3/28/2019 06:30:00 AM

Shari Lapena "Niechciany gość"

Shari Lapena "Niechciany gość"
Autor: Shari Lapena
Tytuł: "Niechciany gość"
Tytuł oryginału: "An Unwanted Guest"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 320
- Na nocnym stoliku w moim pokoju znalazłam starą książkę Agathy Christie - odzywa się Lauren.
- To moja robota - informuje ją Bradley. - Osobiście rozkładam książki w pokojach. To chyba bardziej sympatyczne od czekoladek na poduszkach, prawda?
Uroczy hotel urządzony w starym stylu, bez dostępu do wi-fi i sygnału sieci komórkowych. Położony z dala od innych siedzib ludzkich, za to w pobliżu malowniczego lasu. Mili właściciele, pyszne jedzenie, dobrze wyposażona biblioteka, grupa gości odciętych na weekend od świata przez śnieżycę... i morderstwo. To przepis na zagadkę kryminalną w stylu wspomnianej już Agathy Christie.

Gości poznajemy stopniowo, w miarę jak zbliżają się do hotelu i meldują się w nim. Mamy wśród nich małżeństwo w średnim wieku, młodych i bogatych narzeczonych, znanego prawnika, pisarkę, parę podróżującą razem i dwie przyjaciółki. Cała grupa miło spędza czas aż do odkrycia (we wczesny, sobotni poranek), że w wyniku burzy śnieżnej w hotelu nie ma prądu, nie działają telefony, z ogrzewaniem również jest problem, a drogi są nieprzejezdne. I, jakby tego było mało, u podnóża schodów prowadzących do holu leży trup. Wszystko wskazuje na to, że mordercą jest jeden z gości lub ktoś z obsługi. Chyba, że w budynku przebywa jeszcze ktoś, o kim nikt nie wie... Rozpoczyna się trudny weekend, pełen strachu, niepewności i wzajemnych oskarżeń. Kto zabił? Jak przetrwać w sytuacji, kiedy nie można liczyć na pomoc z zewnątrz? Czy będą kolejne ofiary?


Trochę obawiałam się, że autorka nie do końca poradzi sobie ze skonstruowaniem fabuły w stylu starego kryminału, jednak niepotrzebnie. Już samo miejsce akcji było niezwykle klimatyczne i stanowiło doskonałe tło do całej opowieści. Aż chciałoby się odwiedzić opisywany hotel... oczywiście nie w czasie tego feralnego weekendu. Postacie były interesujące, czytelnik stopniowo dowiaduje się coraz więcej o każdym z hotelowych gości, co pozwala na typowanie potencjalnego sprawcy. Chociaż pozornie goście się nie znają, szybko okazuje się, że niektórzy mogli się spotkać już wcześniej albo przynajmniej słyszeli coś o innych osobach. I nie zawsze były to dobrze rzeczy. Przy okazji autorka przedstawiła różne reakcje ludzi na kryzysowe sytuacje. Niektórzy starają się przejąć dowodzenie i pokierować grupą. Inni ulegają rozpaczy bądź wpadają w panikę. Jeszcze inni myślą głównie o sobie i o swoich problemach, chcąc wykorzystać niefortunne okoliczności do ich rozwiązania. Obserwowanie tego wszystkiego było naprawdę ciekawe. 

Ogólnie jestem zadowolona z lektury. Lekko rozczarowało mnie natomiast zakończenie i zaserwowane przez autorkę wyjaśnienie tego, kto był mordercą. Nie było złe, liczyłam jednak na coś bardziej przekonującego. Mimo wszystko uważam "Niechcianego gościa" za dobrą powieść, którą prawdopodobnie najlepiej czyta się przy kominku w zimowy wieczór (podczas burzy śnieżnej)… ale po którą można sięgnąć i w innych okolicznościach. Polecam. 

Moja ocena: 4,5/6

Książkę przeczytałam w ramach WYZWANIA CZYTELNICZEGO 2019, kategoria: książka, w której zamordowano co najmniej trzy osoby.
___________________
Źródło zdjęcia: https://unsplash.com/photos/LfqmND-hym8

3/25/2019 06:30:00 AM

Ponure Poniedziałki: M. R. James "Szkolne opowiadanie"

Ponure Poniedziałki: M. R. James "Szkolne opowiadanie"
Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Opowieści starego antykwariusza" (C&T, 2005)
Nigdy nie wiesz, co przyjdzie do głowy chłopcom w szkole. Mają swoją własną mitologię. Przy okazji, to dobry temat dla ciebie: folklor szkolnych pensjonatów.
Faktycznie, ogromne i ponure gmachy dawnych szkolnych internatów (a także niektórych współczesnych) mogą być idealną scenerią dla historii o duchach i wszelkich zjawiskach niewyjaśnionych. O takich opowieściach zaczynają rozmawiać między sobą dwaj mężczyźni, usadowieni bezpiecznie i wygodnie w palarni, którzy lata szkolne mają już dawno za sobą. Ale może jednak pamiętają nietypowe zjawiska, których byli świadkami lub o których od kogoś słyszeli?

Początek tekstu przypomina zbiór krótkich creepypast, ponieważ pewne historie są wspominane tylko skrótowo i mają w sobie coś uniwersalnego, niczym powtarzane od pokoleń opowieści o duchach. W pewnym momencie jeden z bohaterów powraca do wspomnień z lat młodości i do pewnego zdarzenia, którego był świadkiem. Mamy w tej historii oczywiście internat, groźnego nauczyciela łaciny oraz wiadomości pochodzące najprawdopodobniej z zaświatów. Muszę przyznać, że całość ma tę przyjemną właściwość, że wywołuje leciutką gęsią skórkę, nie powoduje natomiast późniejszych problemów z zasypianiem. I chociaż tajemnicze zdarzenia oraz to, co działo się potem, zostają nam przybliżone może ze zbyt dużą dokładnością (opis odnalezienia pewnej studni i jej zawartości nie był moim zdaniem potrzebny), całość jest dość dobra. Dość, ponieważ M. R. James ma w swoim repertuarze o wiele mroczniejsze i zapadające w pamięć historie. 

"Szkolne opowiadanie" traktowałabym raczej jako interesującą ciekawostkę i być może przyczynek do tego, żeby wraz z przyjaciółmi ze szkolnych lat przypomnieć sobie niewyjaśnione zjawiska, które kiedyś nas spotkały oraz miejsca, które budziły w nas strach. Sama do tej pory pamiętam niesamowite historie, które opowiadałyśmy sobie z jedną z koleżanek w podstawówce. Oraz fakt, że moje gimnazjum wybudowane było na miejscu dawnego kościoła, a teren będący obecnie boiskiem był kiedyś cmentarzem... Podziemia tego budynku, w których mieściły się nasze szatnie, sprawiały dosyć ponure wrażenie.

A Wy, macie w zanadrzu jakieś przerażające historie z lat szkolnych?

Moja ocena: 4/6

3/20/2019 08:11:00 AM

Mona Kasten "Begin Again"

Mona Kasten "Begin Again"

Autor: Mona Kasten
Tytuł: "Begin Again"
Tytuł oryginału: "Begin Again"
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 351
Po pierwsze: nie zawracasz mi głowy swoimi sprawami.
Po drugie: trzymasz buzię na kłódkę, kiedy sobie kogoś tu sprowadzam.
Po trzecie: między nami do niczego nie dojdzie. 
To trzy zasady wynajmu mieszkania, które ustanowił Kaden dla swojej nowej współlokatorki. Dla Allie brzmiało to dosyć dziwnie, ale zgodziła się - i tak nie miała zamiaru romansować z tym antypatycznym chłopakiem, a poza tym w czasie oglądania kolejnych mieszkań straciła już nadzieję, że uda się jej cokolwiek znaleźć. Tym sposobem dziewczyna zaczęła nowe życie w Woodshill. Z daleka od rodziny, z którą się nie dogadywała i przede wszystkim od pewnych traumatycznych wydarzeń, które spotkały ją w przeszłości. Tutaj nikt jej nie znał, mogła rozpocząć wymarzone studia i ułożyć sobie życie na nowo, tym razem według własnego planu, a nie pomysłu jej rodziców. Tylko ten Kaden i jego niemądre zasady...


"Begin Again" to typowa powieść z gatunku new adult. O młodych ludziach wkraczających dopiero w dorosłe życie, ale już obarczonych wieloma problemami, z którymi nie do końca potrafią sobie poradzić. A także o miłości między nimi, która okazuje się trudna, czasami prawie niemożliwa. I chociaż dobrze wiem, jaki jest schemat tego rodzaju książek, jak mniej więcej będzie przebiegała akcja i na czym cała historia się zakończy, to nie ukrywam że czytanie podobnych powieści sprawia mi wielką przyjemność (takie moje guilty pleasure). Oczywiście, o ile są dobrze napisane. W "Begin Again" widać, że autorka musi jeszcze popracować nad warsztatem (ale to jej debiut, pierwszym książkom jestem skłonna więcej wybaczyć), natomiast nie było na tyle źle, żebym porzuciła powieść. Wręcz przeciwnie, historia mnie wciągnęła, a lektura sprawiła wielką przyjemność. Chociaż wydaje się, że nie było w niej nic, czego już wcześniej bym nie czytała. 

Oprócz wątku głównych bohaterów podobały mi się również postaci drugoplanowe. Nawet pomimo tego, że zostały stworzone przede wszystkim po to, żeby stanowić efektowne tło dla Allie i Kadena, pojawiać się kiedy potrzebowali wsparcia i ratować sytuację. Oraz wprowadzać element komediowy. Na szczęście zdołaliśmy dowiedzieć się o nich czegoś więcej, a pewne wątki zostaną wykorzystane w kolejnych częściach cyklu (powstały jeszcze dwie). 

Wiem, że się powtarzam, ale... pomimo, że ta powieść nie jest arcydziełem, świetnie się przy niej bawiłam i chwilami trudno było mi się od niej oderwać. Dobrze czasem przeczytać historię, której bohaterowie zmagają się z ogromnymi problemami, ale w której wszystko dobrze się kończy (nie tak, jak w horrorach). Książka Mony Kasten spodobała mi się na tyle, że bez wahania sięgnę po kolejne części. Byle tylko nie przedawkować;)

Moja ocena: 4,5/6
___________________
Źródło zdjęcia: https://unsplash.com/photos/a7XUtljVEMc

3/13/2019 07:30:00 AM

A.V. Geiger "Ktoś mnie obserwuje"

A.V. Geiger "Ktoś mnie obserwuje"


Autor: A.V. Geiger
Tytuł: "Ktoś mnie obserwuje"
Tytuł oryginału: "Follow me back"
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 275
Gdyby kiedykolwiek napisał piosenkę o tym, co naprawdę czuje do fanek, zakazaliby jej odtwarzania we wszystkich krajach ze względu na wulgarny język.
Eric Thorn to niesamowicie popularny piosenkarz, bożyszcze nastolatek. Miliony fanek mają na jego punkcie obsesję. To powinno mu pochlebiać, a nawet go cieszyć, zamiast tego przyprawia jednak o dreszcze. Szczególnie od czasu, kiedy szalona fanka zamordowała jego kolegę po fachu.
Tessa boi się wychodzić ze swojego pokoju. Jeszcze niedawno była zwyczajną młodą dziewczyną, ale podczas ostatnich wakacji wydarzyło się coś, co śmiertelnie ją przeraziło. Teraz, zamiast pójść do college'u, Tessa spędza dni w domu, kontaktując się tylko ze swoją matką, terapeutką i chłopakiem. Ze światem zewnętrznym ma styczność jedynie za pośrednictwem internetu, w szczególności twittera. Zwłaszcza od kiedy zapoczątkowany przez nią hashtag #ericthornobsessed w krótkim czasie zyskał niesamowitą popularność. Tak, dziewczyna jest ogromną fanką Erica. Od czasu tajemniczych wakacyjnych wydarzeń stała się nawet więcej niż tylko jego zwykłą wielbicielką. Ma na jego punkcie obsesję. 
Nagle ta dwójka zaczyna się ze sobą kontaktować za pośrednictwem twittera. Tylko... czy Tessa wie, z kim naprawdę rozmawia? I czy Eric zdaje sobie sprawę, jakie konsekwencje będzie miało zapoczątkowanie dyskusji z jedną ze znienawidzonych przez niego fanek?

Można by pomyśleć, że to będzie typowa historia dla nastolatek: znany piosenkarz zaczyna rozmawiać ze swoją fanką, zakochują się w sobie i żyją długo i szczęśliwie. Ale "Ktoś mnie obserwuje" bardzo odbiega od tego rodzaju stereotypowych opowieści. To thriller dla młodzieży, który porusza tematy traumy, wielkiej sławy oraz tego, jak nieprzewidywalne konsekwencje może mieć wdawanie się w dyskusje w internecie z przypadkowymi ludźmi. I jak bardzo media społecznościowe mogą zmienić nasze życie. 


Podobało mi się, że książka nie składała się tylko z "suchej" narracji. Odnajdziemy w niej fragmenty stenogramów policyjnych, które - przeplatane zwykłymi rozdziałami - odsłonią przed nami całość historii, a także tweety i wiadomości głównych bohaterów. Część rozdziałów skupiała się na Tessie, część na Ericu, dzięki temu lepiej można było poznać motywacje i uczucia obu stron. Już na samym początku dowiadujemy się, że w sylwestrową noc stało się coś bardzo złego (stąd przesłuchanie na posterunku policji), jednak do samego końca trudno całkowicie przejrzeć intrygę wymyśloną przez autorkę. Zresztą nawet zakończenie książki nie zdradza nam wszystkiego. W miejscu, w którym inna powieść skończyłaby się, zostawiając swoich bohaterów bezpiecznych i szczęśliwych, "Ktoś mnie obserwuje" oferuje kolejny szalony zwrot akcji. Na razie polskim czytelnikom pozostaje się tylko domyślać, co dokładnie się stało i czekać na drugą (i ostatnią) część, która ma być wydana w tym roku. 

Czy coś mi się nie podobało? Trochę denerwowała mnie Tessa, ze swoją obsesją na punkcie Erica i ogromnym strachem przed wyjściem z domu. Miał on jednak, jak się okazało, bardzo dobre uzasadnienie. Nie wiem tylko, czy przekonuje mnie to, jak Tessa poradziła sobie z nim na samym końcu powieści (ale nie napiszę więcej, żeby nie zdradzać zbyt dużo z fabuły). Nie jest to wybitna książka, może jestem już troszkę za stara żeby bardzo się nią zachwycać, przyznaję jednak że lektura mnie wciągnęła i dostarczyła wiele przyjemności. I głównie o to mi chodziło. Nie ukrywam też, że chętnie sięgnę po kolejną część.

PS. Zapomniałam wspomnieć, że autorka zadebiutowała z pierwszą wersją swojej historii na Wattpadzie. Czytaliście może inne książki, które powstały w ten sposób?

Moja ocena: 4,5/6

Książka przeczytana w ramach mojego WYZWANIA CZYTELNICZEGO 2019 (kategoria: książka, której bohaterem jest muzyk)
_________________
Źródło zdjęcia: Photo by Jamie Street on Unsplash

3/11/2019 07:42:00 AM

Ponure Poniedziałki: Arthur Conan Doyle "Groza przestworzy"

Ponure Poniedziałki: Arthur Conan Doyle "Groza przestworzy"
Opowiadanie można znaleźć w zbiorze "17 podniebnych koszmarów" (Prószyński i S-ka, 2019).


Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy ponad chmurami, daleko poza zasięgiem naszego wzroku, żyją jakieś tajemnicze stworzenia? Oczywiście teraz wiemy, że tak nie jest, ale dawniej, kiedy lotnictwo dopiero raczkowało, mogło to być bardzo ważne pytanie. W opowiadaniu Arthura Conan Doyle'a poznajemy dziennik pewnego lotnika przekonanego o tym, że w powietrzu żyją niezwykle groźne istoty. Oczywiście dopiero na pewnej wysokości i tylko w określonych obszarach. Lotnik ten postanowił przekonać się naocznie czy jego teoria jest prawdziwa. Był niezwykle zdeterminowany i odważny. Czy jednak jego misja zakończyła się powodzeniem...?


Szczerze przyznaję, że o ile temat stworzeń żyjących w głębinach oceanu jest dla mnie fascynujący, tak nigdy nie myślałam o tym, co mogłoby - przynajmniej teoretycznie - żyć gdzieś ponad chmurami. Jak wyglądałyby takie istoty? Z czego składałyby się ich ciała? Czy byłyby niebezpieczne dla człowieka? Na te wszystkie pytania odpowiada Arthur Conan Doyle, do tego czyni to w sposób niezwykle ciekawy. I chociaż "Groza przestworzy" nie wywołuje dreszczy przerażenia u współczesnego czytelnika, osoby współczesne autorowi mogły odbierać ją zupełnie inaczej. Nawet teraz wizja lotnika wzbijającego się na coraz większą wysokość w swoim małym samolocie, samotnie, ma w sobie coś strasznego. Ma się świadomość, że cokolwiek wydarzy się gdzieś tam ponad chmurami, ten człowiek będzie z tym zupełnie sam. I chyba to przestraszyło mnie odrobinę podczas lektury, taka wizja samotnego stawiania czoła czemuś nieznanemu i niesamowicie tajemniczemu. 

Całość jest jak najbardziej poprawna, jednak raczej nie wywołuje skrajnych emocji. Nie po tylu latach. Jeśli jednak znacie tego autora tylko i wyłącznie z przygód Sherlocka Holmesa, warto sięgnąć po inny jego tekst. "Groza przestworzy" będzie tutaj dobrym wyborem, możecie też zajrzeć do wydanego przez C&T zbioru "Dziwne zjawiska". Choćby po to, żeby przekonać się, jak Arthur Conan Doyle, interesujący się przecież spirytyzmem i paranormalnymi zjawiskami, potrafił pisać o tego rodzaju sprawach. 

Moja ocena: 4/6
______________________
Źródło zdjęcia: Photo by Bryan Minear on Unsplash

3/07/2019 01:33:00 PM

Maria Dąbrowska "Na wsi wesele"

Maria Dąbrowska "Na wsi wesele"


Autor: Maria Dąbrowska
Tytuł: "Na wsi wesele"
Wydawnictwo: Czytelnik
Rok wydania: 1980
Liczba stron: 78

Podwarszawska wieś, lata 50. XX wieku. Czytelnik trafia w sam środek przygotowań do wesela Zuzi Jasnocianki i Cześka Rucińskiego. Jak wyglądały wesela na wsi niedługo po wojnie? Czy bliżej im było do tych z przeszłości, a może były już przesiąknięte nowymi zwyczajami? Opowiadanie Marii Dąbrowskiej daje odpowiedź na te pytania, ale kryje w sobie również o wiele więcej. To doskonałe studium tamtych czasów, ukazujące wycinek z życia wsi i jej mieszkańców, ich próby odnalezienia się w powojennej rzeczywistości.

Do tego tekstu przyciągnęły mnie dwie rzeczy: nazwisko autorki (tak, przeczytałam "Noce i dnie" jeszcze w liceum) oraz tematyka. Chociaż od mojego wesela minęło pięć miesięcy, nadal jestem zafascynowana tematyką ślubną. A jeśli połączymy to ze zwyczajami obecnymi na polskiej wsi (niezależnie od tego, jak dawne byłyby to zwyczaje) otrzymujemy niesamowicie interesującą dla mnie lekturę. Tak więc zagłębiłam się w tekst Marii Dąbrowskiej i... otrzymałam nie tylko to, czego oczekiwałam, ale także o wiele więcej.


Autorka opisuje gorączkowe przygotowania do wesela i samą uroczystość. Akcja rozpoczyna się dzień przed ślubem (który miał miejsce w słoneczną, październikową niedzielę). Poznajemy kolejnych gości przybywających na uroczystość, a o każdym z nich narrator ma coś ciekawego do opowiedzenia. Dowiadujemy się, jak radzono sobie z kwestiami technicznymi - poczęstunek czekał na gości w domu panny młodej, a tańczono w domu pana młodego. Obserwujemy niezwykłe przeplatanie się tradycji z nowoczesnością. Możemy także przyjrzeć się bliżej ludziom i temu, co czują i co myślą na różne tematy. A jest jedna rzecz, która w szczególności zaprząta ich umysły: polityka. Nie wszyscy są przychylni nowej władzy, inni z kolei popierają ją w pełni. Niektórzy nie do końca wiedzą, co o tym wszystkim myśleć, są zagubieni i nie potrafią określić, czy zmiany ustrojowe są dobre i do czego to wszystko zmierza. Pewnie wypowiadają się głównie zwolennicy nowego porządku. Cała reszta woli nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje, ponieważ nigdy nie wiadomo kto akurat słucha i czy wyłapane gdzieś urywki rozmowy nie doprowadzą do poważnych konsekwencji.

Przeczytałam "Na wsi wesele" z dużym zainteresowaniem. Znalazłam tam nakreślony z dużą wprawą obraz polskiej wsi z czasów powojennych. Inspiracją dla autorki było prawdziwe wiejskie wesele w Grzegorzewicach pod Mszczonowem, w którym brała udział w październiku 1954 roku. Cała lektura wprawiła mnie w dosyć melancholijny nastrój. Rozterki bohaterów, trudna sytuacja życiowa niektórych z nich, a nawet fakt, że państwo młodzi nie pałali do siebie szczególnym uczuciem (a przynajmniej tak wynikało z obserwacji niektórych uczestników wesela) - to wszystko złożyło się na klimat tego opowiadania.

Chyba teraz będę częściej sięgać po tego rodzaju literaturę...

Moja ocena: 5/6

3/04/2019 02:19:00 PM

Ponure Poniedziałki: E. Michael Lewis "Ładunek"

Ponure Poniedziałki: E. Michael Lewis "Ładunek"
Opowiadanie można znaleźć w zbiorze "17 podniebnych koszmarów" (Prószyński i S-ka, 2018).
Słyszałem jeszcze inny dźwięk, dochodzący z wnętrza skrzyni koło mojego ucha. Coś się w niej szamotało, coś przesiąkłego wilgocią i skalanego, coś, czego nie chciałem zobaczyć, coś, co pragnęło się wydostać na zewnątrz.
Samoloty transportowe przewożą bardzo różne ładunki. Zwłaszcza te należące do wojska. Czasem mogą to być samochody, innym razem materiały wybuchowe, czasami po prostu żołnierze. Główny bohater tego opowiadania pracował na pokładzie takiego samolotu jako specjalista od załadunku i wydawałoby się, że niewiele może go zaskoczyć i przestraszyć. Miał doświadczenie i był naprawdę dobry w tym, co robił. Jednak tym razem wysłano go w taką misję, której naprawdę wolałby nie wykonać. Mówi Wam coś nazwa Jonestown?

Kiedy podróżujesz samolotem (chociaż nie tylko, ale w tym przypadku szczególnie), Twoją uwagę na pewno zwracają wszelkie dźwięki odbiegające od normy. Zazwyczaj sygnalizują one, że coś jest nie w porządku, a im szybciej wykryje się potencjalny problem, tym lepiej. Bohater opowiadania miał jednak opory przed zgłoszeniem pilotom, że od strony zgromadzonych w ładowni trumien dobiegają odgłosy dziecięcej zabawy... Postanowił sam to sprawdzić.


Opowiadanie jest krótkie i bardzo konkretne. Autor dobrze buduje napięcie, już na samym początku sygnalizując, że będziemy mieć do czynienia z dziwnymi zdarzeniami o trudnym do wytłumaczenia charakterze. Podobało mi się, że narratorem historii był mężczyzna, którego zadaniem było zajmowanie się ładunkiem i który bez wahania postanowił sprawdzić, co jest źródłem dziwnych dźwięków. A także fakt, że główny bohater bardzo szybko stracił pewność siebie... Szkoda tylko, że autor nie rozwinął bardziej swojego pomysłu. Jestem ciekawa co by było, gdyby lot trwał o wiele dłużej - jakie jeszcze niespodzianki czekałyby na bohaterów tekstu?

Czytałam już horror kolejowy (głównie w wydaniu Stefana Grabińskiego), ale nie przyszłoby mi do głowy, że można stworzyć cały zbiór opowiadań grozy dotyczących horroru...samolotowego?;) Jednak już pierwszy tekst przekonał mnie, że był to naprawdę trafiony pomysł. Nie mogę się doczekać dalszej lektury "17 podniebnych koszmarów", tym bardziej że w książce znalazły się teksty takich autorów, jak Arthur Conan Doyle, Roald Dahl, Ray Bradbury, Joe Hill czy Stephen King. Opowiadanie E. Michaela Lewisa było bardzo dobre, choć chętnie przeczytałabym jeszcze dłuższy tekst tego autora. Zbiór rozpoczął się mocnym akcentem, mam nadzieję że dalej będzie jeszcze lepiej.

Moja ocena: 4,5/6
____________________________
Źródło zdjęcia: https://unsplash.com/photos/aGpFT7AXhag

3/01/2019 02:03:00 PM

Wyzwanie czytelnicze - marzec (i podsumowanie lutego)

Wyzwanie czytelnicze - marzec (i podsumowanie lutego)

Dzień dobry! Witam Was w marcu;) Luty nie był dla mnie szczególnie udany, jeśli chodzi o czytanie. Przez większość czasu czułam się dosyć kiepsko, a koniec miesiąca spędziłam w łóżku z grypą. To wszystko nie ułatwiało lektury. Teraz jednak czuję się dobrze, mam dużo energii i zapału do pracy. Oby marzec był lepszy pod wszystkimi względami;)

Jak prezentuje się podsumowanie lutego?

Agnieszka z Mycoffeetime przeczytała: 
"Pierwsze słowo" Marta Kisiel (kategoria: książka, której tytuł składa się z 13 liter)
"Fałszywy krok" Alex Kava (kategoria: książka, której autor ma takie same inicjały, jak Ty)

Jak zwykle niezawodna Luka z Przestrzeni Tekstu przeczytała: 
"Zdrowaś mario. Reportaże o medycznej marihuanie" Aleksandra Pezda (kategoria: reportaż dotyczący miejsca, w którym mieszkasz)
"Najlepsza zupa na świecie" Susanna Isern (kategoria: picturebook)
"Krótka historia o długiej miłości" Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze (kategoria: książka, która ma mniej niż 200 stron)
"Nawiedzony dom na wzgórzu" Shirley Jackson (kategoria: książka należąca do klasyki, której jeszcze nigdy nie czytałeś)


Monika Olga przeczytała: 
"Sześć dni w grudniu" Jordi Sierra i Fabra (kategoria: książka, w której zamordowano co najmniej trzy osoby)
"Pociągi pod specjalnym nadzorem" Bohumił Hrabal (kategoria: książka, która ma mniej niż 200 stron)
"Pozwól mi wrócić" B.A. Paris (kategoria: książka, która zbiera złe recenzje)

Mi udało się przeczytać tylko dwie książki:
"Nowy dom na Wyrębach" Stefan Darda (kategoria: polski horror)
"Uniesienie" Stephen King (kategoria: książka, która ma mniej niż 200 stron)

Dziękuję za udział w tym miesiącu i gratuluję wyników! Rozumiem, że na razie wszyscy sięgamy po tytuły, które najłatwiej nam zakwalifikować do konkretnych kategorii;) Ja sama będę mieć duży problem w przypadku autora o takich samych inicjałach, jak moje... A Wy? Ale w końcu to wyzwanie, mam nadzieję że przy okazji poszukiwań kolejnych lektur odkryjemy fascynujące książki, a wybory czytelnicze innych będą dla nas inspiracją (jestem zwłaszcza ciekawa doboru lektur w kategorii "polski horror").

Lektury z marca oraz z poprzednich miesięcy zgłaszamy pod tym postem;)


Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger