5/18/2014 01:30:00 AM

Irena Matuszkiewicz "Agencja Złamanych Serc"




Autor: Irena Matuszkiewicz
Tytuł: "Agencja Złamanych Serc"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2000
Liczba stron: 343





Zdradzone, oszukane kobiety są gotowe zrobić wiele, aby zemścić się na swoich byłych partnerach. Porzucona przez męża Kasia. Paulina, którą narzeczony oddał za długi (a dokładniej - przegrał ją w karty...). Agata, samotnie wychowująca synka. I Marta, która właśnie przyłapała narzeczonego z inną kobietą. Czwórka przyjaciółek zakłada Agencję Złamanych Serc, aby "uczyć rozumu niewiernych drani". Przy okazji dziewczyny wplątują się w aferę kryminalną. Trup ściele się gęsto. Ironiczne rozmowy pomiędzy bohaterami wywołują uśmiech na twarzy. A problemy przyjaciółek wydają się nie mieć końca.

To dowcipna, lekko napisana powieść. Trochę w stylu Joanny Chmielewskiej. Tyle, że tutaj autorka bardziej skupia się na wątku obyczajowym. Czytało się dobrze (i szybko). Było zabawnie i zaskakująco.

Z drugiej strony, zbyt dużo w tej powieści dziwnych zbiegów okoliczności. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, jednak jeśli ktoś liczy na całkowity realizm, może być zawiedziony.
Zastanawiający jest również charakter głównej bohaterki, Marty. A dokładniej jej relacje z mężczyznami. Nie napiszę więcej, żeby uniknąć spoilerów. Ale jej wybory były... zaskakujące. Wyczuwam brak konsekwencji.

Podsumowując: "Agencja Złamanych Serc" to przyjemna, lekka lektura. W sam raz na chwilę relaksu. Czegoś takiego potrzebowałam, żeby oderwać się od pisania pracy magisterskiej. I się nie zawiodłam.

Moja ocena: 4/6
_______________
Źródło zdjęcia: moje własne.

14 komentarzy:

  1. U Chmielewskiej też z tym realizmem różnie bywało:) A lekturę niezobowiązującą, zabawną i zaskakującą warto sobie czasem zaaplikować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę poszukać tego tytułu u siebie w biblioteczce, bo coś mi się wydaje, że ta zapomniana książka gdzie się tam zagubiła:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za "lekkimi" lekturami, a temat tej książki w ogóle mi nie odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz mam fazę na nieco poważniejsze lektury, ale gdy sama będę potrzebować czegoś "lżejszego" być może sięgnę właśnie po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny pomysł z tą Agencją Złamanych Serc, tylko czy faktycznie nauczyła ona rozumu niewiernych drani? Swoją drogą, nie wiem co bym zrobiła takiemu facetowi, który przegrałby mnie w karty. Chyba kastracja gwarantowana :)
    Z twojej recenzji wynika, że to całkiem zabawna powieść, coś w klimacie Chmielewskiej, dlatego myślę, że przypadłaby mi do gustu. Chętnie się o tym przekonam osobiście, gdyż akurat mam obecnie trochę więcej wolnego czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie do końca nauczyła;) Ale przynajmniej dziewczyny mogły się zemścić...a głównie o to im chodziło.

      Usuń
  6. Książkę czytałam już jakiś czas temu, bodajże w wakacje. Jest bardzo ciekawa, idealna na odprężenie. Zgadzam się- Matuszkiewicz pisze bardzo podobnie do Chmielewskiej, jednak wątek kryminalny mógłby zostać trochę bardziej opisany :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam się. Czytałam w liceum Chmielewską ;) I pewnie wtedy ta pozycja podbiłaby moje serce ;) Teraz niestety nawet w celu wytchnienia nie miałabym chęci jej czytać, ale człowiek w czasie natężonej pracy umysłowej (zwłaszcza podczas pisania magisterki) potrzebuje takich odskoczni. Wiem, pamiętam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny tytuł do zapisany do mojej listy "Muszę przeczytać":)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem upierdliwym czytelnikiem, bo od każdej historii oczekuję realizmu, nawet od tej z wilkołakami i wampirami w tle :-) Dlatego mam problem z odrealnionymi historiami, ale jeśli książka ma humorystyczne zaciągi i niegłupią akcję, to może warto się na nią skusić :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze jest od czasu do czasu przeczytać coś lekkiego, a ta historia zapowiada się nieźle, tak więc będę ją miała na oku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię czasami takie przerywniki :) ostatnio coraz częściej, więc albo jestem przemęczona, albo się starzeję :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak mi jakoś znajomo ten tytuł brzmi i nie wiem czy kiedyś tej książki nie czytałam :) przejrzałam okładki i jedna wygląda znajomo, więc być może lektura za mną. Widać jednak, że poza tytułem w pamięć zapadło mi niewiele. Ale czasem takie lekkie lektury się przydają :) Sama dzisiaj się za taką zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam tę książkę już dawno temu i pamiętam, że bardzo mi się spodobała. :) Muszę kiedyś wrócić, do tej literatury kobiecej i sprawdzić, czy nadal wywołuje u mnie takie pozytywne odczucia.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger