Autor: Matthew Gregory Lewis
Tytuł: "Mnich"
Tytuł oryginału: "The Monk: A Romance"
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 464
Upiorne lochy, stare zamczyska, niecne występki, pakty z diabłem, a także historie miłosne (a nawet erotyczne) - to wszystko znajdziecie w tej niepozornej, starej (wydanej w 1796 roku) powieści. Zainteresowani?
Tytułowy mnich to Ambrozjo, młody opat jednego z madryckich klasztorów. Kiedy poznajemy go na samym początku książki, uchodzi za wzór wszelkich cnót i całe miasto go wysławia. Szybko jednak okaże się, że tak świątobliwa - wydawałoby się - osoba może zejść na złą drogę. Ambrozjo to główna postać w powieści, jednak mamy tutaj do czynienia także z historiami innych osób. Jest więc Agnes, zakochana dziewczyna, którą rodzice umieszczają w klasztorze i która za wszelką cenę próbuje połączyć się ze swoim ukochanym. Jest i Antonia, śliczna i niewinna, którą za obiekt westchnień obiera sobie Ambrozjo. Jest piękna i diaboliczna Matylda, która pomaga mnichowi w realizacji jego planów. Dodatkowo cała historia okraszona jest niesamowitymi opowieściami, dramatycznymi zbiegami okoliczności, erotyzmem (opis gwałtu) i makabrą (lochy, rozkładające się ciała...). A to wszystko napisał w 10 tygodni chłopak, który nie miał nawet 20 lat!
"Zamczysko w Otranto", o którym ostatnio pisałam, zapoczątkowało nurt powieści gotyckiej i jego pierwszą odmianę, historyczną. W przypadku "Mnicha" mamy z kolei do czynienia z kolejną odmianą, horrorem gotyckim, gothic terror. Powieść szybko stała się niezwykle popularna. Na pewno chodziło o to, że autor nie bał się wykorzystywać kontrowersyjnych tematów. W dodatku Lewis nie zawahał się przed wykorzystaniem w swojej książce drastycznych opisów, a jego bohaterowie naprawdę obcowali z siłami nadnaturalnymi - nie były one tylko wytworem ich wyobraźni. W książce mamy też do czynienia z opisem rytuałów satanistycznych oraz z wprowadzeniem postaci diabła - nie był on już tylko bliżej nieokreślonym złym bytem, lecz jak najbardziej realnym bohaterem, który miał bardzo istotny wpływ na przebieg akcji. To wszystko musiało szokować (zwłaszcza w porównaniu do sentymentalnych gotyckich powieści Ann Radcliffe) ale i wywoływać zaciekawienie.
Podobał mi się sposób, w jaki autor połączył wszystkie historie swoich bohaterów w jedną całość. Oraz to, że wykorzystał w powieści historie i motywy, z którymi zaznajomił się w czasie swojego pobytu w Weimarze, między innymi opowieść o broczącej krwią mniszce i o Żydzie Wiecznym Tułaczu. Widać również, że autor miał poczucie humoru - podobał mi się tutaj wątek Leonelli, kobiety w średnim wieku, rudej i zezowatej, przekonanej że zdobyła serce młodego, przystojnego człowieka. Chociaż oczywiście zostało to wszystko wyolbrzymione do gigantycznych rozmiarów;)
Z drugiej strony, współczesnego czytelnika może razić ilość nieszczęść spotykających głównych bohaterów, może mieć on też dosyć wszystkich intryg i niecnych planów, wprowadzonych przez autora w tak dużej ilości. Z tego też powodu lektura może być trochę męcząca i od czasu do czasu trzeba od niej odpoczywać. W dodatku wiele rozwiązań zastosowanych przez autora dzisiaj już tylko śmieszy, a nie straszy (znakomicie napisała o tym w swojej
recenzji Pyza).
Nie znaczy to jednak, że "Mnicha" nie warto przeczytać. Teraz też możemy się dobrze przy tym bawić i śledzić nieprawdopodobne losy bohaterów z zainteresowaniem. Nie spodziewajcie się przerażenia. Przy wszystkich wadach tej powieści, nie można odmówić autorowi wyobraźni, zdolności łączenia wątków (czasem trochę na siłę, no ale...) i wplatania w swoją opowieść innych historii, zasłyszanych lub wyczytanych gdzieś indziej. "Mnich" to niezwykła podróż do czasów, kiedy współczesny horror dopiero się kształtował i kiedy można było (choć nie bez krytyki, książka Lewisa zebrała jej sporo) wydać tak niezwykłą i oryginalną mieszankę grozy, obrzydliwości, intryg i romantyzmu - i odnieść olbrzymi sukces.
Moja ocena: 4,5/6
Książka przeczytana w ramach wyzwania "Klasyka horroru 2"
_______________
Źródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/3764768/mnich
2. unsplash.com