Autor: Stieg Larsson
Tytuł: "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet"
Tytuł oryginału: "Man som hatar kvinnor"
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 633
"Ludzie zawsze mają swoje tajemnice. Chodzi tylko o to, żeby je odgadnąć." /s. 143/
Skazany za zniesławienie przedsiębiorcy Hansa-Erika Wennerstroma dziennikarz, Mikael Blomkvist, musi na jakiś czas przerwać pracę w redakcji swojego magazynu "Millenium". Niespodziewanie pojawia się jednak ktoś, kto ma dla niego inną ofertę zatrudnienia. Mikael ma zbadać sprawę sprzed czterdziestu lat, do tej pory nie rozwiązaną przez policję - zaginięcie Harriet Vanger, należącej do znanej i bogatej rodziny przemysłowców. Wkrótce do Mikaela dołącza Lisbeth Salander - niesamowicie inteligentna, ale też zamknięta w sobie dziewczyna z problemami. Czy uda im się ustalić, co stało się z Harriet?
"Mikael wiedział, że każda rodzina ma swojego trupa w szafie, ale rodzina Vangerów miała całe cmentarzysko." /s. 186/
"Millenium" to trylogia, którą zachwyca się wielu ludzi na całym świecie. W końcu udało mi się przekonać, dlaczego tak jest. "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" to bardzo trafny tytuł. W powieści mamy kilka wątków: sprawę zaginięcia Harriet, przyczyny skazania Blomkvista, problemy osobiste Lisbeth Salander... Jednak przez całą książkę przewija się motyw przemocy wobec kobiet. Tak wyraźne zwrócenie uwagi na ten bardzo poważny problem odróżnia pierwszy tom "Millenium" od innych tego typu kryminałów.
Powieść nie zachwyciła mnie tak, jak wielu innych. Postać Lisbeth nieco mnie irytowała (podejrzewam, że podczas lektury kolejnych tomów to się zmieni). Nie podobało mi się również wplatanie w tekst tylu angielskich wyrażeń - nie miałam problemu z ich zrozumieniem, ale gdyby chodziło o innych język, byłoby inaczej. A książka nie posiada przypisów.
Muszę jednak przyznać, że powieść jest bardzo dobrze skonstruowana, a autorowi udało się utrzymać napięcie przez ponad 600 stron. Jak już wspomniałam wcześniej, niewątpliwym atutem tego kryminału jest też wprowadzenie tak wyraźnego wątku przemocy wobec kobiet oraz sposobów przeciwdziałania takiemu zachowaniu. Powieść wciąga i zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po następne części.
"Dotarło do niej, że miłość to ten moment, kiedy serce nagle zaczyna rwać się na strzępy." /s. 628/
Moja ocena: 5/6
____________________________________________________
A teraz kilka zdjęć z mojego wyjazdu do Budapesztu. Był on dosyć spontaniczny, zorganizowany w niecały tydzień...i bardzo udany;)
|
Wystarczyło przejść dwie ulice od naszego hostelu, żeby zobaczyć Dunaj, Most Wolności i górę Gellerta. |
|
Most Wolności z bliska. |
|
Nocny widok z Góry Gellerta. Przedzieranie się na szczyt przez nieoświetlony park pełen ścieżek, schodków i różnych zakamarków - bezcenne;) |
|
Imponujący Plac Bohaterów. |
|
Zamek w pobliżu Placu Bohaterów. Obecnie siedziba muzeum. |
|
Kościół położony przy ww. zamku. |
|
Anonymus, czyli bardzo mroczny kronikarz jednego z węgierskich królów. Serio, ta rzeźba ma czarne dziury zamiast oczu. Mrokh. |
|
Widok na Budapeszt ze Wzgórza Zamkowego. |
|
Fragment pięknego kościoła Macieja. |
|
Fragment zamku. |
|
Z kolegą l(e)wem. |
|
Zamek z nieco innej strony. |
|
Kolejny widok na Budapeszt. |
|
Mroczny Parlament w czasie burzy. |
|
Góra Gellerta w całej okazałości.
|
Oczywiście w prywatnych zbiorach mam o wiele więcej zdjęć z tego wyjazdu;) Żałuję tylko, że nie odważyłam się sfotografować żadnej ze stacji metra (którym to metrem wesoło i radośnie jeździłyśmy cały dzień, bardzo szybko przemieszczając się po centrum Budapesztu;) Koniecznie muszę tam wrócić...
Książka jest dobra, ale mnie też nie zachwyciła aż tak bardzo jak niektórych. Nie sięgnęłam nawet po kontynuację, chociaż akurat to pewnie kiedyś zmienię.
OdpowiedzUsuńPS. Jedno z tych zdjęć - widok ze Wzgórza Zamkowego - mogłabym mieć na tapecie, rewelacyjne jest :)
Też zapewne sięgnę po kontynuację...tylko będę musiała znaleźć trochę czasu na tak długą lekturę, której ze względu na format nie będę mogła nosić w torebce;)
UsuńJeżeli tylko zdjęcie będzie dobrze wyglądało na Twoim pulpicie, proszę bardzo;)
Film widziałam, ale książki nie czytałam...
OdpowiedzUsuńA do Budapesztu wybierają się moi rodzice :)
Co do książki to spasuje, gdyż na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńNatomiast jeśli chodzi o zdjęcia, to jestem nimi oczarowana. Ale ci zazdroszczę, że masz takie wspaniałe wspomnienia z Budapesztu.
Dziękuję;)
UsuńStrasznie długa ta książka jak na kryminał, ale była mi już dwukrotnie polecana i obiecałem, że kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńPiękne lwy ;) A zdjęcie parlamentu miało trafić na moją tapetę, ale mam taki chaos na pulpicie, że większość i tak byłaby zasłonięta :D Fotki - świetne ;)
Książka długa, ale to może też być jej zaletą. Np. taką "cegłą" można rzucić w kogoś, kto przeszkadza nam w czytaniu...można też ćwiczyć mięśnie, nosząc ją wszędzie ze sobą...albo udawać bardzo mądrą osobę, która czyta tylko takie grube książki...ok, może zakończę ten wątek;)
UsuńDziękuję, miło że zdjęcia się podobają;) Może odgruzujesz pulpit? Szkoda zasłaniać tapetę, jakkolwiek miałaby ona wyglądać;)
Haha, Ty to masz wyobraźnię :D Zawsze ograniczałem się tylko do czytania książek, ale widzę, że oprócz tego służą one całemu asortymentowi innych czynności :)
UsuńAktualnie jest Clint Eastwood z ikonkami na kapeluszu - znów pół roku można nic nie zmieniać :P
To tylko kilka przykładów, zresztą niezbyt oryginalnych;) Ale książki mogą służyć nie tylko do czytania...słowo bibliotekarki;)
UsuńClint Eastwood? Kojarzy mi się ze świetną rolą w "Gran Torino". Oczywiście, nie tylko...ale to pierwsze skojarzenie. Mimo wszystko wolałabym mieć na tapecie Harrisona Forda. Tak, ja i moja obsesja na punkcie "Gwiezdnych wojen"...
Aż się boję co Ty tam możesz jeszcze wymyślić :P
UsuńHmm, chyba wolałem Harrisona w roli Indiany Jonesa, ale w "Wojnach" też dawał radę. Zresztą - bardzo fajny aktor moim zdaniem. A Eastwood - oczywiście Torino, ale przede wszystkim westerny :)
Poluję na tę książkę! :D A zdjęcia przepiękne po prostu!
OdpowiedzUsuńDziękuję!;)
UsuńKsiążka fajna, film fajny (ale tylko w skandynawskiej wersji), zdjęcia fajne. A mroczny parlament po prostu obłędny!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Świetnie wyszło to zdjęcie Parlamentu z ciemnymi chmurami. Na Twoim miejscu dałabym je sobie na tapetę:)
UsuńA "Millenium" to moje ulubione kryminały!
Parlament w ogóle jest bardzo fotogeniczny;) A dzięki burzowym chmurom wygląda jeszcze lepiej.
UsuńDziękuję, dziewczyny;)
Ksiazke mam w planach, mam nadzieje, ze mi sie spodoba:) Zdjecia super, bardzo zazdroszcze Ci tego wyjazdu:)
OdpowiedzUsuńPierwsza część też mnie specjalnie nie zachwyciła. Była dobra, ale aż takich ochów i achów nie wzbudziła. Najbardziej podobała mi się trzecia część. I Lisbeth też mnie irytowała.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia super, zazdroszczę wycieczki :)
Miło, że ktoś ma podobne odczucia co do tej powieści;)
UsuńKtoś powinien napisać książkę osadzoną w Budapeszcie, w której wszystkie te niesamowite posągi pozbawione oczu "budzą się". A Anonymus powinien zostać głównym bohaterem.
OdpowiedzUsuńBeata, reflektujesz do stworzenia takiego dzieła? :)
Bardzo chętnie, ale brakuje mi zdolności... Może Ty? Będziesz miała co robić w długie, jesienne wieczory na P(y)szczelnej;)
UsuńAle ja nie umiem! A Tobie już dobrze idzie pisanie :)
UsuńMoże pisanie recenzji... Ale z książką nie dam rady.
UsuńNapiszesz to, zostałaś wybrana;)
Taaaa...a ty mnie zmiażdżysz w recenzji. Nie, dziękuję :D
UsuńTa książka jeszcze przede mną :) A w Budapeszcie też byłam, piękne miasto :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ją w planach i chętnie się za nią zabiorę, gdy będę miała na to trochę więcej czasu. A Budapeszt przedstawia się interesująco ;)
OdpowiedzUsuńFilm (amerykańskiej produkcji) bardzo mi się podobał, a książka także! Niestety jeszcze 3 część przede mną. Postanowiłam sama skompletować serię, a że zaczęłam od pierwszej części w grubej oprawie to wszystkie muszę takie mieć :)
OdpowiedzUsuńWiadomo - wszystko musi do siebie pasować;)
UsuńKsiążkę mam w planach :), a zdjęcia po prostu cudne :), zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńJeszcze przede mną (wiem, wstyd!). Ale za to widziałam Budapeszt :) Świetne fotki!
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńSama trylogia, pomimo zachwytów większości czytelników, raczej mnie nie interesuje, ale zdjęcia z Budapesztu - owszem! Zazdroszczę, ja mogę pochwalić się jedynie wakacyjnym wypadem do stolicy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Każdy wakacyjny wypad jest dobry - byle w odpowiednim towarzystwie;)
UsuńMnie nie wciągał i nie zachęciła do poznania dalszych części :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia rewelacyjne :) też chciałabym wybrać się do Budapesztu :)
Aaach, uwielbiam Larssona i bardzo wciągnęły mnie jego pierwsze dwa tomy Millenium. W ogóle ostatnio zasmakowałam w kryminałach skandynawskich. Camilla Lackberg też ciekawie pisze. Larsson jest wg mnie lepszy, ale ona też ma całkiem fajne kryminały. Tzn. dotychczas przeczytałam jeden, ale dam jej kredyt zaufania ;P.
OdpowiedzUsuńO Trylogii Larssona słyszałam, ale jakoś do tej pory brakło mi okazji, muszę poszukać :) A zdjęcia cudne :)
OdpowiedzUsuń"Mężczyznom..." brakuje napięcia na początku, zaczęłam czytać, ale nie skończyłam :P Za to podobała mi się książka oparta na faktach o niemal identycznym tytule: "Pisarz, który nienawidził kobiet" ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten lew - taki dumny ;) A czarne dziury zamiast oczu to rzeczywiście robi wrażenie... ;D Zazdroszczę wyjazdu! :)