Autor: Charlotte Bronte
Tytuł: "Dziwne losy Jane Eyre"
Tytuł oryginału: "Jane Eyre"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 675
"Lubiłam gorączkowe bicie serca, które co prawda napełniało je niepokojem, ale też i życiem; a najbardziej kusiło mnie przysłuchiwanie się nigdy nie kończącej się opowieści, którą bez przerwy snuła moja wyobraźnia; opowieści tętniącej wypadkami, życiem, ogniem, uczuciem - wszystkim, czego pragnęłam, a czego w rzeczywistości nie posiadałam"
Rzeczywiście, dziwne były losy Jane Eyre. Sierota, wychowywana przez nieprzychylną jej krewną, wysłana jako dziecko do nieprzyjaznej szkoły w Lowood, następnie szukająca pracy jako nauczycielka... trafiła wreszcie do Thornfield Hall, posiadłości należącej do pana Rochestera. Ten sarkastyczny, dwa razy starszy od niej mężczyzna, zafascynował ją od pierwszej chwili. Jednak nawet zwykła rozmowa z nim była wyzwaniem - wszystko przez jego apodyktyczność, zmienny humor, ironię. Poza tym, Jane była tylko prostą nauczycielką, która miała dbać o edukację Adelki, wychowanki pana Rochestera. Miała pracować, słuchać rozkazów pana domu (jeżeli akurat przebywał w posiadłości, co zdarzało się rzadko) i pod żadnym pozorem nie interesować się pewnymi drzwiami na trzecim piętrze, zza których dochodził czasami obłąkańczy śmiech...
UWAGA, SPOILERY!
To nie będzie recenzja, podobnie jak było w przypadku tekstu dotyczącego "Dumy i uprzedzenia". Tę książkę trzeba przeżyć, nie analizować pod względem błędów popełnionych przez autorkę i ewentualnych niedociągnięć. Mądre wywody zostawię literaturoznawcom.
Edward Fairfax Rochester. Wszystkie sceny, w których występował, należą do moich ulubionych. Kiedy go nie było, lektura zaczynała mi się dłużyć. Ta jego apodyktyczność, ironia... Owszem, miał swoje wady (i to liczne), miał też tajemnice (strych, doskonałe miejsce żeby coś/kogoś ukryć). Ale bez wątpienia jest fascynującą postacią. A motyw przebrania się za Cygankę? Szczerze mnie rozbawił.
Za to Jane... Podziwiam ją za wierność zasadom, moralności, Bogu. Cierpiała przez to, ale do czasu. Zakończenie powieści wynagrodziło mi męczenie się przez 200 stron z St. Johnem.
Chciałabym napisać więcej o Jane, ale cały czas myślę o panu Rochesterze. To się nazywa obsesja, prawda? Swoją drogą, czy najlepsi angielscy bohaterowie powieści (Darcy i Rochester) muszą zawsze oświadczać się w taki okropny sposób? Oczywiście, upraszczam. Inne charaktery, inne okoliczności. Ale czy słowa Edwarda: Ciebie kocham jak siebie samego. Ciebie: biedną i nieznaną, małą i nieładną... czegoś Wam nie przypominają?
Kończę już. Inaczej cały post będzie o panu Rochesterze. Chyba wiecie, co myślę o całej książce. A teraz popatrzę sobie na zdjęcie Michaela Fassbendera... o czym to ja mówiłam?
Facebook? Pinterest?
____________________
Źródła zdjęć:
1. Własne.
2. http://www.pinterest.com/pin/483574078711865539/
3. http://www.pinterest.com/pin/483574078711882008/
4. http://www.pinterest.com/pin/483574078711881610/
5. http://www.pinterest.com/pin/483574078711865502/
Po pierwsze - cudowna fotografia. Nie potrafię powiedzieć, czemu, ale pasuje mi do Jane. Ja tej książki nie czytałam, ale - rzecz jasna - mam jak najbardziej w planach. Pamiętam dobrze film i to, jak mnie zachwycił, więc zapewne książka wzbudzi we mnie jeszcze większy entuzjazm.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!;)
UsuńMyślę, że książka naprawdę Ci się spodoba.
Uwielbiam powieści Charlotte. Ta jest moją najukochańszą. A Jane bardzo polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńHmmm.... jak można postawić kubek na książce!? ;))
OdpowiedzUsuńWidzę, że autorka ma wielu fanów, ale książka chyba nie jest w moim guście ;)
Można, jeżeli kubek jest pusty i nie uszkodzi książki. I jest tam tylko na chwilę. Bibliotekarka Ci to mówi;)
UsuńKsiążki nie czytałam i chyba nie dam rady już po nią sięgnąć, bo na oku mam inne pozycje, które marzę na cito przeczytać. Ale oglądałam za to ekranizacje tej powieści, która urzekła mnie bez reszty.
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytanie, ach mam nadzieję, że urzeknie mnie tak jak Ciebie.
OdpowiedzUsuńOj, tak, O Rochosterze łatwo się nie zapomina, to fakt. Ja też tak miałam. Książka o Jane Eyre ma wyjątkową atmosferę. W sumie to jedyna to powieść, którą czytałam z tych wszystkich wiktoriańskich książek, muszę to nadrobić koniecznie! ;)
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać pozostałe... może któraś z nich również Ci się spodoba (i znajdziesz tam równie fascynujących bohaterów, jak Rochester?;)
UsuńCierpię, bo nie znam tej książki, co gorsze, chcę i nie chcę jej przeczytać, nie wiem co coś z tego zrozumiesz, ja w każdym razie nie zawsze nadążam za swoim rozumowaniem, ale podejrzewam, że chodzi mi o to, że niekoniecznie przepadam za powieścią historyczną i zapewne dlatego odkładam tak tę lekturę w czasie, ale może już najwyższa pora dostać się do teamu Rochestera :-)
OdpowiedzUsuńPs. Zdjęcie piękne, uwielbiam takie filtry :-)
Dziękuję, mi również bardzo podoba się to zdjęcie;)
UsuńChyba rozumiem, o co Ci chodzi. Nie zaczynałabym czytać tej książki "na siłę", poczekałabym na odpowiedni nastrój;)
Cudna książka :) ach pan Rochester....
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę, pana Rochestera zresztą też. St John jakoś specjalnie mnie nie fascynował, chociaż wiadomo, świetną postacią jest :D Sama powieść - najlepsza na jesienno-zimowy czas. Chyba właśnie dzięki niej tak te pory roku lubię ;)
OdpowiedzUsuńPS. Pan Darcy nie jest wiktoriański. Troszkę wcześniejszy ;-)
Słuszna uwaga, dziękuję!;)
UsuńJak Ci zazdroszczę przeczytania tej książki! Już od kliku miesięcy tkwi ona na mojej liście, jednak jak dotąd nie składało się na jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i zrozumiałam pozytywne opinie na jej temat. Cudowna <3
OdpowiedzUsuńTo jedna z moich ulubionych książek tej autorki! <3
OdpowiedzUsuńKsiążka jest wspaniała :)
OdpowiedzUsuńRadosnego przeżywania świąt wielkanocnych, czyli szczęśliwego Alleluja!
Czytałam, ale dawno, dawno temu i jakoś akurat na punkcie tego pana obsesji nie mam ;) Może powinnam powtórzyć lekturę? Albo lepiej - obejrzeć film? Losy bohaterki rzeczywiście baardzo dziwne. Z jednej strony o takich dramatycznych przygodach się marzy, z drugiej wolę chyba jednak codzienność i zwykłość Austen ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już dość dawno i mi również najbardziej utkwił w pamięci pan Rochester. No i jeszcze jego upiorny sekrecik, tego się nie da zapomnieć. Ale jednak bardziej porwała mnie druga siostra Bronte historią opowiedzianą w "Wichrowych wzgórzach". Jeżeli nie miałaś jeszcze przyjemności, to bardzo polecam:)
OdpowiedzUsuń