Autor: Maja Kotarska
Tytuł: "Ładny gips!"
Wydawnictwo: SOL
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 302
Agata Cyryl i Jola Kapłan na co dzień pracują na jednej z wrocławskich uczelni. W wolnym czasie natomiast zajmują się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych.
Tym razem rzecz dzieje się na wakacjach. Agata trafia do Krasnalna - małej miejscowości, słynącej z obecnych właściwie w każdym ogródku gipsowych krasnali. Ktoś jednak nie darzy figurek sympatią. Od pewnego czasu są one wykradane i przenoszone w zupełnie inne miejsca. Dlaczego? I dlaczego ktoś zaczyna je niszczyć, wzbudzając przerażenie wśród mieszkańców?
Agatka i Jola nie mogą przepuścić takiej okazji i wszczynają własne śledztwo.
Nie jest to pierwsza powieść z Agatą i Jolą w rolach głównych, jednak pierwsza, która przeczytałam (ostatnio mam tendencję do poznawania serii książkowych "od środka";) Do cieszenia się lekturą nie jest jednak konieczna znajomość wcześniejszych części.
Agata i Jola to dwie wesołe, sprytne, niesamowicie energiczne przyjaciółki, które ku niezadowoleniu swoich mężów co i rusz wplątują się w jakąś kryminalną aferę. Do bohaterek czuje się sympatię, choć czasem ich upór może denerwować.
Czy figurki z Krasnalna wyglądały jak te z filmu "Gnomeo i Julia"? Przekonajcie się sami;) |
Sama intryga nie była niesamowicie skomplikowana, jednak nie jest to duży zarzut. Mogę się natomiast przyczepić do tego, że pewne wątki zostały najpierw dosyć rozbudowane, a następnie porzucone.
Pod koniec książki autorka skupiła się już tylko i wyłącznie na rozwiązaniu zagadki. Jednak lektura ostatnich stron nie do końca mnie usatysfakcjonowała. Miałam wrażenie, że akcja prowadzona jest zbyt szybko. I że zabrakło jeszcze kilku kartek, na których można by wyjaśnić parę pominiętych kwestii.
Książka jest dobrze wydana. Sympatyczna okładka, duża czcionka ułatwiająca czytanie (co dla mnie, jako osoby z dużą wadą wzroku, jest bardzo ważne). Jednak już na drugiej stronie natrafiłam na okropny błąd: "dopuki". Oburzające;) Na szczęście później podobnych wpadek nie było, przynajmniej niczego nie zauważyłam.
Polecam tę książkę tym, którzy mają ochotę na lekką lekturę z wątkiem kryminalnym. Wprawdzie osobiście wolę powieści Olgi Rudnickiej, jednak Maja Kotarska również zyskała moją sympatię.
Moja ocena: 4/6
____________________Źródła zdjęć:
http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSkaoBL-wRmoT_niax-ah3OLI5y3nqDHCEviTNK_jHlJ72e7xcr
http://modaija.pl/wp-content/gallery/2011/0czerwiec/gnomeo/Gnomeo_i_Julia_wszyscy2.jpg
Właśnie niedawno czytałam Rudnicką i Natalie mnie zachwyciły, a "Ładny gips" już mam pożyczony i już się szykuję na dobrą zabawę. Z tego typu książek jeszcze Marta Obuch pisze nieźle.
OdpowiedzUsuńo, jeszcze nie słyszałam o tych historyjkach:)
OdpowiedzUsuńW tej chwili nie jestem do niej przekonana, ale może za jakiś czas, gdy będę chciała przeczytać coś lekkiego ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że chyba czytałam już jakąś książkę Mai Kotarskiej, ale nie mogę sobie przypomnieć teraz. Mimo wszytko z czystej ciekawości sięgnę po ,,Ładny gips''.
OdpowiedzUsuńO autorce nie słyszałam, a zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńFajna, lekka lektura.Lubię tę autorkę.
OdpowiedzUsuńFajny tytuł ma ta książka :D
OdpowiedzUsuńMoże jak wpadnie mi w ręce to przeczytam, ale jakość specjalnie szukać nie będę :)
OdpowiedzUsuńTytuł i okładka mnie powaliły na kolana :P To jednak trochę za mało, by zdecydować się na lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam okładkę, od razu pomyślałam, że to niezbyt fajna książka. Ale może kiedyś ją przeczytam, z czystej ciekawości:-)
OdpowiedzUsuńAż się uśmiechnęłam, kiedy przeczytałam o tej intrydze - najczęściej są trupy, dużo krwi, dużo krzyku, a tu krasnale? Może być całkiem zabawnie :) Szkoda tylko tych porzucanych wątków...
OdpowiedzUsuńJa jakoś za takim gipsem nie przepadam. Nie wiem właściwie dlaczego mam awersje do naszych rodzimych twórców... Tajemnicza sprawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za recenzję mojej książki.Co do błędu ortograficznego, też byłam wstrząśnięta, kiedy na niego natrafiłam. Zaraz sięgnęłam po teks wysłany do wydawcy z przykrością stwierdziłam, że bez mojej wiedzy słowo "zanim" zostało zamienione na to nieszczęsne "dopuki"z błędem.Prawdopodobnie stało się to za sprawą osoby łamiącej tekst, już po wszystkich korektach autorskich i wydawniczych.Takie cuda się niestety zdarzają. Pozostaje mi tylko przeprosić czytelników.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Maja Kotarska.