9/19/2018 07:30:00 AM

Agata Przybyłek "Takie rzeczy tylko z mężem"

Autor: Agata Przybyłek
Tytuł: "Takie rzeczy tylko z mężem"
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 380

Podobno życie mężatki jest wyjątkowo ciężkie. Zwłaszcza takiej, której mąż przestaje ja zauważać, dziecko wykazuje się niezwykłą pomysłowością w wymyślaniu kolejnych psot, a całe otoczenie (zarówno w domu jak i w pracy) jakby się zmówiło, żeby tylko skomplikować jej egzystencję. W takiej sytuacji jest Zuzanna, główna bohaterka książki. Jej mąż, Ludwik, już dawno przestał się nią interesować, dnie spędza w pracy a wieczory na wyjściach z kolegami i poszukiwaniu skarbów (archeologia to jego pasja). Na głowie kobiety zostaje cały dom, opieka nad dzieckiem (w czym czasami Ludwik łaskawie pomaga), a także radzenie sobie z dziwnymi pomysłami matki, problemami siostry, podrzuconą do jej domu siostrzenicą Ludwika i pomieszkującym u niej przystojnym wuefistą, którego z mieszkania wyrzuciła dziewczyna. Oj, jest tego sporo. Miało być z humorem i o życiu. A jak było?

Chyba nie nadaję się do czytania powieści obyczajowych, bo zwyczajnie mnie one irytują. Zuzannę znielubiłam już od pierwszej strony, kiedy to okazało się że kobieta właśnie spowodowała stłuczkę, ale zupełnie się tym nie przejęła. Wręcz twierdziła, że nic takiego się nie stało (Czy urwane drzwi w innym aucie to nic takiego? Dyskutowałabym) i szybko ulotniła się z miejsca zdarzenia. Następnie zdążyła zwierzyć się tłumowi obcych ludzi z problemów małżeńskich na spotkaniu autorskim, na które przypadkowo trafiła. I ta sytuacja stała się punktem wyjścia do historii, w której Zuzanna próbuje naprawić swoje małżeństwo... ale jakoś nie bardzo się starała. A może już nawet nie było czego naprawiać. Ale nie jestem ekspertem. 


Książka faktycznie napisana jest z humorem, ale ten humor nie zawsze mnie przekonywał (na przykład sytuacja z samochodem). Nie do końca przekonało mnie też wykorzystywanie ogranych stereotypów (historia z Kasią ubierającą się na czarno - skoro tak się ubiera i przyjechała z dużego miasta, na pewno jest satanistką, więc od razu należy znienawidzić ją i jej rodzinę). Ale najwięcej zastrzeżeń mam do wątku małżeńskiego. Uwaga, jeżeli Twój mąż:
  • praktycznie się do ciebie nie odzywa, chyba że czegoś potrzebuje;
  • w ogóle cię nie przytula, o innych rzeczach nie wspominając;
  • prawie codziennie wieczorem wychodzi z kolegami albo u nich nocuje;
  • nie reaguje, kiedy dzwonisz do niego w panice, że zepsuł ci się samochód i jesteś sama gdzieś w terenie, a zbliża się noc;
  • w żaden sposób nie okazuje, że cię kocha (chyba że wymuszony pocałunek albo wywalczone wyjście na wspólny spacer się liczą)
a jednocześnie twierdzi, że "przecież cię kocham, mamy dziecko, mieszkamy razem, o co ci w ogóle chodzi" to... chyba z waszym małżeństwem jest coś bardzo nie w porządku i czas szukać pomocy z zewnątrz. Tym bardziej, że pomysły Zuzanny na zwrócenie uwagi męża nie odniosły żadnego skutku. Powiedzenie wprost, o co chodzi - nie działało w ogóle albo zadziałało na chwilkę (wspomniany wcześniej wymuszony wspólny spacer, po którym mąż szybko uciekł na kolejne spotkanie z kolegami). Założenie seksownej bielizny - mąż to zignorował, kazał jej się ubrać i poszedł spać. Wysyłanie sobie kwiatów, rzekomo od tajemniczego wielbiciela - mąż stwierdził że to na pewno pomyłka, bo kto by się zainteresował Zuzanną... Dla mnie ten wątek był naprawdę smutny.

Wiem, że sama używam zdań wielokrotnie złożonych i że to może być męczące w odbiorze (przyznaję się do winy). Podobnie robi autorka i takie konstrukcje jak: Muszę jednak przyznać, że udało jej się skutecznie odciągnąć moje myśli od Teodora, bo zaczęła mnie zżerać ciekawość, kogo też ona na tym spacerze sobie upolowała, a do tego, nie małą niespodziankę przygotował dla mnie też mój, przypominający sobie nagle o moim istnieniu, mąż potrafiły mnie trochę zmęczyć. Zwłaszcza w połączeniu z fatalną korektą. Niestety w książce jest mnóstwo literówek i błędów. 

Podsumowując, pomysł na historię był naprawdę obiecujący, ale mam wrażenie że ostatecznie po prostu nie wyszło. Przynajmniej do mnie pewne rozwiązania fabularne zupełnie nie trafiły. Zuzanna okazała się być irytującą postacią, która nie zauważa pewnych oczywistych rzeczy. Poczucie humoru autorki rozminęło się z moim. Ilość błędów mnie przeraziła. Na pewno powieść spodoba się wielbicielkom gatunku i osobom, które szukają lekkiej, niewymagającej lektury na weekend. Ja powinnam wrócić do swoich ulubionych thrillerów i kryminałów. Cóż, kiedy nadal jestem w nastroju na dobrą powieść obyczajową...

Moja ocena: 3,5/6
_________________
Źródła zdjęć: 
1. Moje
2. Photo by Milan Popovic on Unsplash

3 komentarze:

  1. Szkoda, że książka pozbawiona jest odpowiedniej korekty. Niemniej bardzo intryguje mnie ta seria, więc może przeboleję te minusy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za szczerą recenzję - pomysł na książkę fajny, widzę że z wykonaniem nie do końca wyszło tak jak miało;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No szkoda... książek Przybyłek jeszcze nie czytałam, także się nie wypowiem. Nie mniej jednak, panie z mojej biblioteki ją kochają i nawet zapisują się w kolejkę na jej książki :O

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger