12/29/2014 01:30:00 AM

Ponure Poniedziałki: Bill Crider "Jak zostałem nastoletnim wampirem"

Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Krwawe powroty" (Fabryka Słów, 2009).

"Bycie wampirem nie jest aż takie fajne, jak może wam się wydawać. Pewnie wyobrażacie sobie, że wszystko polega na pelerynach, błyszczących kłach i dobrej zabawie po zmierzchu. Jeśli tak nie myślicie, to dobrze. Ale ja tak uważałem i okazało się, że byłem w błędzie. Niejako śmiertelnym błędzie, według wampirzego poczucia humoru"
Siostra narratora opowiadania, Kate, organizuje przyjęcie z okazji swoich osiemnastych urodzin. Impreza ma się odbyć w Halloween. Dziewczyna, miłośniczka horrorów, wymyśliła sobie, że wspaniałą atrakcją dla gości i jej samej będzie zaproszenie na tę uroczystość prawdziwego wampira. To zadanie powierza bratu, którego kolega podobno zna odpowiednią osobę. Szalone? Być może. Ale czego się nie robi dla dobrej zabawy...

Tekst znajduje się w zbiorze "Krwawe powroty", który jest antologią łączącą opowiadania zawierające dwa wspólne elementy: wampiry i wątek urodzin. Pomysł ciekawy, zwłaszcza że każdy z autorów podszedł do tematu w inny sposób.

Nastolatki i wampiry? Takie mam skojarzenie.

"Jak zostałem nastoletnim wampirem" od początku przypominało mi sposobem narracji i samą atmosferą książki z serii "Szkoła przy cmentarzu" - jedne z moich ulubionych w dzieciństwie. Miło było powrócić do tych klimatów i do tego rodzaju historii.
Fabuła jest prosta - od początku wiemy, że główny bohater już jest wampirem i że zaraz odkryjemy, jak do tego doszło. Zagadka nie jest zbyt skomplikowana i czytelnik choć trochę znający się na temacie nie będzie miał problemów z jej rozgryzieniem. Za to zakończenie jest już trochę poważniejsze i - jak dla mnie - smutne. Życie wampira, przynajmniej według tej wersji, naprawdę nie jest ekscytujące.

Czytało się przyjemnie. Wprawdzie autor nie wysilił się zbytnio i wykorzystał dobrze znane schematy oraz stworzył bardzo prostą historię, jednak w tego rodzaju opowieści - mam wrażenie, że skierowanej głównie do nastolatków - to wystarczyło. Miły przerywnik między poważniejszymi (albo straszniejszymi) lekturami.

Moja ocena: 4/6

TynipicTynipicTynipic
____________________
Źródło zdjęcia: http://www.pinterest.com/pin/420523683930304180/

5 komentarzy:

  1. Jakoś motyw wampira lubię najmniej ze wszystkich straszydeł. Nie wiem w zasadzie czemu, może to ten nieszczęsny "Zmierzch" tak mi obrzydził tę postać. Z tego powodu na razie nie planuję czytania tego opowiadania, ale przymierzam się do "Draculi". Może klasyka zmieni moje postrzeganie wampirów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Można połączyć motyw wampira z urodzinami, żeby było strasznie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no weź, znów jawny gwałt na Draculi - nie chcę... :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Skojarzenie świetne ;) Poza tym przestraszyłaś mnie już samym tytułem. Nastoletni wampir? Brrr. Od razu mi się ze Zmierzchem kojarzy (którego nie czytałam i nie przeczytam). Ale skoro piszesz, że całkiem "miłe", to już tak się nie stroszę. Może zerknę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, niestety nie dostrzegam nic interesującego dla mnie, choć lubię motyw wampirów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger