4/29/2019 06:30:00 AM

Rebecca Fleet "Zamiana"


Autor: Rebecca Fleet
Tytuł: "Zamiana"
Tytuł oryginału: "The House Swap"
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 320

Jestem dosyć uparta i czasem lubię robić różne rzeczy na przekór innym. Dlatego sięgnęłam po "Zamianę", choć na blogach i Instagramie co i rusz natrafiałam na niezbyt pochlebne opinie na temat tej powieści. Zaciekawiła mnie jednak jej fabuła, a poza tym ten tytuł świetnie pasował do jednego z punktów mojego wyzwania czytelniczego: "książka, która zbiera złe recenzje". I - co bardzo ważne - nie musiałam kupować tej powieści, moja biblioteka niedawno się w nią zaopatrzyła. Nie mogłam przepuścić takiej okazji;)

Główną bohaterką "Zamiany" jest Caroline, żona i matka. Wraz z mężem bierze udział w wymianie domów i na tydzień przenoszą się do miejsca zamieszkania kogoś, z kim kontaktowała się jedynie przez internet. W zamian udostępniają tej osobie swoje mieszkanie. Nieco ryzykowny, ale i intrygujący pomysł. Poza tym dobrze zmienić na jakiś czas otoczenie. Caroline ma nadzieję, że taki wyjazd pomoże jej małżeństwu, które boryka się ze sporymi problemami. Wygląda jednak na to, że wycieczka tylko wszystko skomplikuje... W nowym domu Caroline szybko natrafia na przedmioty, które przypominają jej o pewnych niepokojących wydarzeniach z przeszłości. Bukiet kwiatów w łazience, buteleczka perfum, stos płyt... Te szczegóły, choć dla postronnego obserwatora niepozorne, dla kobiety mają szczególne znaczenie. Pozostaje pytanie: dlaczego ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby to wszystko zaaranżować? I co zrobi w domu Caroline, do którego dostęp najwyraźniej chciał uzyskać? 


Przyznajcie sami, pomysł jest bardzo dobry: ktoś z twojej mrocznej przeszłości wykorzystuje podstęp, żeby zwabić cię w pewne miejsce, a jednocześnie sam zajmuje twoje mieszkanie i może w nim zrobić wszystko... I to faktycznie świetnie sprawdziłoby się w książkowym (i filmowym) thrillerze, tutaj jednak nie do końca zagrało. 
Pierwszym słabym punktem była sama Caroline. Kobieta nieustannie rozpamiętuje swój (już zakończony) romans, jednocześnie próbując pogodzić się z mężem. Jednak ten związek odbudowywany jest raczej na siłę i nie widziałam w tym większego sensu. Poza tym kobieta była niezwykle irytująca ze swoją skłonnością do zawrotów głowy oraz zasłabnięć, kiedy tylko ktoś lub coś przypominało jej o przeszłości. Czasami taka reakcja bywa uzasadniona, ale kiedy co chwilę czytamy o tym, że bohaterce robiło się słabo, po pewnym czasie możemy mieć dosyć. Oprócz tego Caroline miała kolejny denerwujący zwyczaj: ciężko jej było porozmawiać otwarcie i szczerze z mężem (a jeszcze wcześniej z kochankiem) na pewne bardzo istotne tematy, ale nie wahała się opowiedzieć historii swojego życia ledwno co poznanej kobiecie, o której nie wiedziała praktycznie nic. Czy tak zachowuje się dobra bohaterka thrillera? Na pewno nie taka, o której sama chciałabym przeczytać;)
Kolejnym moim zarzutem jest fakt, że choć w książce mamy do czynienia z pewnymi tragicznymi wydarzeniami i kilkoma tajemnicami, tak naprawdę przez większość czasu... nie dzieje się nic. Opisy szczegółów romansu Caroline i kolejnych schadzek z kochankiem, jej irytujące rozmyślania (i kolejne chwile, kiedy robiło się jej słabo), a także chwile spędzane z synem (który na przestrzeni dwóch lat praktycznie nie zmienił swojego zachowania i wciąż tylko śpiewał wymyślone przez siebie piosenki, irytował się albo wesoło paplał coś raczej pozbawionego sensu) raczej nie składają się na pełną emocji fabułę. Owszem, możemy doczekać się kilku zwrotów akcji, jednak i one nie były aż tak zaskakujące, jak można było oczekiwać.

Może to byłaby lepsza książka, gdyby autorka nie chciała na siłę zrobić z niej thrillera, a za to skupiła się na opisie rozpadu małżeństwa Caroline i na jej romansie. Chociaż i wtedy musiałaby zrezygnować z części przemyśleń kobiety i przekształcić ją w bardziej zdecydowaną (i mniej skłonną do nerwowych reakcji) bohaterkę. Wtedy miałoby to sens. Chyba.

Po lekturze przyznaję, że zarzuty wobec tej powieści są jak najbardziej uzasadnione. Trochę irytacji, dużo nudy i oczekiwanie na zakończenie - to główne uczucia, które towarzyszyły mi podczas lektury. Nie będę jej polecać, ale jeśli ktoś jest jej bardzo ciekawy, może przeczytać kilka pierwszych stron. To chyba wystarczy żeby zorientować się co do sposobu prowadzenia narracji i poznać główną bohaterkę. Ja już podziękuję tej autorce. Chyba, że w przyszłości bardzo się poprawi i napisze coś naprawdę emocjonującego. 

Moja ocena: 3/6

Książkę przeczytałam w ramach mojego WYZWANIA CZYTELNICZEGO 2019, kategoria: "książka, która zbiera złe recenzje"
___________
Źródło zdjęcia: https://unsplash.com/photos/8S96OpxSlvg

4 komentarze:

  1. Szkoda, że książka tak kiepsko wypadła, bo zapowiadała się naprawdę obiecująco.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam irracjonalną ochotę przeczytać tę książkę, ale będę starała się ją zdusić w zarodku, bo nie znoszę bohaterek w typie Caroline. Takie niezdecydowane mimozy, co to najmniejszy problem wytrąca je z równowagi są okropnie trudne to zniesienia i w życiu, i w książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dość podobną opinię o tej książkę, ale nie przeszkadzało mi to, że Caroline nie radziła sobie z pogodzeniem się z tym, co się stało. Miałam wrażenie, że bardziej jest o radzeniu sobie z przeszłością. Bohaterka nie potrafiła i trudno było jej wrócić do normalnego życia. Nie tylko ona, bo osoba w jej domu także.
    Liczyłam, że ta książka będzie trzymała bardziej w napięciu, ale niestety wiało nudą.

    swiatwedlugkasi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba pierwsze recenzja tej książki, jaką czytam :) Cóż, wiem, że raczej będę się trzymać od niej z daleka :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger