12/07/2016 01:18:00 PM

Kogo odwiedzi Mały Książę? Wyniki konkursu

Kogo odwiedzi Mały Książę? Wyniki konkursu


Krótko i na temat;) Wszystkie odpowiedzi były interesujące, jedną sama chętnie bym wykorzystała w swoim kalendarzu (Muminki!), ale ta rozłożyła mnie na łopatki: 
Marzy mi się kalendarz z Cthulhu. Czy muszę wyjaśniać dlaczego? ;) I poproszę o cytaty z dzieł Lovecrafta
Luka, kalendarz z Cthulhu jest tak abstrakcyjnym (dla mnie) pomysłem, że zdecydowanie zajmuje pierwsze miejsce;) Dodatkowo, jako miłośniczka horrorów, nie mogłam nie docenić całej koncepcji. Chociaż osobiście wolałabym kalendarz z postaciami z książek Kinga. Albo z ilustracjami Emily Carroll, o!

W każdym razie: do zwyciężczyni za chwilę poleci mail z prośbą o dane do wysyłki. Żałuję, że nie miałam więcej kalendarzy, którymi mogłabym się z Wami podzielić. Ale myślę, że znajdę kilka książek, którymi chętnie się zaopiekujecie;) Następny konkurs pojawi się prawdopodobnie po Świętach. 

12/05/2016 06:30:00 AM

Ponure Poniedziałki: Stephen King "The Music Room"

Ponure Poniedziałki: Stephen King "The Music Room"
Opowiadanie pochodzi ze zbioru "In Sunlight or in Shadow. Stories Inspired by the Paintings of Edward Hopper". Można je też przeczytać online TUTAJ.


Dwoje młodych ludzi. Zapewne małżeństwo. On czyta gazetę, ona siedzi przy pianinie, dotykając palcem jednego z klawiszy. Zaraz chyba zacznie grać. Oboje wydają się być pogrążeni w swoich zajęciach i zrelaksowani. Czy tak jednak jest naprawdę? A może sielankowy z pozoru obraz skrywa straszną tajemnicę? 

Inspiracją do powstania tego opowiadania był dla Stephena Kinga obraz Edwarda Hoppera. Hopper był jednym z najważniejszych artystów w USA w XX wieku. Malarz, grafik oraz ilustrator, stworzył wiele dzieł, a ich tematyką od lat 20. było w większości amerykańskie społeczeństwo: zwyczajni ludzie w zwykłym otoczeniu, a wszystko przesiąknięte atmosferą smutku i zagubienia. O Hopperze warto więcej przeczytać oraz przyjrzeć się bardziej szczegółowo jego obrazom. Stephen King wybrał dzieło "Room in New York", które powstało w 1932 roku. I na jego podstawie stworzył przerażającą historię. 

Tak, to właśnie ten obraz
W tekście poznajemy małżeństwo, panią i pana Enderby. Na pozór wydaje się, że relaksują się oni w swoim pokoju muzycznym - nazwanym tak ze względu na obecność w nim pianina. Dowiadujemy się, że USA zmaga się właśnie ze skutkami Wielkiego Kryzysu (a więc mamy lata 30. XX wieku), ale państwo Enderby mają pracę, która pozwala im się utrzymać. Kiedy mężczyzna pogrąża się w lekturze New York Journal-American, kobieta siedzi zamyślona przy pianinie. I wtedy z szafy za ich plecami dobiega pierwsze stuknięcie. 

Nie będę pisać więcej o fabule. Musicie sami odkryć, co takiego kryje się w szafie państwa Enderby i jaka jest ich tajemnica. Dodam tylko, że ten krótki tekst mnie zafascynował. To niesamowite, że patrząc na - wydawałoby się - zwyczajny (ok, może trochę ponury) obraz, Stephen King stworzył tak mroczną historię. Po raz kolejny podziwiam jego wyobraznię. 
"The Music Room" raczej Was nie przerazi, ale na pewno trochę zaskoczy. To naprawdę dobre opowiadanie, ale czego innego mogłam się spodziewać po Stephenie Kingu? Mam nadzieję, że nadal będzie tworzył sporo takich tekstów ("The Music Room" wydano w listopadzie tego roku, więc to świeżynka). Zapraszam Was do lektury i do odkrycia tajemnicy pokoju muzycznego!

Moja ocena: 5/6

PS. Przypominam o konkursie z Małym Księciem, który trwa do 6 grudnia. Do wygrania kalendarz, a więcej informacji TUTAJ
_________________
Zródło zdjęcia: https://www.wikiart.org/en/edward-hopper/not_detected_235607

12/03/2016 06:30:00 AM

K.A. Tucker "Dziesięć płytkich oddechów"

K.A. Tucker "Dziesięć płytkich oddechów"
Autor: K.A. Tucker
Tytuł: "Dziesięć płytkich oddechów"
Tytuł oryginału: "Ten Tiny Breaths"
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 421


"Nie otwiera się, nie potrafi znieść dotyku dłoni, ponieważ przypomina jej o śmierci. Nie dopuszcza nikogo do siebie, ponieważ idzie za tym ból"
To idealny opis Kacey. Dziewczyna przeżyła cztery lata temu ogromną tragedię, po której nadal nie potrafi się otrząsnąć. Właśnie przeprowadza się z młodszą siostrą Livie do Miami, by rozpocząć nowe życie. Chociaż tak naprawdę nie wierzy, że uda się jej zacząć wszystko od początku. 

Dziewczyny wynajmują skromne mieszkanie, Livie zaczyna naukę w nowym liceum, a Kacey podejmuje pracę w Starbucksie, żeby było je stać choćby na jedzenie. O oszczędnościach nie ma nawet mowy. W międzyczasie siostry poznają swoich sąsiadów z dwóch najbliższych mieszkań - przypominającą Barbie Storm, która okazuje się być naprawdę w porządku (pomimo swojego wyglądu) i jej córeczkę Mię oraz przystojnego i niezwykle tajemniczego Trenta. Oczywiście Kacey od początku jest zafascynowana młodym mężczyzną. Nie chce jednak pozwolić mu się do siebie zbliżyć, a to ze względu na swoją tragiczną przeszłość. Dziewczyna naprawdę nie radzi sobie w kontaktach z ludzmi, ledwo udało jej się wyjść z kilku uzależnień, w które wpadła kilka lat wcześniej po wypadku, a obecnie radzi sobie z bólem i nadmiarem agresji, intensywnie trenując na siłowni. Nic więc dziwnego, że nie będzie to typowa historia o miłości.

"Dziesięć płytkich oddechów" to kolejna powieść z gatunku new adult. Nic nie poradzę, że właśnie na to ostatnio mam ochotę;) Miałam już w rękach "Pięć sposobów na upadek", jednak po krótkim namyśle zdecydowałam się zacząć od pierwszego tomu tej serii. I myślę, że przeczytam wszystkie, gdyż "Dziesięć płytkich oddechów" okazało się całkiem dobrą książką. Pozostałe części zapowiadają się równie ciekawie. A może nawet lepiej.


Chociaż nie była to lektura idealna... Może od początku. Podobał mi się motyw trudnej przeszłości i trudnej miłości, wiadomo. Wątek Storm i Mii był bardzo ciekawy. Livie okazała się być naprawdę interesującą osóbką, co tym lepiej wróży kolejnej lekturze ("Jedno małe kłamstwo"), której główną bohaterką będzie właśnie młodsza siostra Kacey. 
Nie przekonuje mnie natomiast wątek klubu ze striptizem, a raczej jego niezwykle wyrozumiałego i dobrego właściciela (oraz ochroniarzy o podobnych charakterach). Ok, nie wszyscy pracujący w tego rodzaju miejscach są nieprzyjemnymi, brutalnymi bandziorami, to stereotypy. Ale wydawało mi się, że autorka troszeczkę przesadziła w drugą stronę. Chociaż teraz myślę, że więcej na ten temat przeczytam w trzecim tomie cyklu ("Cztery sekundy do stracenia"), ponieważ to właśnie właściciel klubu będzie jego głównym bohaterem. Jak widzicie, zaplanowałam już sobie lekturę na dłuższy czas;)
Interesujące, że autorka zdecydowała się wprowadzić wątek zespołu stresu pourazowego. Interesujące i bardzo wartościowe. K.A. Tucker poruszyła też problem jazdy pod wpływem alkoholu. Wszystko zgrabnie wplecione w fabułę powieści. I tutaj duży plus. 

A dlaczego książka nie była dla mnie idealna? Pomimo tego, że historia Kacey była naprawdę tragiczna, nie poczułam większych emocji podczas lektury. Tylko teraz nie wiem, czy to mój brak wrażliwości czy po prostu sposób pisania autorki (w gruncie rzeczy całkiem dobry) sprawił, że nie potrafiłam się specjalnie wzruszyć. Nie spodobało mi się też, że zbyt szybko nabrałam podejrzeń co do przeszłości Trenta. I że trafnie odgadłam jego tajemnicę. Wolę, kiedy pisarzowi udaje się mnie przechytrzyć;)

Ostatecznie jednak dobrze oceniam "Dziesięć płytkich oddechów". Tak, jak już wspominałam;) Nie zachwyciłam się, ale też nie był to najgorszy przypadek new adult, z jakim miałam do czynienia. A historie zawarte w kolejnych tomach serii zapowiadają, że mogę się przy nich bawić (i wzruszać) o wiele lepiej. Poza tym nie zrezygnuję teraz z klimatów, które sprawiają mi przyjemność;)

Moja ocena: 4,5/6

Przypominam o konkursie TUTAJ. Kalendarz z Małym Księciem czeka;)
_______________
Zródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/222807/dziesiec-plytkich-oddechow
2. unsplash.com
Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger