Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Demon ruchu i inne opowiadania" (Zysk i S-ka, 2011)
Można je też przeczytać online w serwisie Wolne Lektury.
To opowiadanie rozpoczyna się dość nietypowo, jak na teksty Stefana Grabińskiego: od katastrofy kolejowej. Możemy obserwować, jak kolejarze starają się uprzątnąć zdruzgotane wagony dwóch składów, które zderzyły się ze sobą na jednej ze stacji. Oraz jak jeden z pracowników kolei upomina drugiego:
"Przestrzegałem parę razy przed katastrofą, lecz wtedy wyśmiałeś mnie, kolega. Teraz ponosicie następstwa własnej lekkomyślności"
Skąd ten mężczyzna, naczelnik stacji w Trenczynie o nazwisku Bytomski, wiedział o nadciągającej katastrofie? I dlaczego nikt nie posłuchał jego ostrzeżeń? Otóż Bytomski, po latach pracy w kolei, wysnuł teorię na temat fałszywych alarmów: jeśli do jednej stacji przychodzi fałszywe ostrzeżenie o możliwym wypadku, niedługo po tym w jej najbliższej okolicy (lecz na zupełnie innej stacji) rzeczywiście dochodzi do katastrofy. Bytomski po wielu obserwacjach potrafił dokładnie wskazać, kiedy i gdzie można spodziewać się strasznego w skutkach karambolu. Jego teoria wydawała się jednak tak szalona i oparta na tak kruchych podstawach, że mało kto mu wierzył. Tym razem również nie udało mu się zapobiec katastrofie. Na tym jednak opowiadanie się nie kończy. Kolejarz odkrył, że po naniesieniu na mapę miejsc wypadków, tworzy się pewien wzór. Wzór, za którego pomocą można wskazać przyszłe miejsca wypadków, jeszcze zanim przyjdą fałszywe alarmy. Wzór, w którego centrum jest stacja, którą on sam zarządza...
Jak już wspomniałam, tekst rozpoczął się w nietypowy sposób. Za to zakończenie było już w dobrze znanym mi stylu i dokładnie takie, jakiego mogłam się spodziewać po opowiadaniu Grabińskiego. Początkowo opowiadanie mi się nie podobało (jak to, katastrofa kolejowa już na początku? to co będzie później?) Jednak po skończonej lekturze przyznaję, że to dobry tekst. Poza tym byłoby nudno, gdyby autor cały czas trzymał się tej samej, dobrze znanej czytelnikom, konstrukcji opowiadań.
Jak zwykle u Grabińskiego, oprócz zagrożeń fizycznych, jak najbardziej realnych (katastrofy kolejowe) mamy do czynienia z czymś, co je wywołuje. Czymś nie do końca określonym, wymykającym się zwykłemu poznaniu. Bo czy wiemy, kto wysyła fałszywe alarmy do poszczególnych stacji? I dlaczego wypadki zdarzają się tak regularnie po otrzymaniu podobnego alarmu, tyle że w zupełnie innych miejscach, jakby wyznaczonych jakimś wzorem? To prawdziwy element grozy.
Jak myślicie, jaką zależność odkrył Bytomski? Co miało się wydarzyć na jego stacji? I czy udało mu się powstrzymać złowrogą siłę, która igrała sobie z kolejarzami, nawet niewierzącymi w jej istnienie?
Moja ocena: 4,5/6
____________Źródło zdjęcia: unsplash.com
Nagrywam Płytę opartą o książkę tego pisarza narazie kilka kawałków rozdziałów https://youtube.com/playlist?list=PLG5dsIe1xw_T6w6KMgCohd0Mx2j-CFYOO
OdpowiedzUsuń