Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Nocna zmiana" (Albatros, 2015; pierwsze wydanie ukazało się w 1978 roku)
"I przypływ, nocny przypływ, wzbijający w powietrze rozbryzgi piany, klekoczące nieustannie o brzegi przylądka fale, bezkresne morze"
Grupa młodych ludzi spędza wieczór i noc na plaży. Idealny plan na wakacje, prawda? Gdyby nie to, że ludzkość właśnie została zdziesiątkowana przez epidemię grypy, a bohaterowie opowiadania należą do nielicznych (a być może jedynych) ocalałych. I chociaż jest sierpień, a oni mają całą plażę dla siebie (i mają siebie, a w tej sytuacji to bardzo ważne), wcale nie sprawia to, że czują się lepiej. Ani trochę.
"Stanąłem nad samą wodą i rozejrzałem się. Nie zobaczyłem nic z wyjątkiem będących w nieustannym ruchu garbów fal z delikatnymi lokami piany na grzbietach. Powietrze drżało od grzmotu bijącego w brzegi morza - większego niż cały świat; zupełnie jakbym trafił w sam środek burzy z piorunami [...] Nawet jeśli jesteśmy ostatnimi ludzmi, to co z tego? Bez nas świat również będzie toczył się własnym torem"
To bardzo krótki tekst. Ale Kingowi udało się w nim zawrzeć dużo treści. Z pozoru to tylko opis jednego wieczora i jednej nocy z życia ludzi, którym udało się uniknąć epidemii. Z łatwością jednak można wczuć się w sytuację jednego z bohaterów i zarazem narratora opowiadania. Poczuć atmosferę beznadziei, poczuć rezygnację i narastające szaleństwo. Dlaczego to ostatnie? Wystarczy przeczytać, co cała grupa zrobiła ze spotkanym przypadkowo chłopakiem (a więc jednak ktoś oprócz nich jeszcze żył...) To nie miało sensu i było wyjątkowo okrutne, a jednak wszyscy z radością przystali na pomysł, żeby... Resztę musicie doczytać sami.
Opowiadanie nie ma konkretnego zakończenia. Zostawiamy naszych bohaterów w równie beznadziejnej sytuacji, w jakiej ich zastaliśmy (no, może trochę gorszej...). Ale wciąż mają oni siebie i morze, które jest tutaj wyjątkowo ponure jak na letnią porę. I właśnie ze względu na morskie klimaty sięgnęłam po to opowiadanie.
King doskonale potrafi opisać koniec świata, tym bardziej że robił to niejednokrotnie, zarówno w powieściach, jak i opowiadaniach. W "Nocnym przypływie" znajdziemy zresztą wątek znany z "Bastionu" - King wykorzystał i rozwinął pomysł z tego opowiadania i stworzył znakomitą książkę. Ten krótki tekst to doskonały przerywnik między lekturami utrzymanymi w zupełnie innych klimatach. U mnie świetnie sprawdził się na rozpoczęcie wolnego weekendu. Jak zawsze w przypadku Stephena Kinga - polecam!
"A przypływ bił w brzegi przylądka, bił i bił. Bez końca"
Moja ocena: 5/6
Opowiadanie przeczytane w ramach wyzwania "Klasyka horroru 2"
Zródło zdjęcia:
Photo by Lukas Robertson on Unsplash
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)