2/23/2019 11:03:00 AM

Stephen King "Uniesienie"


Autor: Stephen King
Tytuł: "Uniesienie"
Tytuł oryginału: "Elevation"
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 171
Czas jest niewidzialny. W przeciwieństwie do wagi.
Ale.. czy na pewno? 
Scott Carey jest zwyczajnym facetem. Owszem, ma pewne problemy (rozwód z żoną, nadwaga), ale tak poza tym, nie wyróżnia się specjalnie spośród innych mieszkańców Castle Rock. Do czasu, aż odkrywa u siebie coś dziwnego - zaczyna gwałtownie chudnąć, na co wskazuje waga, ale zupełnie nie widać tego w jego wyglądzie. Nadal ma duży, obwisły brzuch, ciągle jest facetem przy kości... Chociaż z każdym dniem waży coraz mniej. Co to za dziwna przypadłość? Komu można o niej opowiedzieć? I najważniejsze: co się z nim stanie, kiedy waga niebezpiecznie zbliży się do zera?

"Uniesienie" to nie powieść. Raczej nowela, w której Stephen King po raz kolejny zabiera nas do Castle Rock. Tym razem jednak nie będzie nas straszył tajemniczym sklepikiem z marzeniami i jego właścicielem, dotkniętym wścieklizną psem czy też mroczną połową pewnego zwykłego gościa. Teraz autor zmusi nas do refleksji. Przedstawiając historię Scotta, Stephen King ukaże nam jednocześnie mieszkańców Castle Rock ze wszystkimi ich wadami i małomiasteczkową mentalnością. Czy Scottowi, który wraz z utratą wagi zyskuje coraz większą jasność umysłu i chęć, żeby coś zmienić, uda się poruszyć tych ludzi i wpłynąć na zachowanie choćby kilku z nich? 


Autor rozpoczął książkę słowami Z myślą o Richardzie Mathesonie. Nieprzypadkowo wspomniał właśnie o tym pisarzu, ponieważ "Uniesienie" to wyraźne odniesienie do "The Shrinking Man" Mathesona. Bohater tej drugiej powieści również nazywa się Scott Carey. Jego problemem jest jednak nie tyle utrata wagi, co gwałtowne kurczenie się. Kilka centymetrów można jeszcze przeoczyć, ale Carey z każdym dniem staje cię coraz niższy, a to już naprawdę ciężko zignorować. Pod przykrywką opowieści z nurtu science fiction Matheson chciał przedstawić pewien obraz współczesnego mu społeczeństwa, a zwłaszcza roli mężczyzny. Nie da się ukryć, że Stephen King robi coś podobnego, w szczególności uderzając w wyborców Trumpa (którego, jak wiadomo, jest wielkim przeciwnikiem) i obnażając ich hipokryzję i zaściankowość. 

"Uniesienie", choć nie jest horrorem, do którego przyzwyczaił nas Stephen King, ma w sobie pewien mrok. Po pierwsze, chodzi o wrogość zwykłych, porządnych obywateli wobec wszystkiego, co inne (sąsiadki Scotta, małżeństwo lesbijek, nie są akceptowane, a prowadzona przez nie restauracja jest wyraźnie bojkotowana). Po drugie... kiedy u Scotta zaczęła się ta dziwna utrata wagi i co jest jej przyczyną? Jak się zakończy? King nie daje nam tutaj wszystkich odpowiedzi, potrafi za to przykuć uwagę czytelnika od początku do końca. A także skłonić go do refleksji. I chociaż cały czas tęsknię za Kingiem w "starym" wydaniu, z jego naprawdę mocnymi horrorami, to jednak ta nowa odsłona jego twórczości również mi się podoba. Jest bardziej refleksyjnie i bardziej smutno. Szkoda tylko, że w tym przypadku tak krótko. Teraz pozostaje mi czekać na "Instytut"!

Moja ocena: 4,5/6

Książka przeczytana w ramach mojego WYZWANIA CZYTELNICZEGO 2019, kategoria: "Książka, która ma mniej niż 200 stron"

_______________
Źródło zdjęcia: Photo by Richard Bagan on Unsplash

11 komentarzy:

  1. Słyszałam wiele najróżniejszych opinii o tej książce i jestem zaintrygowana. Słabo znam twórczość Kinga, choć już kilka powieści poznałam. Dlatego zapamiętam tę książkę i zostawię na później :)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie lustrzana nadzieja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Kinga, więc chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam jeszcze twórczości autora. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, w Castle Rock to już się wiele przeżyło. ;) Zawsze lubiłam u Kinga trafny opis małomiasteczkowej społeczności - ta nieco inna mentalność i niepisane reguły, w które są wtajemniczeni mieszkańcy. "Uniesienia" nie miałam okazji jeszcze czytać i widzę, że książka zbiera dość różne recenzje. A biorąc po uwagę jej objętość, to King najwyraźniej mocno powściągnął swoje gawędziarstwo. Zaintrygowała mnie ta kwestia z utratą wagi bez zmian w wyglądzie, faktycznie dziwna przypadłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo powściągnął...a szkoda, bo to gawędziarstwo jest tym, co bardzo u Kinga lubię;)

      Usuń
  5. A King ciągle przede mną … :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście mam tę lekturę w planach. Świetnie, że King po raz kolejny zabiera czytelnika do Castle Rock. Przyznam też, że jestem ciekawa jak rozwiąże się sprawa głównego bohatera.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta dedykacja Mathesonowi jest kluczem do zrozumienia idei tej historii. uniesienie skłania do refleksji, a ten, kto oczekuje krwawego horroru, zawiedzie się.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno nie czytałam już nic Kinga.... może skuszę się na to?
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wstyd, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki Kinga ;(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger