Autor: Joy Fielding
Tytuł: "Zabójcze piękno"
Tytuł oryginału: "Heartstopper"
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 396
Torrance, małe miasteczko gdzieś na Florydzie. To było dosyć spokojne miejsce. Przynajmniej do czasu, kiedy ktoś uprowadził Lianę Martin, jedną z najpopularniejszych i najpiękniejszych uczennic lokalnego liceum. Kilka dni później zostały znalezione jej zwłoki. Czy cała sprawa ma coś wspólnego z zaginięciem innej młodej dziewczyny, zgłoszonym parę miesięcy wcześniej? I czy to koniec zbrodni? A może morderca dopiero się rozkręca?
Najpierw plusy. Czytało się dobrze, z niecierpliwością przerzucałam kolejne strony, żeby dowiedzieć się, co było dalej. Obraz niewielkiej społeczności - z naciskiem na kilkoro głównych bohaterów - został sprawnie wykreowany. Opisy ich problemów i codziennego życia ciekawiły i skłaniały do refleksji. I raz - ale tylko raz - prawie roześmiałam się na głos. Ale to było w pracy (pamiętajcie dzieci, w pracy się nie czyta) i zdołałam jakoś zdusić śmiech, ukrywając się jednocześnie za ekranem komputera.
Teraz przejdę do wad powieści, których niestety też nie brakuje. Po pierwsze, rozdziały pisane z perspektywy zabójcy wydają mi się dosyć pretensjonalne. Tak, jakby autorka na siłę chciała przekazać, jak mroczną osobowość ma morderca. I jaki jest mroczny. Wspominałam już o mroku?
Również cała koncepcja "zabójczego piękna", mająca polegać na mordowaniu dziewcząt o olśniewającej urodzie, nie do końca mnie przekonała. Pomysł był ciekawy, ale rozmył się gdzieś w trakcie realizacji - ofiar nie było dużo, nie wszystkie pasowały do wzoru, a motywy zabójcy ostatecznie okazały się bardziej złożone.
I w ten sposób dochodzimy do trzeciej wady - tożsamość mordercy. Do końca nie byłam na 100% przekonana czy wytypowałam właściwą osobę (moja koncepcja była dosyć szalona, a autorka mimo wszystko próbowała zmylić czytelnika), ale ostatecznie okazało się, że podejrzenia powzięte już po lekturze pierwszych rozdziałów okazały się słuszne. Czyli - zagadka była za słaba.
Zastanawiam się też czy Fielding nie skupiła się zbytnio na warstwie obyczajowej powieści. Tyle, że to niekoniecznie musi być wadą. Zależy, czego oczekuje czytelnik.
Chociaż wiele rzeczy mi się nie podobało, jeszcze raz powtórzę, że lektura była całkiem przyjemna. To chyba dzięki stylowi autorki. Bo sama historia, balansująca na granicy thrillera i powieści obyczajowej (a może tylko dla mnie, lubiącej "mocniejsze" teksty?) mogła być o wiele lepsza.
Moja ocena: 4/6
Źródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/236634/zabojcze-piekno
2. http://picjumbo.com/girl-looking-at-landscape-nature/