Autor: Arthur Conan Doyle
Tytuł: "Znak czterech"
Tytuł oryginału: "The Sign of Four"
Wydawnictwo: REA
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 186
"Mogę cię spytać, czy prowadzisz teraz jakieś śledztwo?
- Żadnego. To dlatego biorę kokainę. Nie potrafię egzystować bez intelektualnej podniety. (...) Stań tutaj, przy oknie. Czy świat był kiedyś równie ponury, beznadziejny i bezproduktywny? Spójrz, jak ta żółta mgła wije się ulicą i przesuwa, zasłaniając szare domy. Cóż mogłoby być bardziej bezwartościowego i prozaicznego?
Otworzyłem już usta, żeby zareagować jakoś na tę tyradę, lecz wtedy właśnie rozległo się głośne pukanie do drzwi i weszła nasza gospodyni, niosąc na mosiężnej tacy wizytówkę.
- Jakaś młoda dama do pana, sir - powiedziała zwracając się do mojego towarzysza."
Wygląda na to, że nowa sprawa znalazła się w samą porę. Strach pomyśleć, co w przeciwnym razie Sherlock mógłby zrobić z nudów... Na szczęście jednak zainteresowała go historia opowiedziana przez pannę Morstan. Jej ojciec zaginął dziesięć lat wcześniej. Od jakiegoś czasu kobieta regularnie dostawała piękne perły - nie wiadomo, od kogo. Otrzymała też list z prośbą o spotkanie, w którym Sherlock i Watson postanowili jej towarzyszyć. Holmes chciał oczywiście rozwiązać całą sprawę. Watson chciał pomóc. Dodatkowo panna Morstan po prostu go zauroczyła...
Książka jest dobra. Holmes jak zwykle nie zawodzi, a zagadka jest interesująca (chociaż historia opisana w "Psie Baskerville'ów" bardziej przypadła mi do gustu). Jednak chwilami pretensjonalność i sentymentalizm Watsona mogły nieco irytować bądź wydawać się śmieszne. Ogólnie wątek znajomości Watsona i panny Morstan uważam za mało wiarygodny.
Jednak polecam "Znak czterech". Jakżeby inaczej? W końcu to powieść o Holmesie;)
Moja ocena: 5/6
_____________________Źródła zdjęć: http://www.poczytaj.pl/okl/158000/158857.jpg
http://media-cache-ak1.pinimg.com/736x/64/2d/d0/642dd0bbcbdd1b77ecad8a36fb3265b4.jpg