Poniższy tekst jest artykułem napisanym przeze mnie do studenckiego magazynu IBINACJA. To wynik badań przeprowadzanych w trakcie pisania pracy magisterskiej (dotyczącej blogów z recenzjami książek). Nie ma na celu obrażenia kogokolwiek - blogerów czy też pisarzy - a jedynie zaprezentowanie pewnych postaw. Nie twierdzę, że opisane sytuacje są normą oraz że wymienione autorki są złe.
Jeżeli zainteresowała Was ta tematyka, możecie zajrzeć tutaj - i przeczytać mój kolejny artykuł, będący częścią pracy magisterskiej i przygotowywany właśnie do opublikowania w roczniku "Debiuty Bibliologiczno-Informatologiczne". Opisałam tam więcej przykładów różnych zachowań (również tych pozytywnych!), a wszystko opatrzone jest odpowiednimi przypisami. Dlatego warto się z nim zapoznać, jeżeli chcecie rozpocząć dyskusję.
EDIT: Otrzymałam dzisiaj recenzję artykułu do "Debiutów..." i... trzeba bardzo dużo zmienić. Można powiedzieć, że teraz sama zmagam się z krytyką;) Ale uwagi są słuszne i zgadzam się z nimi. Muszę bardzo poprawić ten tekst, żeby stworzyć spójny artykuł. (jednak zawarte w nim przykłady pozostają nadal aktualne)
EDIT: Otrzymałam dzisiaj recenzję artykułu do "Debiutów..." i... trzeba bardzo dużo zmienić. Można powiedzieć, że teraz sama zmagam się z krytyką;) Ale uwagi są słuszne i zgadzam się z nimi. Muszę bardzo poprawić ten tekst, żeby stworzyć spójny artykuł. (jednak zawarte w nim przykłady pozostają nadal aktualne)
Nadwrażliwe...
Wszyscy artyści są szczególnie wrażliwi na punkcie swojej twórczości. Taka postawa nie dziwi. Kiedy ktoś wkłada dużo wysiłku w stworzenie określonego dzieła, nie życzy sobie żeby inni krytykowali jego pracę. Jednak pewne "wytwory" artystów w pełni zasługują na szczerą i surową krytykę. Recenzenci, a szczególnie blogerzy, którzy zajmują się recenzowaniem książek, muszą liczyć się z tym, że stworzony przez nich tekst nie spotka się z uznaniem pisarzy, których oceniają. Mogą oni nawet stać się celem ataków ze strony literatów. Przodują w tym niektóre polskie pisarki. Ich zachowania mogą czasem spotykać się ze zrozumieniem, czasem dziwić, a czasem - z różnych względów - przerażać...
Katarzyna Michalak jest w środowisku nieprzychylnych jej blogerów szczególnie znana z powodu agresywnych reakcji na krytykę. Usuwa wszelkie negatywne opinie ze swojej strony internetowej. Świadczy o tym między innymi komentarz osoby podpisującej się nickiem Shishu, opublikowany na blogu Czarne owce literatury czyli analizy ZŁYCH książek. Pisze ona tak: Pani Michalak skromnością nie grzeszy. Weszłam z ciekawości na jej bloga. [...] Okazuje się, że pani Michalak krytyki absolutnie nie akceptuje, w dziale "Recenzje" wolno zgłaszać jedynie pozytywne opinie, negatywnych nie ma, chociaż wiem, że byli już recenzenci, którzy grzecznie się tam podpisywali. Przeprowadzona przeze mnie analiza strony pisarki potwierdza prawdziwość tych słów. Dodatkowo autorka często komentuje w dosyć przykry sposób nawet uzasadnioną krytykę. Jednak tego rodzaju komentarze lub posty na blogu Katarzyny Michalak są równie często przez nią usuwane. Zdarza się też, że podczas spotkań autorskich osoby niepochlebnie wyrażające się o jej twórczości bywają ignorowane lub traktowane z lekceważeniem.
Swoją opinię na temat recenzentów pani Michalak wyraziła nawet w jednej z powieści, wkładając w usta bohatera takie oto słowa: Jak myślisz, kto pisze recenzje? Czy pisarz, prawdziwy, wydawany pisarz, ma czas i chęci obrzucać błotem innego pisarza? Odpowiadam: nie ma. Bo pisze następny bestseller albo ma spotkanie z czytelnikami w Empiku, albo akurat skończył pracę nad książką i ledwo zipie. I nie może patrzeć na Worda. Grafoman natomiast ma czas na wszystko. Na pseudoliteracki bełkot, który rozumie tylko on sam, i na wylewanie pomyj na tych, którym się udało [...] To niedoszli pisarze, którzy nienawidzą książek i ich autorów, szczególnie tych, którym się udało. Ten fragment jest idealnym podsumowaniem poglądów pisarki, wyrażanych przez nią otwarcie w Internecie.
Zdarza się jednak, że pisarze atakują krytycznego blogera. Znamienne jest to, że w trakcie wymiany zdań nikt nie broni surowo ocenianej powieści. Większość wypowiedzi dotyczy za to niekompetencji recenzenta. Pojawiają się nawet stwierdzenia, że tego rodzaju ludzie powinni mieć zakaz czytania.
Przykłady takiego zachowania odnalazłam na stronie blogerki posługującej się nickiem Elenoir. Napisała ona długą i rzetelną recenzję powieści zatytułowanej Zakręty losu. Wytknęła autorce wiele błędów logicznych, a także brak konsekwencji, przewidywalność fabuły oraz fatalny styl. Swoje zarzuty uzupełniła wieloma cytatami. Zaproponowała również kilka zmian. Blogerka wystrzegała się nadmiernej złośliwości i umiejętnie broniła swojego zdania. Wpis wywołał jednak zażartą dyskusję. Wzięła w niej udział również autorka książki, Agnieszka Lingas-Łoniewska, która napisała między innymi: Czy Pani recenzja jest dla mnie wskazówką? Nie wiem, cały czas się zastanawiam, czego mogłabym się z niej nauczyć, bądź co może być wskazówką na przyszłość. Na pewno to, aby nie czytać pozycji z musu, albo w celu nie do końca dla mnie zrozumiałym. Zdawała się ona nie zauważać rzeczowych argumentów blogerki, wytkniętych przez nią błędów i zaproponowanych sposobów ich naprawienia.
Ta sama pisarka "zemściła się" na jednym z użytkowników serwisu Biblionetka.net, który w ironiczny sposób skrytykował serię jej powieści dla kobiet. Internauta, ukrywający się pod nickiem misiak297, w niepozbawiony humoru - ale jednocześnie przykry dla autorki sposób - wytknął jej liczne błędy. Obrażona autorka wybrała interesującą literacką formę odpowiedzi na krytykę. Zauważył to sam internauta. Przy okazji opisywania kolejnej części trylogii, Misiak zanotował: I tu ciekawostka: pojawia się kolejny bohater, trochę przygłupawy, brutalny, taki, którego chciałoby się rozszarpać na strzępy. To nie kto inny jak znany nam z poprzedniej części trylogii Fazi. Tyle że ten mało sympatyczny gość w "Braterstwie krwi" dorabia się wdzięcznego nazwiska Misiak... Zaraz, zaraz, coś mi to mówi...
Internet roi się od przykładów podobnych zachowań, z którymi zetknęłam się przy okazji prowadzenia badań nad twórczością współczesnych polskich pisarek. Myślę jednak, że zaprezentowanie dwóch najbardziej "ekstremalnych" przykładów wystarczy. Na obronę autorek trzeba przyznać, że nie wszystkie reagują w ten sposób. Często mają one bardzo dobry kontakt z krytycznymi blogerami - recenzentami swoich powieści. Nie da się jednak ukryć, że czasami bywają po prostu nadwrażliwe...
***
Jeszcze raz zaznaczam, że moim celem nie było obrażanie kogokolwiek. Chodziło o zwrócenie uwagi na pewne postawy, a także zaprezentowanie wyników mojej pracy. Nie podobają mi się niektóre zachowania blogerów oraz pisarzy - jednak daleka jestem od krytykowania poszczególnych osób "bo tak" albo "bo ich nie lubię".
Co myślicie o kontaktach pisarzy z blogerami? Jak reagują autorzy na Wasze recenzje? Moje doświadczenia w tym względzie są bardzo pozytywne.
Zapraszam do dyskusji w komentarzach, ewentualnie do pisania zażaleń na adres mailowy (dostępny w zakładce "O mnie") lub na facebooku.
Zachęcam też do przeczytania wcześniejszego postu Jestę recenzentę
Ludzie zawsze mieli problemy z krytyką. Blogerzy usuwają nieprzychylne komentarze a autorzy nieprzychylne recenzje. Szkoda tylko, że nikt nie wyciąga wniosków z tego, co inni mówią, bo nie zawsze jest to krytyka pozbawiona sensu, nieraz po prostu kilka wskazówek. Autorzy w końcu nie piszą tylko dla siebie, jakby tak było, to by trzymali swoje teksty zamknięte na dnie szuflady, więc chyba powinni się liczyć z tym, że komuś się to może nie spodobać. Każdy ma przecież inny gust... Ja też lubię jak się nade mnie rozpływają, ale to nie o to tutaj chodzi przecież.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że sama mam problem z krytyką. Ale uczę się jej przyjmowania i korzystania z krytycznych uwag. Tak jak piszesz, zdarza się, że są to po prostu wskazówki, które mogą pomóc w ulepszeniu czyjejś twórczości. I wtedy warto się nad nimi zastanowić.
UsuńA tu mnie zaskoczyłaś. Zarówno przykładami z pierwszą pisarką, jak i drugą.
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność zapoznać się z ich twórczością. Nie polubiłam stylu ani jednej, ani drugiej.
Jak dla mnie (na pewno w przypadku K.M.) to grafomania niewarta nawet recenzji, a co dopiero takiego rozgłosu.
Mogłabym się zapytać, w jakiej to książce znajduje się zaprezentowany przez Ciebie cytat. Pytam z czystej ciekawości.
Podsumowanie: ludzie dalej muszą się nauczyć wielu cech. Zrozumieć, że nie są najwspanialsi i że wciąż "daleka droga przed nimi".
Jak widać jednak, to nie jest takie proste...
Cytat o grafomanach pochodzi z "Roku w Poziomce".
UsuńOj, to rzeczywiście nie jest proste. Ale warto nad tym pracować. Nikt nie lubi osób, które uważają się za najlepsze i nie przyjmują żadnych krytycznych uwag...
Nigdy nie czytałam żadnej książki pani Michalak, ani pani Lingas- Łoniewskiej, więc na temat ich talentu nie mogę się wypowiedzieć :) nie recenzowałam nic, ani nie miałam kontaktu, ale kiedyś podczytywałam bloga tej pierwszej pani i muszę przyznać, że nie zapałałam do niej specjalna sympatią :) Ja natomiast miałam już bezpośrednio do czynienia z kilkoma autorami płci męskiej... proponowali mi oni swoje egzemplarze do recenzji, wiele z nich przyjęłam i nigdy nie spotkałam się z niegrzeczną reakcją na recenzje, w których pisałam zarówno o zaletach, jak i wadach książki :) wszyscy oni przyjmowali moje zdanie "z klasą" :) i przyznaję, że milszych autorów niż pan Jacek Getner, Jarosław Kowal i Adrian Bednarek nigdy nie poznałam :)
OdpowiedzUsuńMoże mężczyźni po prostu lepiej przyjmują krytykę niż kobiety? :D
UsuńA nie, przepraszam, nie wolno tak mówić, bo jest równość...
Z drugiej strony skoro jedna z pań (żadnej nie czytałem, bo szkoda mojego cennego czasu) mówi, że niektóre osoby powinny stracić prawo do czytania, to może najwyższy czas na wprowadzenie cenzury jej twórczości. Wtedy specjalna komisja przeanalizowałaby wartość powieści i jeśli okazałoby się, że są tak samo dobre jak sądzi autorka, to udzielano by specjalnych dotacji na dalszą twórczość, a jeśli byłyby, według owej komisji, zwykłą grafomanią, wtedy autorkę kierowano by do pracy w kamieniołomach na 20 lat. Ciekawe ile z nich zachowałoby taką pewność siebie :D
Może rzeczywiście mężczyźni lepiej przyjmują krytykę (wolno tak mówić, przynajmniej na moim blogu;) Do pracy analizowałam wypowiedzi Mariusza Szczygła i muszę przyznać, że były bardzo kulturalne. Autorzy, którzy się do mnie odzywali, również byli uprzejmi. Naprawdę, aż miło rozmawiać;)
UsuńŁukasz - nie czytaj, Tobie na pewno się nie spodoba;)
Pomysł z komisją bardzo zacny. Pod warunkiem, że mogłabym jej przewodniczyć :P
Łukasz - niestety nie przyjmują lepiej. Z nazwiska nie będę wymieniać, ale miałam osobiście nieprzyjemną sytuację z jednych z bardziej popularnych polskich twórców grozy, który zarzucił mi brak profesjonalizmu, bo skrytykowałam jego powieść. Inny z kolei wprawdzie osobiście do mnie nic nie napisał, ale na swojej stronie stwierdził, że trafił na jedną negatywną recenzję swojej książki, ale W OGÓLE nie bierze zawartych w niej argumentów pod uwagę, bo w jego nazwisku pojawił się błąd (mea culpa - zrobiłam literówkę). Wydźwięk był taki, że z tego powodu nie znam się na rzeczy i merytorycznie nic sobą nie przedstawiam.
UsuńZ kolei jedna z pisarek, której książkę również skrytykowałam, kulturalnie odniosła się do moich zarzutów w komentarzu na blogu, a potem jeszcze dostałam od niej prywatną wiadomość, w której podziękowała mi za możliwość wypowiedzenia się w komentarzu - okazuje się, że wielu blogerów-recenzentów też kasuje negatywne komentarze...
O... czyli muszę uważać podczas pisania recenzji polskich horrorów. Mogę trafić na kogoś, kto się obrazi:/
UsuńAle dobrze wiedzieć, że są też przykłady pozytywne.
Co do kasowania negatywnych komentarzy przez blogerów - no cóż, tego się robić nie powinno (chyba, że coś ewidentnie wygląda na spam). A gdzie próba rozmowy? Uszanowanie zdania drugiej osoby?
Generalnie mój kontakt z pisarzami jest bardzo pozytywny, jestem w stanie zrozumieć, że ktoś się czuje dotknięty, gdy ktoś krytykuje jego "dziecko", ale przestaję cenić tych, którzy zwyczajnie się obrażają i nie przyjmują żadnych argumentów.
UsuńSzkoda tylko, że - jak wynika to ze słów owej pisarki - problem leży właśnie po obydwu stronach. Nie rozumiem tego zupełnie.
Cóż, przyznam, że mocno mnie zaskoczyłaś tymi przykładami. Co prawda, słyszałam i czytałam wiele niepochlebnych recenzji na temat twórczości pani Michalak, które skutecznie odsunęły ode mnie pomysł sięgnięcia po którąkolwiek z jej książek. Co do krytyki, jestem zdania, że i krytykować i przyjmować krytykę trzeba się zwyczajnie nauczyć.I nie wolno jej mylić z czepialstwem, choć na pewno balansuje ona na jego pograniczu.
OdpowiedzUsuńNie zawsze krytyka jest na pograniczu czepialstwa - przynajmniej tak mi się wydaje. Ale w internecie czasem ciężko odróżnić jedno od drugiego;)
UsuńAutor już w momencie tworzenia powinien być gotowy na krytykę nowego dzieła. Niestety nie wszyscy mają na tyle odwagi, by przyznać, że ich książki bywają czasem niedopracowane. :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie: niestety...
UsuńZ jednej strony rozumiem takie autorki. Kiedy męczę się nad czymś, co potem spotyka się z ostrą krytyką, to w pierwszym odruchu mam ochotę rozedrzeć "recenzenta" na strzępy (Beata świadkiem :)). Sztuka polega na tym żeby siąść, zastanowić się nad każdym komentarzem... zacisnąć zęby i poprawić. No trudno. Tak się człowiek uczy.
OdpowiedzUsuńW przypadku wyżej opisanych autorek: cóż, recenzje ich książek to prawdziwe perełki. Ale autorki same sobie winne, bo błędy logiczne które prezentują są po prostu nie do przyjęcia. A że nie potrafią przyjąć krytyki - trochę szkoda. W ten sposób nigdy się nie poprawią i nadal będą nas raczyć swoimi arcydziełami.
Pod tym względem też je rozumiem (słyszałaś, co mówiłam o poprawkach do mojej pracy magisterskiej;) Ale, tak jak napisałaś: trzeba się zastanowić nad tymi uwagami, przeanalizować je...i poprawić błędy. Innego wyjścia nie ma.
UsuńKawał świetnego tekstu! Chciałabym przeczytać całą Twoją pracę mgr :) póki co miałam tylko przyjemne kontakty z pisarzami (jeden Pan przysłał mi nawet życzenia na święta) i mam nadzieję, że na tym pozostanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło!;)
UsuńO tak, oby więcej pozytywnych doświadczeń w rozmowach z pisarzami;)
O "kulturze" wypowiedzi obu autorek dużo słyszałam, a zwłaszcza o ich podejściu do krytyki. Rozumiem, że może się krew zagotować jeśli ktoś gani naszą dopieszczoną pracę, ale jeśli się ją wystawia, że tak powiem, na widok publiczny, to trzeba się z tym liczyć i dzielnie przyjąć krytykę na klatę. Pisząc swoje opinie staram się obiektywnie podejść do tematu i raczej nie grzmię, ale np. ostatnia powieść Michalak wytrąciła mnie z równowagi i nie obeszło się bez mocniejszych słów. Może dlatego że piszę bez "wykrzykników" to nie spotykam się z agresywną reakcją od strony pisarzy. Raz tylko zdarzyło mi się, że pod jedna z opinii zasypał mnie anonimowy komentator zarzucając mi ignorancję, zawiść i braki w wykształceniu, co zabawniejsze, książę oceniłam na dobrą, ale wymieniałam też elementy, które nie przypadły mi do gustu, dlatego sądzę, że zapiekło to autorkę, a że obrażać anonimowo znacznie łatwiej to poszło jej całkiem sprawnie. Jednak to odosobniony przypadek, najczęściej dostaję bardzo sympatyczne wiadomości z podziękowaniem za wyrażenie swojej opinii. Swoją drogą Twoja praca to nie byle co, może opublikuj ja pod jakimś wziętym tytułem, podejrzewam, że pójdzie jak świeże bułeczki :-)
OdpowiedzUsuńKrytyka jest czymś normalnym i rzeczywiście trzeba się z tym liczyć. Nie ma sensu wszczynanie "wojny" z ludźmi, którym nie podoba się to, co napisaliśmy. Zwłaszcza anonimowo (bo wtedy tym bardziej wiadomo, z kim mamy do czynienia)
UsuńDziękuję za miłe słowa;) No cóż, do książek naukowych raczej się dokłada, niż na nich zarabia, a na to obecnie mnie nie stać :P
W sumie nie spotkałam się jeszcze z atakiem pisarki/ pisarza z powodu niepochlebnej swojej recenzji (jeden raz był tylko komentarz z ironią). Uważam, że dwie strony powinny być rzetelne w tym, co komentują i uargumentować swoje stanowisko. Ten fragment co zamieściłaś z książki Michalak- czytałam całą książkę i ten cytat napełnił mnie jakoś niesmakiem. Trzeba mieć dystans do wydanej przez siebie książki.
OdpowiedzUsuńTen cytat się wyróżnia... Mnie jeszcze zdziwiło umieszczenie swojej osoby w książce (co w zasadzie nie jest niczym złym) połączone z promowaniem innej powieści pani Michalak.
UsuńNie miałam jeszcze okazji współpracy, ale z tego, co tu napisałaś, na razie nie powinnam się tym martwić. :)
OdpowiedzUsuńPS Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Szczegóły znajdziesz u mnie na blogu: http://shelf-of-books.blogspot.com/2014/06/tag-liebster-blog-award-2.html
Jeżeli nie masz ochoty na publikowanie posta z odpowiedziami, ucieszyłabym się, gdybyś umieściła je w komentarzu. Miło by było Ciebie poznać! :)
Ale o jakiej współpracy piszesz?
UsuńDziękuję za zaproszenie do zabawy;)
Przez tę Twoją notkę, "straciłam" wczoraj pół wieczoru, bo najpierw czytałam Twój tekst, a później wędrowałam po internecie śladami afer. :P
OdpowiedzUsuńOjej... ale nie jest mi przykro :P Z drugiej strony, mogłaś poświęcić ten czas na czytanie książki (i to byłoby o wiele lepsze;)
UsuńŚwietny tekst. No cóż, rozumiem, że jak ktoś wkłada sporo pracy i serca w książkę to pragnie by była ona dobrze przyjęta. Czytelnik jednak ma prawo d konstruktywnej krytyki. Nie mówię tu o przypadkach kiedy ktoś coś krytykuje, bo taką ma ochotę. Sama nie mam złych doświadczeń z autorami, niemniej o pewnych przypadkach słyszałam i czytałam. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńDziękuję;) Nikt nie lubi, kiedy się go krytykuje...ale tak bywa i trzeba to przyjąć z godnością;)
UsuńPrzyjmowanie uzasadnionej i odpowiednio uargumentowanej krytyki świadczy o dojrzałości i umiejętności spojrzenia z dystansem na pewne rzeczy. Nie każdy pewnie to opanował :-) Do przedstawionych przez Ciebie przykładów autorek się nie odniosę ponieważ właściwie dopiero z Twojego tekstu się dowiedziałam, że taki stosunek do krytyki przejawiają. Ale też wcześniej jakoś tym tematem się nie interesowałam bo i nie dotknęły mnie jakieś nieprzyjemności.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to kiedyś recenzowałam pewien tytuł i nie ukrywam, że w ogólnym rozrachunku książka wypadła średnio (było kilka pozytywów o których wspomniałam w recenzji, ale także sporo elementów, które nie przypadły mi do gustu). Po jakimś czasie dostałam wiadomość od autora z podziękowaniem za recenzję.
Trzeba mieć nadzieję, że umiejętność przyjmowania krytyki przyjdzie z czasem;)
UsuńTakie wiadomości od autorów są bardzo miłe - dlatego, że ktoś przeczytał naszą recenzję i że chce mu się na nią odpowiedzieć;)
Rozumiem fakt nieumieszczania negatywnych recenzji na swojej stronie (autor), bo wiadomo, że książki mają się sprzedać. Jak ktoś chce poczytać inne recenzje niż pozytywne, to poszuka chwilę i znajdzie, więc to akurat nie jest dla mnie argument. Ale usuwanie negatywnych komentarzy, czy komentarzy zawierających negatywne recenzje i owszem, o ile jest to krytyka konstruktywna, a nie obrażanie. Nie dotyczy to jednak kobiet. Kiedyś na blogu Cyrysi, czytelnicy mocno krytykowali okładkę książki jednego autora, który najpierw jako on sam, potem jako anonimowa osoba, obrażał blogerów, którym nie podobała się roznegliżowana baba wklejona, na bodajże zielone tło, za pomocą painta i jakieś z nieba wzięte elementy również dodane tą metodą. Moim zdaniem autorzy nie powinni udzielać się jeśli ich książki są krytykowane. Po prostu zostawić to jak jest, a nie bawić się w walkę z blogerami, bo to nie ma sensu, a nawet pogarsza sprawę.
OdpowiedzUsuńWalka z blogerami (czy z autorami) ogólnie nie ma sensu, rzeczowa dyskusja - już jak najbardziej.
UsuńFakt, łatwo znaleźć negatywne recenzje. Ale jeśli ktoś usuwa linki (bo tylko o linki chodzi) do rzeczowych opinii osób, którym książka nie do końca się podobała to trochę mi się to nie podoba. No cóż, każdy zarządza swoim blogiem, jak chce;)
Osobiście jestem osobą, która nie lubi krytykować, ale jeśli coś mnie razi to to robię, tylko taktownie. Nie lubię agresji, wyzwisk i mieszania z błotem w recenzjach/opiniach jak to ma miejsce np. z serią o Grey'u - nie rzuca na kolana, ale używanie słowa "chłam" to dla mnie przesada - można użyć innych, aby krytyka była konstruktywna i profesjonalna. Co do gustów to każdy ma różne i jednym się podoba innym nie. Co do autorów i także przy okazji blogerów - piszą i jedni i drudzy, zamieszczają informacje w internecie, publikują książki, więc krytyka zawsze będzie, bo jedni lubią długie teksty, inni krótkie, bo toś woli opowieść ze sporą akcją, a inny melancholijne opisy, nikomu nie da się dogodzić...takie życie...może więcej dystansu by się każdemu przydało...a nie wiedziałam, że te autorki to tak nie lubią negatywnych opinii...ale takie zachowania powodują jeszcze większą fale krytyki...błędne koło;P
OdpowiedzUsuńBardzo dobry artykuł i przyznam że książki Pani Michalak są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuń