Autor: Henning Mankell
Tytuł: "Niespokojny człowiek"
Tytuł oryginału: "Den orolige mannen"
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 571
"Może czasami człowiek nosi w sobie tajemnice, o których nawet nie wie?" /s. 37/
To już ostatnia powieść z Kurtem Wallanderem w roli głównej. Smutno...
Tym razem Kurt prowadzi śledztwo związane nie ze swoją pracę, lecz z rodziną. Przyszły teść Lindy, emerytowany oficer marynarki wojennej, niespodziewanie znika. Wcześniej, bardzo zaniepokojony, opowiada Wallanderowi o tajemniczej sprawie sprzed lat - związanej z pojawieniem się na szwedzkich wodach obcego okrętu podwodnego. Teraz komisarz, na prośbę bliskich, angażuje się nieoficjalnie w poszukiwania zaginionego. Przez tę sprawę, a także w związku z problemami zdrowotnymi, nie może w pełni cieszyć się nowo zakupionym domem na wsi i psem, o którym zawsze marzył.
To dosyć przygnębiająca powieść. Ostatnia z cyklu, jak już wiadomo. Praktycznie na każdej stronie Wallander podkreśla, jak bardzo staro się czuje. Nękają go dziwne problemy z pamięcią. Nadużywa alkoholu. Narzeka. A mimo to po raz kolejny udaje mu się rozwiązać sprawę, nad którą bezskutecznie pracowało wielu innych policjantów...
"Masz jedną cechę, za którą nigdy nie przepadałam. To twoje dramatyzowanie, gdy chodzi o poważne sprawy." /s. 360/
Tytułowy "Niespokojny człowiek" to nie tylko zaginiony oficer, ale przede wszystkim Wallander. Niektórych to jego miotanie się pomiędzy rodziną, domem, śledztwem, samotnością itd. może irytować. Ale taki jest Kurt. W tej powieści pojawiają się również Mona i Baiba, czyli dwie kobiety jego życia. Można odnieść wrażenie, że komisarz przy okazji tego ostatniego śledztwa porządkował również swoje życie osobiste.
Powieść nie jest do końca dopracowana, można w niej zauważyć kilka błędów logicznych. Samej zagadce zniknięcia Hakana von Enke i związanemu z nią wątkowi politycznemu można natomiast zarzucić to, że jest zbyt łatwa do rozwiązania - przynajmniej była taka dla mnie. Wprawdzie autorowi dosyć długo udało się skutecznie odwracać moją uwagę od rzeczywistego wyjaśnienia, jednak ostatecznie odgadłam całość przed końcem lektury.
Mam jeszcze jeden zarzut, który jednak nie ma związku z merytoryczną oceną książki. Chodzi o sposób, w jaki Mankell potraktował Kurta Wallandera i o przyszłość, jaką dla niego przewidział. Za bardzo lubię tego bohatera, żeby bez sprzeciwu przyjąć opis jego dalszych losów.
"Niespokojny człowiek" to dobra powieść, niepozbawiona jednak kilku drobnych wad. Mimo wszystko to pozycja obowiązkowa dla fanów cyklu o Kurcie Wallanderze. Czy tylko mnie zaskoczył fakt, że w tej części Kurt mógł obejść się bez kawy?
Moja ocena: 4,5/6
_____________________Źródła zdjęć:
1. Produkcja własna
2. unsplash.com
Do Mankella zbieram się od lat ;) Nie wiem skąd wynika ten nieuzasadniony opór, bo czytelników ma wielu i mam poczucie, że coś przelatuje mi koło oczu... A jednak ciągle nie mogę porządnie zabrać się za te jego kryminały.
OdpowiedzUsuńCzy warto czytać go od początku serii?
Myślę, że tak będzie po prostu najlepiej;) Ja nie czytałam od początku i nie pogubiłam się zbytnio, ale większy sens będzie miało poznawanie kolejnych spraw chronologicznie. Jeżeli chodzi o jakość pierwszych powieści...nie znam wszystkich, ale myślę że nie będziesz rozczarowana;)
UsuńWłaśnie chciałam zapytać o to samo, co Luka Rhei :)
UsuńNie znam jeszcze kryminałów Mankella, a o niektórych częściach słyszałam, że są słabsze od pozostałych.
Podobno "Biała lwica" nie jest zbyt dobrą powieścią, ale akurat tej części nie czytałam. Na razie ciężko mi się wypowiedzieć, nie znając całości cyklu;) Zaczęłam od "O krok" i ta część - jak do tej pory - podobała mi się najbardziej.
UsuńCykl się już skończył, a ja jeszcze nie znam początku. Dużo mam jak widzę do nadrobienia. ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak ja. Mam wielką ochotę poznać książki z Kurtem Wallanderem w roli głównej:) To zdjęcie z morzem mnie zahipnotyzowało:) Coraz bardziej podobają mi się posty z takimi wstawkami. Super!!
UsuńDziękuję;) Zdjęcie nie jest mojego autorstwa, ale mogłam je wykorzystać w poście - poza tym pasuje do fabuły i atmosfery powieści.
UsuńJeszcze daleko mi do tej książki, bo jestem w połowie cyklu dopiero, ale też mi smutno, bo wnioskuję, że Wallander nie skończy dobrze. Trochę szkoda, dziwi mnie też, że dopiero teraz porządkuje sprawy sercowe. Jeśli wątek z Bajbą do końca jest taki rozmemłany to ja wysiadam :P
OdpowiedzUsuńU Mankella czasem tak bywa, że wady się wkradają, jakieś niedociągnięcia. Ale i tak z chęcią bym tę powieść przeczytała, bo nie miałam jeszcze okazji.
OdpowiedzUsuńIle razy myślę, że w końcu sięgnę po Mankella coś mnie rozprasza i w końcu zawsze znajdzie się 10 innych książek, które "wepchną się w kolejkę" przez tym autorem efektem czego jest to, że nie miałam okazji poznać żadnej książki tego autora. Nie wiem kiedy się w końcu przemogę, chociaż wiele pozytywnych opinii o Jego książkach już czytałam to nadal nie mogę się zmobilizować.
OdpowiedzUsuńJej, ile to już razy trzymałam jego książki w rękach i odkładałam na półkę. Nie wiem, czemu ale nie po drodze mi z Mankellem, choć autor interesuje mnie od dawna.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie przypadła ci w pełni do gustu - te błedy logiczne na pewno sporo jej odbierają.
Widzę, że jesteś fanką Mankella, bo ciągle jakieś jego książki recenzujesz :) Ja kiedyś coś tam czytałam i podobało mi się, ale jak teraz o tym myślę, to wcale nie chcę mi się go czytać.
OdpowiedzUsuńChyba bardziej jestem fanką Wallandera :P Mankella po tym tomie nie darzę zbytnią sympatią (za zakończenie cyklu powieści o Kurcie;)
UsuńMankella mam na uwadze, jakoś nadal mi nie po drodze z jego twórczością. Muszę się w końcu zmobilizować i przynieść jakąś jego książkę z biblioteki :)
OdpowiedzUsuńMankella czytałam wybiórczo i tak się od jakiegoś czasu zbieram, żeby przeczytać pozostałe tomy, ale bez efektu. ;)
OdpowiedzUsuń