Autor: Richard Paul Evans
Tytuł: "Szukając Noel"
Tytuł oryginału: "Finding Noel"
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 288
"Są takie opowieści, świąteczne opowieści, które trzyma się zamknięte w pudełkach razem z bombkami i lampkami na choinkę i które wyjmuje się każdego roku, by się nimi cieszyć. Sądzę, że moja historia jest właśnie z nich." /s. 288/
Głównym bohaterem i zarazem narratorem powieści jest Mark - chłopak, którego życie zdecydowanie nie rozpieszcza. Kiedy, zrezygnowany, postanawia popełnić samobójstwo, przypadkowo spotyka Macy - dziewczynę, która sprawia że znowu chce mu się żyć. Jednak to nie koniec historii, a dopiero jej początek. Każdy z bohaterów tej książki ma za sobą ciężkie przeżycia, każdy z nich boi się zaufać drugiej osobie. No i jest jeszcze tytułowa Noel, którą muszą odnaleźć. Kim ona jest? I czy same jej poszukiwania są w stanie odmienić życie Marka i Macy?
"Szedłem z powrotem do mieszkania, niosąc w piersi serce rozbite na tysiąc kawałków." /s. 129/
Dla niektórych "Szukając Noel" będzie tylko kolejną cukierkową opowieścią o miłości, osadzoną w świątecznej atmosferze. Trzeba jednak powiedzieć, że życie bohaterów wcale nie jest takie różowe, a od rozwijającego się między nimi uczucia chwilami zdecydowanie ważniejsza jest ich bolesna przeszłość, z którą muszą się zmierzyć. W końcu trzeba uporządkować swoje sprawy zanim rozpocznie się nowy etap w życiu...
To nie jest idealna książka. Sama historia Marka i Macy jest bardzo wzruszająca, ale podczas lektury nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że bohaterowie zbyt często wypowiadają się w dosyć pretensjonalny sposób. Ich słowa były piękne, ale...ludzie w prawdziwym życiu tak nie mówią. Poza tym - czy w USA to normalne, że choinki oraz inne ozdoby świąteczne stoją w domach już w listopadzie? Jeszcze przed Świętem Dziękczynienia? Z powieści wynika, że tak (i bardzo możliwe, że jest tak naprawdę. Co jednak nie znaczy, że mi się to podoba).
Podsumowując: historia opowiedziana w "Szukając Noel" nie jest lekka, łatwa i przyjemna. Jest za to poruszająca i może skłonić nas do rozmyślań o miłości i o naszych relacjach z bliskimi. Trzeba jednak przyznać, że autor zrobił dużo aby osłodzić nam trudy czytania o nieszczęściach spotykających Marka i Macy - wkładając w usta bohaterów (zbyt) piękne słowa i umieszczając całą akcję w cukierkowej atmosferze Świąt Bożego Narodzenia (już w listopadzie!). Mimo wszystko, jeżeli ktoś ma ochotę na ładną, wzruszającą historię dwojga ludzi, serdecznie polecam.
"(...) staraj się czerpać jak najwięcej z każdej upływającej chwili życia, którą cię pobłogosławiono. Kochaj. Cierp. Śmiej się. Płacz. Tańcz. Gub kroki. I pij mnóstwo gorącej czekolady." /s. 277/
Moja ocena: 4/6
________________________
Jeżeli chcecie przeczytać "Szukając Noel", możecie wziąć udział w moim konkursie zorganizowanym na facebooku. Polubienie strony "Miros de carti" NIE jest konieczne.
1. Produkcja własna.
2. http://images.all-free-download.com/images/graphiclarge/christmas_lamp_187448.jpg
Bardzo chce poznać tę książkę, wręcz o niej marzę ...
OdpowiedzUsuńNa książkę chętnie się skuszę w ten nadchodzący świąteczny czas :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory przeczytałam tylko jedną ksiażę Evansa która nie bardzo mi podpasowała. Jednak ta ma bardzo piękną okładkę :D Taką zimową :D
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście piękna;) Bardzo pasuje do zimy i do Świąt;)
UsuńKsiążkę czytałam i mnie ona do gustu nie przypadła. Wydała się za bardzo cukierkowa i przewidywalna.
OdpowiedzUsuńTa przewidywalność rzeczywiście może niektórych razić. Z drugiej strony...chyba czasem warto skusić się na tego typu opowieść;)
Usuńja bym sobie nawet chętnie coś takiego świątecznego przeczytała :) a ostatni cytat zrobił mi smaczka na gorącą czekoladę! Której w sumie w ogóle nie pijam... ale zacznę!
OdpowiedzUsuńTylko postaraj się o taką dobrą...najlepiej własnoręcznie zrobioną, a nie taką z torebki;)
UsuńCzytałam, bardzo mi się podobała. Było trochę zbiegów okoliczności, troszkę za bardzo przesadzone dialogi, ale skupiłam się raczej na ich życiorysie, niż na uczuciu, które się w nich obudziło.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze, ale mam na półeczce i mam nadzieję, że wkrótce nadrobię :)
OdpowiedzUsuńZ książkami tego autora planuję zapoznać się od dawna, ale niestety ciągle mi to nie wychodzi. Na święta mogłabym przeczytać właśnie taką powieść i chyba nawet ten miłosny lukier byłabym w stanie przełknąć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam. Bardzo lubię i polecam.
OdpowiedzUsuńKsiążkę tę mam już chyba od roku, co prawda z inną okładką, ale mam :-)
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze jej nie przeczytałam, ale zdążyły to zrobić kobietki z mojego najbliższego otoczenia i chwalą ją sobie bardzo. Podejrzewam, że i mi przypadnie ta książka do gustu, bo lubię powieści Evansa, może są pretensjonalne, ale czasami i tego potrzebuję :-)
Chyba każdy czasem potrzebuje podobnych opowieści;)
UsuńCzytałam tę książkę i uważam, że to dobra powieść obyczajowa. Polecam.
OdpowiedzUsuńChętnie bym się z nią zapoznała, zwłaszcza teraz, przed świętami. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Evans'a, ale bardzo chciałabym to zmienić, bo wszyscy wkoło bardzo polecają jego książki :)
OdpowiedzUsuńDobrze Cię rozumiem... A jaka książka pozwoliłaby zapomnieć?
OdpowiedzUsuńFabuła zapowiada się ciekawie, ale podejrzewam, ze również zwróciłabym uwagę na zbyt wyidealizowane rozmowy bohaterów i chyba denerwowałoby mnie to bardziej niż Ciebie :D
OdpowiedzUsuńPij mnóstwo czekolady.... a du... rośnie... ;)
OdpowiedzUsuńE tam, ja mogę pić. I tak zawsze mam niedowagę :P
UsuńMyślę, że "Szukając Noel" to świetna lektura na takie zimowe, zimne wieczory... :)
OdpowiedzUsuńMam za długą listę "chcę przeczytać", a "szukając Noel" się do niej niestety nie zalicza.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas, nawet mi się podobała, choć zgadzam się taka trochę lukrowata, współczesna baśń. Ale pomimo to, warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuńW święta jestem w stanie zdzierżyć większą ilość cukru niż zazwyczaj, więc być może, mimo wszystko, choć tylko w tej przedświątecznej porze, polować będę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w formacie kiszonkowym, więc nie wezmę udziału w konkursie, ale muszę się zmobilizować do lektury!
OdpowiedzUsuńOstatnio często wpadam na tego autora - a to zamawiając książki w Znaku, a to buszując po blogach i stwierdzam, że warto by było go bliżej poznać. To mogłaby być ciekawa lektura ;)
OdpowiedzUsuń