4/19/2017 10:16:00 AM

Thomas Tryon "Harvest Home"





Autor: Thomas Tryon
Tytuł: "Harvest Home"
Polski tytuł: "Pan żniw"
Wydawnictwo: Knopf
Rok wydania: 1973
Liczba stron: 401







"I awakened that morning to birdsong. It was only the little yellow bird who lives in the locust tree outside our bedroom window, but I could have wrung his neck, for it was not yet six and I had a hangover"
Tak zaczyna się ta powieść. Jej narratorem jest Ned Constantine, który przeprowadza się wraz z żoną Beth i córką Kate do starego domu w małej, uroczej miejscowości Cornwall Coombe. Rodzina już od jakiegoś czasu szukała nowego miejsca do życia, zmęczona Nowym Jorkiem. Jednak żaden dom nie wydawał się idealny. Do czasu, aż Ned i reszta przypadkowo (ale czy na pewno?) trafili do Cornwall Coombe i wprost zakochali się w wiekowym domu, który szczęśliwym trafem był na sprzedaż. Jakby na nich czekał. Od teraz dla Neda i jego rodziny zaczęło się nowe życie. Musieli przyzwyczaić się do tego, że ludzie w Cornwall Coombe nie korzystają zbytnio z dobrodziejstw cywilizacji, zwłaszcza przy uprawie kukurydzy, z której żyje cała miejscowość. Mają swoje old ways, według których postępowali ich ojcowie, dziadkowie, pradziadkowie... I najważniejsza jest dla nich kukurydza, a rytm życia wyznacza nie zwykły kalendarz, ale wydarzenia związane z kukurydzą właśnie - z jej siewem, wzrastaniem, ze żniwami... Constantinowie mogą więc obserwować Agnes Fair, czyli targ, na którym lokalna społeczność prezentuje swoje wyroby, gdzie odbywają się konkursy i gdzie wybierany jest nowy Pan Żniw. Właśnie, kim jest ta tajemnicza postać? Co się stanie, kiedy jego siedmioletnie panowanie dobiegnie końca? Dlaczego nowo wybrany do tej roli chłopak wydaje się być przerażony? I jakie sekrety skrywa Cornwall Coombe i jego mieszkańcy?

Początkowo wydaje się, że Cornwall Coombe jest uroczą, staroświecką miejscowością. Że żyjący tam ludzie są sympatyczni, choć bardzo przywiązani do swoich tradycji. Że to idealne miejsce do życia. Szybko jednak zauważamy, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. Przemiła staruszka, wdowa Fortune, jest miejscową znachorką, z której zdaniem liczy się każdy. Czasem jej metody leczenia i wtrącanie się do wszystkiego wydają się śmieszne, ale... spróbujcie się jej sprzeciwić. Trzynastoletnia Missy Penrose jest niepełnosprawną intelektualnie dziewczynką, którą wszyscy traktują jak miejscową wyrocznię. Uważają, że potrafi przepowiadać przyszłość. Zabawne? Nieszkodliwe? Do czasu, kiedy Missy wskazuje umazanym krwią palcem na Neda i duka coś o tym, że grozi mu niebezpieczeństwo. I jeszcze ta wszechobecna kukurydza. Nie wolno żartować ani z niej, ani z miejscowych zwyczajów. A kiedy ktoś z zewnątrz spróbuje poznać lokalne tajemnice (jak historia Grace Everdeen, którą wszyscy wspominają z odrazą i którą pochowali poza terenem cmentarza), może się to skończyć tragicznie. 

"I was looking at a human skull, and it was from behind the parted jaws that the screams came"
Czy muszę dodawać, że włóczenie się po okolicznych lasach też nie jest zbyt dobrym pomysłem? Można osobiście spotkać ducha nawiedzającego ponoć te tereny.... albo znaleźć ludzką czaszkę. Czaszkę osoby, którą ewidentnie ktoś zamordował. I podzielić jej los. 

"Harvest Home" to znakomity przykład folk horroru. Mamy tutaj małą, zamkniętą społeczność, silnie uzależnioną od natury i mającą prawdziwą obsesję na punkcie kukurydzy i dobrych zbiorów. Kto wie, do czego może to doprowadzić? Bardzo ciekawą postacią jest tutaj Pan Żniw, czyli mężczyzna wybierany spośród mieszkańców - króluje on siedem lat, dostępuje wszelkich zaszczytów i jest jakby uosobieniem bóstwa, dzięki któremu zbiory są obfite. Jednak po siedmiu latach jego miejsce zajmuje ktoś inny. Rytuały i dziwne zwyczaje mieszkańców Cornwall Coombe, zwłaszcza te opisane na samym końcu, są niesamowicie niepokojące. Ale nie trzeba odwoływać się aż do nich. Wystarczy pozbierać wskazówki pozostawione przez narratora w całej historii żeby wiedzieć, że z wioską i jej mieszkańcami jest coś bardzo nie w porządku. Pozostaje tylko odkryć, o co tak naprawdę chodzi. A w tym przypadku pewne tajemnice powinny jednak pozostać nieodkryte...

Jestem pod wrażeniem. To świetna historia, z niesamowitym klimatem. Autor bardzo dobrze przedstawił obraz małej, zamkniętej społeczności, pilnie strzegącej swoich sekretów. Możemy obserwować, jak zmieniały się uczucia głównego bohatera wobec Cornwall Coombe i jego mieszkańców - od ufności i nadziei na nowe, idealne życie, przez lekkie zaniepokojenie, podejrzliwość, aż wreszcie straszliwą pewność. Opis tego, jak zawodzą wszyscy, których lojalności wcześniej był pewny, jak zmieniają się jego żona i córka, a on sam za wszelką cenę stara się poznać tajemnicę Cornwall Coombe, zasługuje na uznanie. 

Po tej lekturze będziecie trochę inaczej patrzeć na kukurydzę;) I może wyciągniecie z niej kilka cennych lekcji? Na przykład, że przemiłe staruszki nie zawsze są tak urocze i dobrotliwe, jak to może się wydawać. Że nie warto chodzić samemu po nieznanym lesie. Że nie można denerwować tubylców, natrętnie wypytując o ich sekrety. I że w pewnych okolicznościach nikomu nie można wierzyć.

Ciekawe, czy "Harvest Home" było pewną inspiracją dla "Dzieci kukurydzy" Kinga?

Moja ocena: 5/6

Powieść przeczytana w ramach wyzwania "Klasyka horroru 2"
http://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2016/12/klasyka-horroru-2-wyzwanie-czytelnicze.html
_________________
Źródła zdjęć: 
1. http://www.goodreads.com/book/show/816085.Harvest_Home
2. unsplash.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger