4/09/2018 06:30:00 AM

James Herbert "Nawiedzony"

Autor: James Herbert
Tytuł: "Nawiedzony"
Tytuł oryginału: "Haunted"
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 220

David Ash jest ekspertem w dziedzinie zjawisk paranormalnych. A raczej specjalistą w demaskowaniu oszustów i wyjaśnianiu naturalnych przyczyn zjawisk, które inni biorą za np. duchy. Wydaje się, że niewiele może go przerazić, a do wszystkiego podchodzi racjonalnie - w końcu nie wierzy w paranormalne moce czy istoty. Może poza tym jednym wydarzeniem z dzieciństwa... które uparcie wypiera ze świadomości. W każdym razie jego kolejnym zadaniem będzie sprawdzenie Edbrook House: dużej, położonej na odludziu posiadłości, w której według właścicieli dzieją się dziwne rzeczy. Tylko czy David jest naprawdę przygotowany na to, co zastanie na miejscu?
Pewnego dnia, pomyślał Ash, [...] pociągi wcale nie będą zatrzymywać się na stacjach pomiędzy większymi ośrodkami i sieć połączeń kolejowych stanie się zamkniętym systemem, który obsługiwać będzie nieliczne wioski i miasteczka. Ciekawe, co wtedy stanie się z tymi stacyjkami widmami? Czy nadal pasażerowie zjawy będą tłoczyć się na zrujnowanych peronach? Czy głos zawiadowcy "Proszę wsiadać, drzwi zamykać!" nadal będzie rozlegał się głośnym echem? Czy możliwe, że powtarzające się scenki utrwalone zostały w pamięci betonu i drewna i będą odtwarzane na długo po ich rzeczywistym ustaniu?
Spodobał mi się powyższy fragment powieści, będący zapisem rozważań głównego bohatera w drodze do Edbrook. Przywodzi na myśl horrory kolejowe Stefana Grabińskiego. I daje pewien obraz poglądów Asha, który uważa duchy za co najwyżej projekcje dawnych scen i ludzi. David nie przypuszcza jednak, że to, z czym zetknie się w Edbrook, nie będzie tylko i wyłącznie projekcją, za to stanowić będzie realne zagrożenie. Chociaż początkowo nic na to nie wskazuje. A sam badacz wydaje się być bardziej zafascynowany młodą Christiną (jedną z mieszkanek posiadłości) niż dziwnymi zjawiskami, o których zresztą nie chce na początku nic słyszeć - chce najpierw sam wszystko sprawdzić i zbadać, a następnie porównać swoje wyniki i odczucia z opowieściami domowników. Wydaje się być to racjonalną metodą, w końcu David nie ulegnie żadnej sugestii. Szybko jednak mężczyzna zaczyna widzieć dziwne rzeczy, jego sprzęt ulega awarii, a mieszkańcy domu (oraz okoliczna ludność, kiedy wspomni się o Edbrook) zaczynają zachowywać się dosyć podejrzanie. 

Przygody Davida w Edbrook początkowo nie są zbyt przerażające. Łatwo się też domyślić, co może być przyczyną zjawisk paranormalnych w posiadłości (i faktycznie moja hipoteza w większości się sprawdziła). Ten wątek ratuje jednak zakończenie, które - pomimo tego że zbytnio nie zaskakuje - jest bardzo dobrze napisane i przywodzi na myśl klasyczną literaturę grozy. Nawiedzony dom to zresztą jeden z częściej wykorzystywanych motywów, który - odpowiednio wykorzystany - potrafi wywoływać dreszcze. Posiadłość Edbrook z pewnością jest miejscem, do którego czytelnik nie chciałby zajrzeć osobiście...


Rozczarowujące były dla mnie początkowe fragmenty powieści, w których poznajemy Kate McCarrick, pracującą z Davidem w Instytucie Badań Psychiki. Informacje o relacji tej dwójki oraz o działalności Instytutu były przedstawione w dosyć niezgrabny sposób: czytelnik dowiadywał się wszystkiego z rozmowy Kate i Edith (zaprzyjaznionego medium), jednak dialogi wypadły zbyt sztucznie. 

Jest jeden fragment powieści, który zasługuje na szczególną uwagę. To opis seansu spirytystycznego, w którym kiedyś uczestniczyli David i Edith. Mieli oni za zadanie zdemaskować fałszywe medium i w tym celu udawali zwykłych uczestników. Jednak nie wszystko poszło po ich myśli, a to, co się wydarzyło, było naprawdę przerażające. O wiele bardziej niż to, co działo się w Edbrook (Przynajmniej dla mnie. Jestem ciekawa, czy tylko ja tak uważam).

Podsumowując: "Nawiedzony" to bardzo dobry, klasyczny horror o domu, w którym czai się zło. I chociaż pewne fragmenty książki mnie rozczarowały, a niektórych wydarzeń mogłam się szybciej domyślić, to całość wypada naprawdę zachęcająco i może wywołać dreszcze. Moje ulubione fragmenty książki to wspomniany już seans spirytystyczny oraz samo zakończenie - przerażająco dobrze skonstruowane, wielowątkowe, przywodzące na myśl najlepsze wątki z dział grozy (zarówno filmów, jak i książek). Gorąco polecam, jeśli lubicie czytać o nawiedzonych domach na odludziu oraz o tym, co te domy nawiedza...

PS. Za książkę jeszcze raz dziękuję Luce z Przestrzeni Tekstu!;)

Moja ocena: 4,5/6
________
Zródła zdjęć:
1. Moje
2. Photo by Matt Atherton on Unsplash

4 komentarze:

  1. Powiem Ci, ze zachęciłas mnie do przeczytania tej książki, mogłabyś zrecenzować jakaś książkę Jakuba Zulczyka? Jestem ciekawa twojej opinii ☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli któraś wpadnie w moje ręce, to chętnie;)

      Usuń
  2. Bardzo lubię tego typu historie, więc na pewno rozejrzę się za tą książką. Nie ma dla mnie nic bardziej horrorowego niż nawiedzony dom i bohater wątpiący w nadnaturalność dziwnych wydarzeń. Nawet jeśli pewne rozwiązania są przewidywalne to i tak chętnie przeczytam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się poczułam jakoś niepewnie siedząc sama w domu :P Coś czuję, że trochę dreszczy bym w czasie czytania poczuła :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger