Autor: Dean Koontz
Tytuł: "Opiekunowie"
Tytuł oryginału: "Watchers"
Wydawnictwo: Albatros A. Kuryłowicz
Rok wydania 2012
Liczba stron: 512
Pierwszy to golden retriever o imieniu Einstein. Pies obdarzony niezwykłą, prawie ludzką inteligencją. Drugiego nazywają Obcym - ze względu na jego przerażający wygląd. Nie jest on podobny do człowieka ani do żadnego zwierzęcia. Został stworzony aby zabijać. Kiedy te dwa stworzenia uciekają z rządowych laboratoriów Banodyne, członkowie Agencji Bezpieczeństwa Narodowego rozpoczynają pościg.
Dean Koontz. Z pieskiem;) |
Einsteina przygarnia Travis Cornell - były członek Delta Force. Travis szybko orientuje się, z jak niezwykłym psem ma do czynienia. Retriever zaś odmienia życie samotnego dotąd mężczyzny, doprowadzając do jego spotkania z Norą - kobietą, która będzie dla obu znaczyć bardzo dużo. Jednak cała trójka musi uważać - Einsteina tropią nie tylko agenci federalni, ale także Obcy. Jest jeszcze płatny zabójca Vince Nasco, który w jakiś sposób dowiedział się o psie i teraz chce mieć go tylko dla siebie...
Dean Koontz w zgrabny sposób połączył kilka wątków. Mamy tutaj opowieść o eksperymentach naukowych polegających na przeprowadzaniu modyfikacji genetycznych, płatnego zabójcę tropiącego głównych bohaterów, historię przyjaźni człowieka i zwierzęcia... Przez ponad 500 stron "Opiekunów" nie ma miejsca na nudę - książka trzyma w napięciu.
Do głównych bohaterów - Travisa, Nory i oczywiście Einsteina, można poczuć dużą sympatię. Wszyscy są po przejściach, każde z nich pragnie tylko poczucia bezpieczeństwa i możliwości spokojnego życia z pozostałą dwójką. Szczególnie polubiłam Einsteina. Cóż, w końcu psy to moje ulubione zwierzęta. I sama chciałabym móc porozumiewać się z moim psem w sposób, w jaki Travis i Nora rozmawiali z retrieverem... Kto nie chciałby móc prowadzić konwersacje ze swoim zwierzakiem?
Właściwie jedynym minusem "Opiekunów" jest dla mnie zakończenie. Nie mogę dokładnie napisać o co chodzi, żeby uniknąć spoilerów. Ale nie tego się spodziewałam. Myślę, że autor chyba przedobrzył. A może to niezadowolenie wynika po prostu z mojego złego humoru w trakcie czytania końcowych rozdziałów "Opiekunów"?
Polecam tę powieść. Dzięki niej, a raczej dzięki Przyjaciółce od której dostałam "Opiekunów" przekonałam się do Deana Koontza (kiedyś przeczytałam "Zabójcę strachu", jednak ta lektura mnie nie porwała).
Moja ocena: 5/6
_________________________Źródła zdjęć:
http://www.wydawnictwoalbatros.com/ksiazki/1127/1632.jpg
http://www.cci.org/atf/cf/%7BD369F549-15C4-46EE-BEE3-52B190502F3F%7D/Trixie-Dean.jpg
http://officeimg.vo.msecnd.net/en-us/images/MB900337348.jpg