3/21/2018 07:30:00 AM

Leisa Rayven "Zły Romeo"

Autor: Leisa Rayven
Tytuł: "Zły Romeo"
Tytuł oryginału: "Bad Romeo"
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 400
Nie ma maski, która by mogła długo ukryć miłość tam, gdzie ona jest, ani udać ją tam, gdzie jej nie ma
Ten cytat Francois de La Rochefoucauld idealnie pasuje do bohaterów powieści. Zresztą sami o nim wspominają. Bo Cassie i Ethan, chociaż są świetnymi aktorami, nie potrafią do końca ukryć uczuć wobec siebie. Ani sobie z nimi poradzić.

Poznali się w prestiżowej szkole aktorskiej. Ona, cicha, normalna dziewczyna, bez większego doświadczenia aktorskiego, za to z ogromnym talentem. On, przystojny i zwracający uwagę wszystkich kobiet dookoła. Kiedy stawali razem na scenie, emocje jakie w sobie wyzwalali sprawiały, że odgrywane przez nich postacie były niezwykle autentyczne. Iskry, magnetyczne przyciąganie, pożądanie... nie musieli się nawet starać, żeby grać, po prostu byli sobą. Tak jak w spektaklu "Romeo i Julia", wystawianym przez ich grupę na pierwszym roku studiów, w którym grali główne role. I chociaż Ethan poza sceną był wyjątkowo zamknięty w sobie, to wszystko wskazywało na to, że Cassie jako jedynej uda się do niego dotrzeć. I że z czasem zostaną naprawdę szczęśliwą parą, bo takiej więzi, jaka była między nimi, naprawdę nie dało się zignorować. Jednak po drodze coś poszło bardzo nie tak... Spotykamy ich ponownie po 6 latach od tego pierwszego przedstawienia. Znów mają grać razem. Czy jednak będą w stanie, po tym wszystkim co przeszli? 


Potrzebowałam takiej lektury. Swego czasu bardzo lubiłam new adult i właściwie do tej pory dużo się nie zmieniło... coraz trudniej mi jednak znalezć zadowalającą mnie powieść. "Zły Romeo" okazał się być właściwą książką na właściwym miejscu;) Czymś, co pozwoliło mi uciec na chwilę od thrillerów i po prostu wyluzować. Nie znaczy to jednak, że powieść ma same zalety. Ale jeśli odpowiednio podchodzi się do lektury, można przymknąć oko na pewne rzeczy... Na przykład na to, że postać Cassie może irytować swoją obsesją na punkcie seksu z Ethanem. Jej desperackie próby zaciągnięcia go do łóżka (w czasach studenckich) z jednej strony mogą być urocze, z drugiej zaś po prostu żałosne. Zastanawiam się też, na ile wiarygodnie opisana została przez autorkę codzienność studentów aktorstwa - od czasu do czasu jakieś wykłady i egzaminy, odgrywanie na zajęciach krótkich scenek, i spektakl wystawiany już na pierwszym roku, który budzi zachwyt broadwayowskich krytyków. Nie zamierzam jednak tego sprawdzać;)

Podobał mi się sposób przedstawienia historii Cassie i Ethana - poznajemy naprzemiennie wydarzenia z początku ich znajomości oraz z terazniejszości, kiedy spotkali się po latach i znowu  muszą występować razem na scenie. Dobrze, że nie dowiadujemy się od razu, jak wyglądały poszczególne etapy ich znajomości, tylko poznajemy je stopniowo. Doceniam też poczucie humoru autorki (przynajmniej w niektórych przypadkach, w innych mogło być nieco... żenujące). I tak zwyczajnie - bardzo lubię takie pokręcone historie miłosne z nutką erotyki (tak, pisze to ta sama osoba, która na co dzień zachwyca się horrorami - ale wiecie, każdy czasem potrzebuje jakiejś odmiany).

Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po kolejną część całej historii - "Złą Julię". Bo "Zły Romeo" nie daje czytelnikowi wszystkich odpowiedzi na temat losów głównych bohaterów. A skoro już wciągnęłam się w lekturę... 
Może i nie była to zachwycająca książka (jeśli chodzi o new adult, moim numerem jeden cały czas pozostaje "Na krawędzi nigdy"), za to dostarczyła mi sporo rozrywki i pozwoliła się zrelaksować. I o to mi chodziło! Jeśli lubicie podobne klimaty, polecam. Warto mieć jednak pod ręką całą serię, żeby móc od razu poznać kompletną historię dwójki głównych bohaterów.

Moja ocena: 4,5/6
________________
Zródła zdjęć:
1. Moje
2. Photo by Thought Catalog on Unsplash

2 komentarze:

  1. Rozumiem, że nie samymi thrillerami i horrorami człowiek żyje, też czasami mam wielką potrzebę odmiany :) Akurat ta książka niespecjalnie mnie zaintrygowała, ale gdzieś w swoich zbiorach mam "Na krawędzi nigdy", więc może niedługo przeczytam. Zwłaszcza że tak naprawdę nigdy nie miałam w rękach typowej powieści New Adult :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się nad lekturą tej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger