3/30/2013 02:14:00 PM

Świątecznie;)

Świątecznie;)

 Z okazji Świąt Wielkanocnych chciałabym życzyć Wam
 dużo wiary, szczęścia, miłości, uśmiechu, odpoczynku...
oraz oczywiście wielu wspaniałych książek do przeczytania;)
________________
Źródło zdjęcia:
http://media-cache-ec7.pinterest.com/736x/b4/38/7d/b4387d4a9102c66e621d460518aede7b.jpg

3/27/2013 09:33:00 AM

Maciej Grabski "Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy"

Maciej Grabski "Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy"
 

 Autor: Maciej Grabski
Tytuł: "Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 364

Dzisiaj będzie krótko. Powieść, którą chcę Wam przedstawić, można określić w kilku słowach: niezwykła, zabawna, wzruszająca. Z całą pewnością nie jest to jednak idylliczna opowieść o wiejskim księdzu, który jest uosobieniem dobra i który zawsze postępuje właściwie. Nie jest to też opowieść o kapłanie, którego pasją jest rozwiązywanie zagadek kryminalnych (nie dajcie się nabrać na porównania do "Ojca Mateusza";) Ksiądz Rafał Nowina, główny bohater książki, jest proboszczem w małej miejscowości Gródek. To niezwykle ciepła, pozytywna i mądra osoba. Ale i on ma swoje problemy - konflikt z rodzicami, w szczególności z ojcem, z którym jakoś nie jest w stanie się pogodzić. 

Jest to kontynuacja powieści zatytułowanej po prostu "Ksiądz Rafał". Tym, którzy ją czytali, prawdopodobnie nie muszę polecać drugiej części - prędzej czy później sami po nią sięgną. Czy to za sprawą stylu autora, czy z sympatii do głównego bohatera. Jeżeli jeszcze nie znacie tej historii, zachęcam do przeczytania "Księdza Rafała". Wprawdzie kontynuacja, w opinii większości, jest lepsza, jednak bez znajomości pierwszej części można się nieco pogubić.

A teraz oddaję głos komuś bardziej kompetentnemu. Jeżeli chcecie wiedzieć dokładniej, o czym jest "Ksiądz Rafał", posłuchajcie wypowiedzi autora:



___________________
Źródło zdjęcia: 
http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/87000/87038/155x220.jpg
 

3/20/2013 05:57:00 PM

Dmitry Glukhovsky "Metro 2033"

Dmitry Glukhovsky "Metro 2033"



Autor: Dmitry Glukhovsky (Дмитрий Алексеевич Глуховский)
Tytuł: "Metro 2033"
Tytuł oryginału: "Метро 2033"
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 612



"Drodzy moskwianie i goście stolicy! Moskiewskie metro to system transportu, którego użytkowanie wiąże się z podwyższonym ryzykiem.                                                [Informacja w wagonie moskiewskiego metra]"
Tym cytatem, nieco przewrotnie, rozpoczyna swoją powieść Dmitry Glukhovsky. Przewrotnie, ponieważ prawdziwe niebezpieczeństwo związane z przebywaniem w moskiewskim metrze czeka na bohaterów jego książki - osoby, które ocalały z konfliktu atomowego dzięki temu, że znalazły schronienie w podziemiach Moskwy.

20 lat po tych wydarzeniach wychodzenie na powierzchnię wciąż jest śmiertelnie niebezpieczne. Poziom promieniowania nadal jest bardzo wysoki. W dodatku pod jego wpływem istoty, którym udało się przeżyć, stały się mutantami. Spotkanie z nimi z pewnością nie należy do przyjemności. 
Tymczasem w metrze również źle się dzieje. Ludzie wprawdzie zdołali zorganizować sobie jakoś życie, jednak konflikty pomiędzy mieszkańcami różnych stacji czy też ataki istot z powierzchni nie nastrajają optymistycznie. Kiedy jedną ze stacji położonych na obrzeżach zaczynają atakować tajemniczy czarni - istoty potrafiące samym wyglądem doprowadzić człowieka do obłędu - przybywa tam Hunter. Myśliwy. Podejmuje walkę z czarnymi, jednocześnie zlecając młodemu mieszkańcowi stacji WOGN, Artemowi, misję: musi przedostać się do Polis położonego w centrum metra i przekazać informację o niebezpieczeństwie. Od tej chwili towarzyszymy Artemowi w jego wędrówce. 

Stacja moskiewskiego metra
Ta powieść posiada swój niepowtarzalny klimat. Mroczny, nieco klaustrofobiczny. W końcu towarzyszymy Artemowi w podróży przez ciemne tunele metra, najczęściej rozświetlane tylko nikłym blaskiem latarek. Przez tunele, w których często dzieją się przerażające, trudne do wytłumaczenia rzeczy - ludzie znikają bez śladu lub ogarnia ich szaleństwo... Bohaterowi otuchy nie dodają krążące w metrze opowieści o jego dziwnych mieszkańcach. Nie może jednak przerwać raz rozpoczętej wędrówki. Musi dotrzeć do Polis i wypełnić swoją misję.

W "Metrze 2033" urzekł mnie już sam pomysł. Wybucha konflikt atomowy, ludzie chronią się w metrze... Podobało mi się, że moskiewskie metro było od tej pory jakby światem w pigułce - byli tam dobrzy i źli, biedni i bogaci, reprezentanci różnych narodowości, zawodów, poglądów politycznych oraz wyznań. 
Bardzo spodobało mi się również ironiczne spojrzenie na bibliotekarzy. W metrze nie nazywano tak przedstawicieli tego zawodu, ale krwiożercze istoty zamieszkujące Bibliotekę im. Lenina. Bohaterowie spotykają je podczas wyjścia na powierzchnię.
" - Jakie znowu szczury? Co ty gadasz? - skrzywił się z niezadowoleniem Młynarz. - Skąd tu szczury? Tamci zeżarli wszystkie szczury ze sto lat temu...
- Kto? - spytał zakłopotany Artem.
- Jak to kto? Bibliotekarze, oczywiście - wyjaśnił Dziesiąty.
- Czyli to są zwierzęta, nie ludzie? - spytał Artem.
- Nie zwierzęta, to na pewno. (...)
- Tam dalej jest Czytelnia Głowna (...) Czasem się tam pojawiają...
- Wystarczy tego gadania! (...) Co ty, nie wiesz, że bibliotekarze nie znoszą hałasu? Że działa na nich jak płachta na byka?"

"Metro 2033", s. 377
Sama postać Artema nie do końca przypadła mi do gustu. To młody chłopak, który pomimo informacji przekazywanych mu przez ojczyma i zaczerpniętych z książek (bardzo trudnych do zdobycia) nadal ma zadziwiająca małą wiedzę na temat otaczającej go rzeczywistości oraz tej wcześniejszej - sprzed wojny. Ta naiwność była czasami denerwująca. 
Nie przekonał mnie również wątek z wyznawcami Wielkiego Czerwia. Wydało mi się to zbyt dziwne, nawet jak na "Metro...";)

Znowu moskiewskie metro...
Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakaś książka tak bardzo mną wstrząsnęła. W "Metrze 2033" zszokowało mnie zakończenie. Jeszcze przez pewien czas po lekturze nie mogłam dojść do siebie.
Sama historia jest fenomenalna. Wszystko jest napisane ciekawym językiem, opisy wydarzeń przeplatają się z przemyśleniami głównego bohatera. 
"Metro 2033" skłania do refleksji. Czy przyszłość rzeczywiście może tak wyglądać? Czy ludzie naprawdę mogliby się tak zachowywać w obliczu katastrofy?

Żałuję, że moja dosyć mała znajomość języka rosyjskiego nie pozwala na przeczytanie tej powieści w oryginale. W każdym razie już zbieram pieniądze na zakup "Metra 2034". A "Metro 2033" oczywiście gorąco polecam.

Moja ocena: 5,5/6

Chcecie poczuć klimat powieści? Zapraszam do obejrzenia trailera gry na jej podstawie...

________________________
Źródła zdjęć:
http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/50000/50010/155x220.jpg
http://www.trekexchange.com/images/Moscow_Metro.jpg
http://rosyjski.bukwa.pl/images/stories/GALERIA/moskwa-metro13_20081002_969766291277.jpg

3/14/2013 01:24:00 PM

Monika Nowicka "Położna w świecie kobiet Sukuma"

Monika Nowicka "Położna w świecie kobiet Sukuma"
       
Książka i blog Moniki Nowickiej
(zdjęcie mojego autorstwa,
dlatego tak to wygląda;)




Autor: Monika Nowicka
Tytuł: "Położna w świecie kobiet Sukuma"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Sióstr Loretanek
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 192










Jak wyobrażacie/wyobrażaliście sobie Wasze życie zaraz po studiach? Poszukiwanie pracy, założenie rodziny... a może podróż, o której od dawna marzyliście? Tę ostatnią opcję wybrała Monika Nowicka, która krótko po ukończeniu położnictwa na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym wyjechała do Afryki. Z jakiego powodu? Co tam robiła? Właśnie tego dowiecie się z Jej książki.

Z książki wyłania się obraz pozytywnej, optymistycznej osoby, która poświęciła część swojego życia żeby pomóc innym. Od 2010 roku, z pewnymi przerwami, przebywa w Tanzanii. Pracuje w przychodni w Bugisi. Zajmuje się tam głównie opieką nad ciężarnymi oraz przyjmowaniem porodów. Pomaga jednak wszystkim, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Jednocześnie zachwyca się Afryką, ludźmi, widokami, zwyczajami...
W publikacji znajdziemy opisy zarówno jej pracy, jak i rzeczywistości w której żyje. Nie jest to do końca optymistyczna lektura - nie wszystkim osobom, z różnych powodów, udaje się pomóc. Jednak zawsze ma się przeświadczenie, że ludzie robią wszystko co w ich mocy, a nad całością czuwa Bóg.
Tanzania
Książka ma niestety dwie wady - dużo literówek i innych "wpadek" oraz zbyt nagłe zakończenie. Historia po prostu w pewnym momencie się urywa. Szkoda, ponieważ brakuje zaledwie kilku słów dopowiedzenia, żeby opowieść była kompletna.
Poza tym "Położna w świecie kobiet Sukuma" jest dobrze wydaną pozycją, ilustrowaną wieloma zdjęciami. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Z jakiego względu?

  • żeby poznać bardzo pozytywną misjonarkę świecką SMA (Stowarzyszenia Misji Afrykańskich) i jej historię;
  • żeby dowiedzieć się czegoś o życiu w Tanzanii;
  • żeby wspomóc misje - modlitwą lub materialnie poprzez kupienie tej książki - "Cały dochód z darowizn na książkę przeznaczony jest na działalność Misjonarzy Świeckich SMA w Afryce".
I znowu Tanzania;)
Zapraszam do lektury, do odwiedzenia bloga autorki, strony Stowarzyszenia Misji Afrykańskich oraz strony Centrum Charytatywno-Wolontariackiego Solidarni.

Recenzja napisana na prośbę mojej współlokatorki (tej od budyniu;)
____________________
Źródła zdjęć:
http://media-cache-ec5.pinterest.com/736x/3f/17/58/3f17586a97c44d45a28229fe4302881b.jpg
http://media-cache-lt0.pinterest.com/736x/6a/b1/a7/6ab1a70aec9b3ef50af6ed5e5b9ee258.jpg

3/12/2013 07:29:00 PM

Versatile Blogger Award czyli jak sprawić, żeby inni napisali post za Ciebie

Versatile Blogger Award czyli jak sprawić, żeby inni napisali post za Ciebie
Jakiś czas temu zostałam nominowana przez Nadine do Versatile Blogger Award.
Oto zasady:

  • każdy nominowany powinien pokazać nagrodę u siebie na blogu;
  • podziękować nominującemu bloggerowi u niego na blogu;
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie;
  • nominować 15 blogów;
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.


Ponieważ uważam, że zasady zwykle są po to, żeby je łamać, postanowiłam odpowiedzieć na nominację po swojemu;) Poprosiłam bliskie mi osoby, żeby podały kilka faktów o mnie. Nie sugerowałam, że mają to być miłe rzeczy (ale moi przyjaciele są uprzejmi, więc sami rozumiecie...;) 
Oto, czego się dowiedziałam:
Jesteś osobą uczuciową i emocjonalną, potrafisz wyczuć, gdy ktoś ma problem i chciałabyś pomóc.
Potrafisz milczeć, gdy ktoś ma potrzebę wygadania.
Lubisz, jak wszystko jest poukładane (np.książki na półkach). 
Potrafisz sprowadzić człowieka na Ziemię jak za bardzo kombinuje i szuka dziury w całym;)
Faktem jest, że posiadasz bystry umysł. Dowodem na jego istnienie jest zmysł obserwacji. Ten objawia się w Twoim ironicznym poczuciu humoru. Robisz dobre zdjęcia i jesteś jedną z niewielu znanych mi osób, które mają w jednym palcu większość zasad gramatyki;)
I ostatni fakt, bardzo życiowy:
"Beata dodaje cukru trzcinowego do wieczornego budyniu." (chciałam tylko zauważyć, że jak zabraknie białego cukru to korzysta się z tego, co zostało;)
Tak NIE wygląda nasz wieczorny budyń. Ale może...
Dziękuję bardzo za te fakty o mnie, miło się dowiedzieć że niektórzy postrzegają mnie jako taką właśnie osobę. 
Nie nominuję nikogo. Natomiast, jeżeli tylko macie ochotę, czujcie się zaproszeni do zabawy;) 

PS. O co chodzi z wieczornym budyniem? Robicie ze współlokatorką budyń, przeciągacie wygodne fotele z salonu do swojego pokoju i oglądacie filmy. Dobry pomysł na relaks po ciężkim dniu;)
________________________
Źródła zdjęć: 
http://1.bp.blogspot.com/-49eqZejyF74/UTRvCQtwD8I/AAAAAAAAAhI/uav2rf89ur0/s320/versitle-blogger.jpeg
http://media-cache-ec5.pinterest.com/550x/00/1a/84/001a8424b4105eb1dfb7526c9e647876.jpg

3/07/2013 09:12:00 PM

Richard Bachman (Stephen King) "Ostatni bastion Barta Dawesa"

Richard Bachman (Stephen King) "Ostatni bastion Barta Dawesa"


Autor: Richard Bachman (Stephen King)
Tytuł: "Ostatni bastion Barta Dawesa"
Tytuł oryginału: "Roadwork"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2002 (Pierwszy raz powieść została wydana w 1981 r.)
Liczba stron: 252




"MYŚL! To może być nowe doświadczenie"
Plakietkę z takim właśnie napisem miał na swoim biurku w pracy Barton Dawes. I Bart myślał... myślał o swojej żonie, o synu, który odszedł zbyt wcześnie, o pracy w pralni oraz o domu - który wkrótce miał zostać zburzony. A to wszystko przez budowę autostrady. Dawes nie miał jednak zamiaru opuszczać domu, z którym wiązało się tyle wspomnień. Kupił broń, nawiązał kontakt z miejscowym gangsterem w celu zdobycia materiałów wybuchowych...i rozpoczął walkę. 

Richard Bachman to literacki pseudonim Stephena Kinga. Powieści sygnowane nazwiskiem Bachmana to w przeważającej części thrillery. Wszystkie, również "Ostatni bastion...", godne polecenia.

Książka rozpoczyna się sceną protestu Dawesa przeciwko budowie autostrady. Kończy się natomiast opisem wydarzeń z 20 stycznia 1974 r. - dnia, kiedy Bart Dawes miał ostatecznie opuścić swój dom - oraz ich konsekwencji. W międzyczasie możemy obserwować, jak Dawes coraz bardziej pogrąża się w szaleństwie - traci pracę, odsuwa się od żony, gromadzi broń...

King doskonale, z dużą precyzją, stworzył portret psychologiczny Dawesa. Pomimo jego szalonych decyzji czytelnik jest po jego stronie, przynajmniej chwilami. Żona Dawesa, Mary, nie budzi już takiej sympatii. Wydaje się być tylko bladą postacią obecną gdzieś w tle opowieści. O wiele ciekawszy jest za to Magliore - oficjalnie prowadzący sklep z używanymi samochodami, nieoficjalnie załatwiający różne szemrane interesy. Polubiłam go.

"Ostatni bastion Barta Dawesa" to bardzo dobra, choć chwilami brutalna, wulgarna powieść, opisująca zachowanie zdesperowanego człowieka, któremu ktoś chce odebrać ostatnie ważne w życiu rzeczy. Tacy ludzie mogą być zdolni do wszystkiego...

"Martwi mnie tylko jedno, mianowicie poczucie, które mnie czasem nachodzi - że jestem postacią z książki jakiegoś grafomana, który już postanowił, jak i kiedy potoczą się sprawy." - Bart Dawes.
Moja ocena: 5/6

Ostatnio zostałam nominowana przez Nadine (przy okazji - polecam Jej blog;) do Versatile Blogger AwardDziękuję bardzo;) Mam ujawnić 7 faktów o mnie. Zrobię to, być może już w kolejnym poście. Na razie nie mam do tego głowy, przepraszam...
______________________________
Źródła zdjęć:
http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/20000/20689/155x220.jpg 
https://public.blu.livefilestore.com/y1pPIkUUSkSscGxEeqq4WBGvxf266phz9cStVecmh_HqPnnThhmgnLJRlVxELuBjwXO6pI72WQqK4CjMovuegMnRQ/roadwork.jpg  

3/02/2013 09:58:00 AM

Nicky Pellegrino "Przepis na życie"

Nicky Pellegrino "Przepis na życie"


Autor: Nicky Pellegrino
Tytuł: "Przepis na życie"
Tytuł oryginału: "Recipe for life"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 400





"Przepis na życie" to powieść o poszukiwaniu swojego miejsca, o miłości i gotowaniu. Opisane są w niej losy grupy kobiet, w szczególności Babetty i Alice. Alice to młoda Angielka, która po porzuceniu jej przez chłopaka i przeżyciu napadu rzuca studia i wyjeżdża do Londynu. Zamieszkuje u przyjaciółki Leili i podejmuje pracę w restauracji. Babetta natomiast to starsza Włoszka mieszkająca wraz z mężem w Triento. Razem zajmują się ogrodem w Villa Rosa. 
Ich losy splatają się, kiedy matka Leili kupuje dom Villa Rosa, a dziewczyny przyjeżdżają do niej na wakacje.
Gdzieś we Włoszech. Może właśnie tak wyglądało
powieściowe Triento?

Rozdziały na przemian opowiadają o losach Alice i Babetty, przy czym te dotyczące Angielki pisane są w pierwszej osobie.
Nie mam zastrzeżeń do sposobu prowadzenia narracji. Książkę czyta się bardzo dobrze. Natomiast właściwie żaden z bohaterów, oprócz Babetty, nie wzbudził mojej sympatii. Alice początkowo nie irytowała, jednak jej późniejsze niezdecydowanie zaczęło mnie denerwować. Nie chciała przejąć kontroli nad własnym życiem, nie podejmowała prób uporządkowania relacji z bliskimi, tkwiła w dziwnych związkach, ponieważ to było dla niej wygodne. Babetta z kolei była staruszką, której życie nie oszczędzało. Od lat ciężko pracowała. Potrafiła jednak cieszyć się pięknem miejsca, w którym mieszkała, obecnością bliskich, pracą w ogrodzie i gotowaniem. To naprawdę pozytywna postać.

A może tak prezentowało się miejsce,
w którym Alice uczyła się przyrządzać
pizzę?

Pierwsza część powieści, opisująca pierwszy pobyt Angielek w Villa Rosa, podobała mi się najbardziej. Później życie bohaterów coraz bardziej się komplikowało, a podejmowane przez nich decyzje coraz mniej mnie satysfakcjonowały.

Tak mogła z kolei wyglądać kuchnia Babetty

Mimo wszystko jest to przyjemna lektura. Jednak polecam mieć przy sobie podczas czytania coś dobrego do jedzenia - opisy smakowitych włoskich potraw są naprawdę kuszące.

Moja ocena: 4/6
______________________
Źródła zdjęć: 
http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/62000/62532/155x220.jpg
http://media-cache-ec3.pinterest.com/550x/e7/63/22/e763223b0aa370b250c9f63cb98b80cd.jpg
http://media-cache-lt0.pinterest.com/550x/6c/56/4b/6c564b29c0a461441f0a3474c3c7d0c5.jpg
http://media-cache-lt0.pinterest.com/550x/3e/93/e8/3e93e812f5fd2b3ba9e687924c97a521.jpg
Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger