Autor: Henning Mankell
Tytuł: "Piąta kobieta"
Tytuł oryginału: "Den femte kvinnan"
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 484
Tytułowa piąta kobieta znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Gdyby podczas wycieczki do Algierii nie zdecydowała się przenocować w małym chrześcijańskim klasztorze, nadal by żyła. Jednak tak się nie stało i zginęła wraz z zakonnicami, które postanowiono zamordować w tę noc. Rok po tym wydarzeniu w Szwecji zaczynają ginąć mężczyźni. Morderstwa są brutalne, a ofiary na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Komisarz Wallander i jego współpracownicy, którzy niedawno zakończyli ciężkie śledztwo, znów zmuszeni są przystąpić do wytężonej pracy.
Skania |
"Tak wygląda moje życie, pomyślał. Moje życie policjanta u schyłku dwudziestego wieku. Wczesny ranek, jesień, mgła, wilgotny chłód. Czterech mężczyzn tapla się w glinie. Podchodzą do niepojętej pułapki na drapieżniki, w której na egzotycznych bambusowych palach wisiał człowiek." /s.396/
Powieść może Was wprawić w przygnębiający nastrój. Jesień w Skanii - przynajmniej tej książkowej - nie należy do najpiękniejszych pór roku. Wallander i jego koledzy borykają się z problemami osobistymi. Śledztwo jest żmudne, długo brak wyraźnego tropu. Dodatkowo w rozmowy i przemyślenia policjantów autor wplata refleksje dotyczące szwedzkiego społeczeństwa. Społeczeństwa, które w ostatnich latach bardzo się zmieniło - coraz więcej w nim przemocy i patologii...
"Żałośnie musiał wyglądać. Policjant w cienkim sweterku zmaga się z jesiennym wiatrem w opustoszałym szwedzkim mieście. Szwedzki wymiar sprawiedliwości, pomyślał. Tyle z niego zostało. Przemarznięci policjanci w lichych sweterkach." /s.196/
Na początku ta książka niezbyt mi się podobała. Przeszkadzał mi (jak nigdy) fakt, że nie czytam całej serii po kolei. Irytowało mnie zachowanie Wallandera, które było dokładnie takie, jak zwykle. Żadnych niespodzianek. Doszłam jednak do wniosku, że to wina mojego bardzo złego humoru w chwili czytania. I kontynuowałam lekturę. To była dobra decyzja.
Jest to powieść, w której od początku (choć tylko częściowo) wiemy, kto jest mordercą. Chociaż zazwyczaj nie lubię takich rozwiązań, u Mankella mi to nie przeszkadza. Dodatkowo ożywiałam się w momentach, w których pojawiała się moja ulubiona (obok Wallandera) postać - Nyberg. Zrzędliwy, prawie cały czas w złym humorze, łatwo się denerwujący (prawie tak, jak ja - chyba dlatego go lubię) bardzo dobry technik policyjny.
Ystad, Mariagatan. Wiadomo, kto tam mieszka;) |
Pomimo początkowego buntu, książka mi się podobała. Doszłam do wniosku, że w Ystad po prostu tak już jest. Wallander ciągle jest zmęczony, nie dosypia i pije zbyt duże ilości kawy. Pogoda zazwyczaj jest nieprzyjemna.- zimno, deszcz, wiatr, mgła... Śledztwo zawsze jest trudne, mozolnie posuwa się do przodu. Gdyby nie ciężka praca policjantów, sprawdzanie wszystkich, nawet najmniejszych tropów, kilkukrotne przedzieranie się przez cały materiał dochodzeniowy, często nic by z tego nie było. Te realia można polubić i często do nich wracać, albo poznać raz i nie sięgać już po kolejne książki. Wybrałam tę pierwszą opcję. I Was też do tego zachęcam.
"Nasza praca polega na układaniu w całość prowizorycznych rozwiązań. Zmuszamy ciszę do mówienia i słowa do objaśniania ukrytych znaczeń. Nicujemy wszystko na wylot, stawiamy na głowie, żeby w końcu postawić na nogach." /s.385/
Moja ocena: 5/6
Po raz kolejny zachęcam do odwiedzenia bloga mojej przyjaciółki: http://bigger-miss-sunshine.blogspot.com/
_____________________Źródła zdjęć: http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/28000/28964/155x220.jpg
http://media-cache-ec3.pinimg.com/736x/c0/eb/3a/c0eb3ab527157fd8b795904713c94cf0.jpg
http://media-cache-ak1.pinimg.com/736x/13/18/4e/13184e964743ffdd4a4e75495cf71b39.jpg
Książkę mam już w swoich zbiorach, cieszę się, że wysoko oceniłaś:)
OdpowiedzUsuńO tak. Z miłą chęcią bym ją przeczytała. ;)
OdpowiedzUsuńZamierzam poznać twórczość Mankella, ale ciągle inne pozycje stoją wyżej w moim rankingu, niemniej jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Będę miała zatem na uwadze tę książkę.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię wiedzieć, kto jest mordercą, ale skoro to nie przeszkadza w lekturze tej książki, może się skuszę? ;)
OdpowiedzUsuńI ja również planuję zrobić sobie maratonik z Mankellem, ale wciąż coś stoi na przeszkodzie (tzn. inne lektury) :) Co nie zmienia faktu, że wcześniej czy później przeczytam. Przy dobrym humorze, tak zapobiegawczo ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki Mankella, może warto byłoby to zmienić. Chwilowo mam mały zastój czytelniczy, ale może za jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuńTo z Ciebie taka nerwowa kobita? :D Oj, dobrze, że my się osobiście nie znamy, bo mogłabyś przejść kilka naprawdę ciężkich chwil :D
OdpowiedzUsuńCo do książki to mogę rozważyć jej przeczytanie w dalekiej przyszłości. Niestety póki co terminarz czytelniczy mam już wypełniony :P
Bardzo nerwowa... czasem otoczenie przez to cierpi;)
UsuńDam głowę, że przesadzasz :P Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią mi, że jesteś bardzo fajną dziewczyną. Tak mi się wydaje ;D
UsuńDziękuję bardzo;) Nie będę Cię wyprowadzać z błędu;)
UsuńMuszę sięgnąć po Mankella, a ta książka brzmi dosyć obiecująco, mimo przygnębiającego nastroju :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Mankella i aż strach się przyznawać, ale w wakacje to nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora i muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś. Wybiorę się do biblioteki i wypożyczę sobie jakąś powieść Mankella. :)
OdpowiedzUsuńPolecam zacząć od "Mordercy bez twarzy" - pierwszej z serii;)
Usuńwydaje mi się, że widziałam tę książkę w bibliotece jeśli ją znajdę to koniecznie muszę wypożyczyć ;)
OdpowiedzUsuńPiękne to zdjęcie ze Skanii. Aż chce się tam jechać, bez względu na te wszystkie zbrodnie. :P
OdpowiedzUsuńMankella bardzo lubię, tę książkę miałam okazję czytać i bardzo mi się podobała. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić do nieznanych tytułów.
Właśnie, to jest dziwne: Mankell opisuje Skanię jako bardzo ponure miejsce; zawsze tam pada/wieje i ogólnie jest paskudnie. A jak szukałam zdjęć - okazało się że jest tam całkiem ładnie;)
UsuńAle cóż, tak się tworzy klimat powieści;)
Mankella jeszcze nie czytałam, ale w przyszłości pewnie poznam jego twórczość :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji wnioskuję, że to książka nie dla mnie. Wydaje mi się bardzo smutna...
OdpowiedzUsuńSama lubię odgadywać mordercę i trochę obawiam się tego przygnębiającego nastroju. Ale nie wykluczam sięgnięcia po Mankella :)
OdpowiedzUsuńZ Wallanderem już tak jest - marudzi, zrzędzi i ciągle ma za złe temu szwedzkiemu społeczeństwu, że jest takie a nie inne. Czytałam cztery pierwsze powieści z Wallanderem i w każdej taki jest, więc chyba czas przywyknąć. Na racie robię przerwę od kryminałów Mankella, ale na pewno prędzej czy później "Piątą kobietę" przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic, co wyszło spod pióra tej osoby. Ale na tę książkę mam ochotę. Jestem ciekawa, czy i mnie nie będzie irytował fakt, że od początku znamy rozwiązanie zagadki. :)
OdpowiedzUsuń