Autor: Richard Paul Evans
Tytuł: "Obietnica pod jemiołą"
Tytuł oryginału: "The mistletoe promise"
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 224
"W nieskończoność karzemy innych za ten sam błąd. Wobec siebie postępujemy identycznie. To nie jest właściwe, mimo to nadal to robimy"
Elise i Nicolas. Dwoje ludzi, których pozornie łączy tylko praca w tym samym biurowcu. W rzeczywistości jednak mają ze sobą więcej wspólnego, niż może się wydawać. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Kiedy podczas przerwy na lunch Nicolas odważa się podejść do Elise i zaproponować jej bardzo nietypową umowę, kobieta jest totalnie zaskoczona. Nie zna tego przystojnego, bogatego prawnika, a on mimo to chce zawrzeć z nią osobliwy układ. I spisać go w formie umowy, tak żeby obie strony nie miały żadnych wątpliwości co do tego, jak ich wzajemna relacja trwająca od Święta Dziękczynienia do Wigilii powinna wyglądać.
Jeśli w tym momencie pomyśleliście o Grey'u... to muszę Wam powiedzieć, że byłam dokładnie na tym samym tropie. Który oczywiście okazał się mylny. W końcu to Evans, nie E.L. James. I bardzo dobrze!
Umowa, a w zasadzie: obietnica pod jemiołą polega na tym, że Elise i James będą przez wspomniany wyżej okres udawać parę. Oboje są samotni i nie mają z kim wychodzić na imprezy firmowe czy koncerty, a taka niezobowiązująca relacja może im pomóc uniknąć odpowiedzi na mnóstwo kłopotliwych pytań ("dlaczego dalej nie znalazłeś sobie dziewczyny?" "znowu przyszłaś sama, jak co roku?"). Przynajmniej do czasu jej zakończenia. O tym jednak nasi bohaterowie będą myśleć później.
Nie jest to może szalenie oryginalny pomysł. Sama fabuła też nie jest specjalnie wiarygodna. Ale nie o to tutaj chodzi. Evans w "Obietnicy pod jemiołą" porusza bardzo ważny temat, aktualny szczególnie w okresie świątecznym: przebaczenie. Szybko okazuje się bowiem, że przeszłość Elise zdecydowanie nie należy do przyjemnych. Kobieta nie tylko ma za sobą niezbyt przyjemne dzieciństwo. Prześladuje ją też pamięć o okropnym błędzie, który kiedyś popełniła. Nie potrafi sobie wybaczyć i nie wierzy, że w ogóle zasługuje na przebaczenie. Czy relacja z Nicolasem zmieni coś w jej życiu? A może, kiedy tylko mężczyzna dowie się o jej przeszłości, zerwie umowę i czym prędzej ucieknie?
Nie będzie chyba zaskoczeniem jeśli zdradzę, że ta powieść dobrze się kończy - jak to u Evansa. Nie mogę jednak nazwać jej całkowicie lekką i przyjemną lekturą: życie Elise nie było łatwe i kiedy już czytelnik dowiaduje się, co kobieta kiedyś zrobiła, nie może uwolnić się od myśli o tym zdarzeniu. Ale to dobrze. Dzięki temu można dodatkowo "przepracować" temat poruszony przez autora. Tak. Pod tym względem to bardzo dobra książka. I jest czymś więcej niż tylko kolejną banalną opowieścią o miłości, osadzoną w świątecznym klimacie.
Książka ma niewiele stron i jej lektura nie zajmuje dużo czasu. Może więc warto sięgnąć po tę opowieść gdzieś między robieniem świątecznych zakupów, a sprzątaniem całego domu? Wydaje mi się, że to odpowiednia powieść na Boże Narodzenie. Niektórzy mogą uznać ją za zbyt banalną - mimo wszystko - i niedostatecznie eksploatującą temat. Ale od czegoś trzeba zacząć, a grube, poważne tomy można zostawić na inną okazję;)
Moja ocena: 4,5/6
_______________________Źródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/263810/obietnica-pod-jemiola
2. http://kaboompics.com/one_foto/792#
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)