Dziś będzie krótko. Ze względu na pracę (którą, swoją drogą, uwielbiam) mam znacznie mniej czasu na pisanie niż kiedyś. A z powodu kłopotów ze zdrowiem nie mam nawet na pisanie ochoty.
Opowiadanie, które dzisiaj Wam proponuję, nosi tytuł "Six little children". Można je przeczytać TUTAJ.
To bardzo krótki i konkretny tekst. Co strasznego może być w babci, która w wigilijny wieczór postanawia opowiedzieć wnukom historię na dobranoc? Co może przerazić w samej opowieści, która okazuje się nie być tylko czyimś wymysłem ale - według słów starszej kobiety - czystą prawdą?
Całość przywodzi mi na myśl "Dziesięciu małych Murzynków" Agathy Christie. Koncepcja podobna. Tyle że tutaj tekst jest nie tylko nieporównanie krótszy, ale też zawiera niezbędne świąteczne akcenty. Czy straszy? Nie wiem. Ale jest klimatycznie. I o to też chodzi.
Usiądźcie w kręgu. Posłuchajcie wigilijnej opowieści babci...
Wiem, że "recenzja" czy też "analiza" jest niezwykle krótka. Ale czy może być dłuższa niż sam tekst?
Za tydzień nie będzie PP. Ten przedświąteczny okres nie powinien być ponury;) A i ja potrzebuję odpocząć, żeby szybko powrócić z nowymi tekstami. W końcu tyle książek i opowiadań czeka na przeczytanie... Najchętniej codziennie przynosiłabym z pracy nową lekturę;)
Wybaczcie tę prywatę. I lećcie przeczytać opowiadanie;)
Postaram się zapoznać z opowiadaniem przed świętami. Wczoraj obejrzałam "Black Christmas" z 1974 roku, żeby wprowadzić się w taki świąteczno-horrorowy nastój, więc chętnie też coś poczytam :) Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia!
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńRzeczywiście klimatyczne, choć niezbyt straszne. W sam raz na święta. ;)
OdpowiedzUsuńKażdy horrorek w klimacie świąt jest smakowity.
OdpowiedzUsuńRozumiem brak czasu i potrzebę przynoszenia z pracy książek. Gdybym pracowała w bibliotece na bank tak bym robiła, a wiem to, bo jak pracowałam w księgarni, to codziennie coś wypatrywałam dla siebie, nie wspomnę już o zamawianiu książek ;-)
Życzę formy, weny i efektywnych przedświątecznych dni.
I teraz cieszę się, że nie pracuję w księgarni - przynajmniej nie wydam fortuny (a przynajmniej całej wypłaty;) A dzisiaj do biblioteki przyszły nowe książki, których nawet nie zdążyłam dobrze obejrzeć!;)
UsuńDziękuję za życzenia!
Nie musi straszyć. Czasem lepszy dobry klimat...
OdpowiedzUsuńPS. Ja też tak mam z tym znoszeniem książek do domu z pracy (a przynajmniej z samą chęcią). Czekam na poświąteczne strachy :)
Jest nas więcej;)
UsuńAch, świetne opowiadanko :) jaki straszny Mikołaj... :D
OdpowiedzUsuńDobra ta opowiastka :) Niby taka krótka, ale klimat ma odpowiedni. W sam raz na wprawienie się w przedświąteczny nastrój :)
OdpowiedzUsuńMi babcia nigdy nie opowiadała historyjek przy kominku. Może to i lepiej?
P.S. Co byś powiedziała, gdybym jednak dopuścił Cię do mojego wyzwania? Póki co mogłabyś być "honorowym" uczestnikiem, a pod koniec roku jakoś bym Twoje posty z opowiadaniami podsumował i zliczył odpowiednio :)
I wracaj do zdrowia ;)
W sprawie wyzwania już się odezwałam;)
UsuńDziękuję!;)
Zaraz przeczytam, a Tobie tymczasem życzę zdrówka i wytchnienia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
Usuń