11/28/2013 12:15:00 PM

Stieg Larsson "Dziewczyna, która igrała z ogniem"




Autor: Stieg Larsson
Tytuł: "Dziewczyna, która igrała z ogniem"
Tytuł oryginału: "Flickan som lekte med elden"
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 699



"Dziewczyna, która igrała z ogniem" to druga część trylogii Millenium. Tym razem autor skupił się na postaci Lisbeth Salander - to właśnie ona jest główną bohaterką powieści. Lisbeth zostaje oskarżona o popełnienie morderstwa i musi się ukrywać przed policją. Dzięki upublicznieniu informacji o jej pobycie w szpitalu psychiatrycznym oraz ubezwłasnowolnieniu, mediom szybko udaje się przekonać społeczeństwo że dziewczyna jest niebezpieczną psychopatką. W jej niewinność wierzy chyba tylko Mikael Blomkvist, który postanawia przeprowadzić własne śledztwo.
"Był dobry w rozwiązywaniu zagadek, a jego upór graniczył z manią. Tego dowiedziała się w Hedestad. Gdy zabierał się do czegoś, nie odpuszczał aż do końca. Prawdziwy naiwniak." /s. 449/ 
Nie wiem, w jaki sposób Stiegowi Larssonowi udało się stworzyć powieść liczącą prawie 700 stron, która ani przez chwilę nie nudzi czytelnika. I którą czyta się szybciej, niż książki o połowę krótsze.
Ogromnym atutem tej powieści jest postać głównej bohaterki. Lisbeth jest niezależna, niesamowicie inteligentna, ogromnie uparta, niechętna do mówienia o swojej przeszłości i bardzo niekonwencjonalna w kontaktach z ludźmi. Ten opis nie jest oczywiście wystarczający, żeby oddać złożoność charakteru Salander. O ile w pierwszym tomie Millenium Lisbeth nieco mnie irytowała, teraz to uczucie zniknęło. Może dlatego, że przyzwyczaiłam się do jej oryginalnego zachowania? A może dlatego, że lepiej poznałam jej przeszłość, co częściowo wyjaśniło jej postępowanie?
"Lisbeth Salander to kobieta, która nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet" /s. 647/
Oczywiście drugi tom Millenium to nie tylko Lisbeth i jej historia. To również Mikael Blomkvist, po raz kolejny prowadzący skomplikowane śledztwo. A także wątki dotyczące seksualnego wykorzystywania kobiet (poruszanie tak poważnych kwestii jest chyba charakterystyczne dla tego autora). Oraz... twierdzenie Fermata. Tak, Stieg Larsson zapewnił czytelnikom małą powtórkę z matematyki;)

Czy trzeba specjalnie zachęcać do sięgnięcia po trylogię Millenium? Myślę, że nie. I że naprawdę warto przekonać się osobiście, na czym polega jej fenomen.

______________________
Źródła zdjęć:
1. http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/30000/30588/155x220.jpg
2. http://media-cache-ak0.pinimg.com/736x/ea/06/ed/ea06ede6d9854eeb4acb459e4845d6a2.jpg

16 komentarzy:

  1. Pierwszą część mam w planach, ale kiedy? Nie wiem. Ale druga zaraz potem :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie trzy części juz za mną i kazda z nich wywarła na mnie spore wrażenie. To trylogia, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cała seria zrobiła na mnie wrażenie, zresztą obie ekranizacje również:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trylogia Millenium dopiero przede mną, obowiązkowo muszę przeczytać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja o tym twierdzeniu dowiedziałam się dopiero z książki, choć prawdę mówiąc nigdy nie byłam zbyt uważna na lekcjach matematyki (pięta moja Achillesowa) ;) A książka i mnie urzekła niesamowicie. Must-read dla wszystkich wielbicieli kryminałów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matematyka to taki potwór z cyferkami, dziwnymi znaczkami, tabelami itd. wywołujący depresję i schizofrenię. Taaak, coś mi świta, że nie byłem z niej najlepszy :D

      Usuń
    2. Z tą powtórką z trochę żartowałam, twierdzenia Fermata raczej na lekcjach nie było;) Ale czego chcecie, matematyka to bardzo fajny przedmiot!;)

      Usuń
  6. Choć unikam czytania serii, cyklów i trylogii, na tą mam niewyobrażalna ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powtórzę się po raz kolejny: uwielbiam tę trylogie! Najlepsze kryminały ever!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wykorzystywanie kobiet to jeden ciężki temat, drugim (co wywnioskowałam z Twojej recenzji) jest niesprawiedliwe traktowanie ludzi którzy mieli w życiu epizod związany ze szpitalem psychiatrycznym. Dobrze że ktoś o tym napisał :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Drugi tom chyba najbardziej mi się podobał, chociaż jednocześnie był straszny. Jednak jak tu nie kochać Lisbeth? Teraz jeszcze czeka mnie ekranizacja szwedzka, ale coś mi nie po drodze do niej...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnia ta trylogia zupełnie nie przekonała. Dałam sobie spokój po pierwszym tomie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam całą trylogię :) Bohaterka jest rzeczywiście bardzo wyrazista i osobliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam na użytek własny całą trylogię. Pierwszy tom połknęłam w 3 dni. ;) Mam nadzieję, że przeczytam pozostałe ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi miejscami lekko się dłużyła, ale intryga plus kreacja postaci ( w tym Lisbeth) oraz końcowe wydarzenia to zrekompensowały, mam jeszcze przed sobą I oraz III tom (bo zaczęłam od drugiego :P)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger