów logicznych, a także brak konsekwencji, przewidywalność fabuły oraz fatalny styl. Swoje zarzuty uzupełniła wieloma cytatami. Zaproponowała również kilka zmian. Blogerka wystrzegała się nadmiernej złośliwości i umiejętnie broniła swojego zdania. Wpis wywołał jednak zażartą dyskusję. Wzięła w niej udział również autorka książki, Agnieszka Lingas-Łoniewska, która napisała między innymi: Czy Pani recenzja jest dla mnie wskazówką? Nie wiem, cały czas się zastanawiam, czego mogłabym się z niej nauczyć, bądź co może być wskazówką na przyszłość. Na pewno to, aby nie czytać pozycji z musu, albo w celu nie do końca dla mnie zrozumiałym. Zdawała się ona nie zauważać rzeczowych argumentów blogerki, wytkniętych przez nią błędów i zaproponowanych sposobów ich naprawienia.
Ta sama pisarka "zemściła się" na jednym z użytkowników serwisu Biblionetka.net, który w ironiczny sposób skrytykował serię jej powieści dla kobiet. Internauta, ukrywający się pod nickiem misiak297, w niepozbawiony humoru - ale jednocześnie przykry dla autorki sposób - wytknął jej liczne błędy. Obrażona autorka wybrała interesującą literacką formę odpowiedzi na krytykę. Zauważył to sam internauta. Przy okazji opisywania kolejnej części trylogii, Misiak zanotował: I tu ciekawostka: pojawia się kolejny bohater, trochę przygłupawy, brutalny, taki, którego chciałoby się rozszarpać na strzępy. To nie kto inny jak znany nam z poprzedniej części trylogii Fazi. Tyle że ten mało sympatyczny gość w "Braterstwie krwi" dorabia się wdzięcznego nazwiska Misiak... Zaraz, zaraz, coś mi to mówi...
Internet roi się od przykładów podobnych zachowań, z którymi zetknęłam się przy okazji prowadzenia badań nad twórczością współczesnych polskich pisarek. Myślę jednak, że zaprezentowanie dwóch najbardziej "ekstremalnych" przykładów wystarczy. Na obronę autorek trzeba przyznać, że nie wszystkie reagują w ten sposób. Często mają one bardzo dobry kontakt z krytycznymi blogerami - recenzentami swoich powieści. Nie da się jednak ukryć, że czasami bywają po prostu nadwrażliwe...
***
Jeszcze raz zaznaczam, że moim celem nie było obrażanie kogokolwiek. Chodziło o zwrócenie uwagi na pewne postawy, a także zaprezentowanie wyników mojej pracy. Nie podobają mi się niektóre zachowania blogerów oraz pisarzy - jednak daleka jestem od krytykowania poszczególnych osób "bo tak" albo "bo ich nie lubię".
Co myślicie o kontaktach pisarzy z blogerami? Jak reagują autorzy na Wasze recenzje? Moje doświadczenia w tym względzie są bardzo pozytywne.
Zapraszam do dyskusji w komentarzach, ewentualnie do pisania zażaleń na adres mailowy (dostępny w zakładce "O mnie") lub na facebooku.
Zachęcam też do przeczytania wcześniejszego postu Jestę recenzentę