Tydzień temu całkiem przypadkowo natknęłam się na jednym z blogów na cykl bliźniaczo podobny do Ponurych Poniedziałków. Tematyka jest dokładnie ta sama (recenzje opowiadań-horrorów). Nazwa łudząco podobna (Bezsenne Środy). Całość powstała w kwietniu tego roku, ok. 6 miesięcy po rozpoczęciu przeze mnie pisania Ponurych Poniedziałków. Autorka twierdzi, że o mojej stronie nigdy wcześniej nie słyszała.
Nie do końca wiem, co o tym myśleć. W każdym razie zrobiło mi się bardzo przykro, kiedy to zobaczyłam. Szczególnie podczas czytania komentarzy wychwalających "świetny pomysł" autorki Bezsennych Śród.
Przejdźmy jednak do tekstu Aleksandra Puszkina.
Opowiadanie dostępne jest za darmo w formie elektronicznej w Polskiej Bibliotece Internetowej
oraz
w formie podcastu na stronie Tchnienie Grozy (odcinek pierwszy)
Adrian Prochorow, trumniarz, właśnie się przeprowadził. Już pierwszego dnia odwiedził go bardzo miły sąsiad, szewc, i zaprosił do siebie na świętowanie rocznicy ślubu. Prochorow przyjął zaproszenie i nazajutrz udał się wraz z córkami do pana Schultza. Bawił się świetnie do chwili, kiedy lekko już wstawione towarzystwo zaczęło wznosić toasty. Najpierw za zdrowie małżonki gospodarza. Potem za zdrowie gości. Następnie "za zdrowie tych, dla których pracujemy" - czyli klientów szewca, piekarza, krawca... ktoś zasugerował, żeby trumniarz też wypił "zdrowie swoich nieboszczyków". Mężczyzna poczuł się urażony:
"Czy trumniarz to jakiś pajac? Chciałem ich zaprosić na świętowanie mojego nowego mieszkania, zgotować im królewską ucztę: nic z tego nie będzie! Zaproszę tych, dla których pracuję: prawosławnych nieboszczyków"
Jak powiedział, tak zrobił. A zmarli, oczywiście, przyjęli zaproszenie...
Uważajcie, kogo zapraszacie do domu... Od dawna wiadomo, że wampiry nie mogą wejść do czyjegoś miejsca zamieszkania bez zaproszenia. Z umarłymi sprawa przedstawia się nieco inaczej, ale zawsze można liczyć na to, że akurat do Was nie zajrzą. Chyba, że specjalnie ich do tego zachęcicie...
Skoro już jesteśmy w temacie...ktoś poznaje tego pana? Można powiedzieć, że to kolega po fachu głównego bohatera dzisiejszego opowiadania. |
Tak, opowiadanie napisał TEN Aleksander Puszkin. I jak tu oceniać tekst tak wybitnego autora? No cóż, można go wychwalać pod niebiosa, bo przecież "jak to nie zachwyca"? Można też być alternatywnym i powiedzieć, że twórczość Puszkina wcale nie fascynuje czytelnika.
Ja napiszę: konstrukcja opowiadania jest prosta, ale - jednocześnie - przemyślana. Język również zasługuje na uznanie. Tylko... podczas lektury w ogóle nie odczuwa się strachu. To jedyny minus. A może innych ten tekst przeraża? Wywołuje chociaż gęsią skórkę?
Podsumowując: "Trumniarza" warto przeczytać dla samej radości zapoznania się z dobrze napisanym tekstem. Być może ta lektura będzie stanowić (dosyć niekonwencjonalny) wstęp do poznania przez Was twórczości Aleksandra Puszkina?
Jednak jeśli chcecie się bać, sięgnijcie raczej po dzieło innego pisarza.
Moja ocena: 4/6
_________________Źródło zdjęcia: http://www.pinterest.com/pin/414190496949493067/
Kiedyś, kiedyś czytałam Puszkina, była ta zasługa starszej siostry, która kochała rosyjską literaturę. Obecnie moje umiłowanie Puszkina osłabło, ale to opowiadanie jest intrygujące, szkoda że nie straszy właściwie, ale pomysł bardzo mi się podoba. Nie mam pojęcia kto jest na obrazku, ale może dlatego że jeszcze kawy nie piłam, a bez kofeiny nie zajadę daleko ;-)
OdpowiedzUsuńWiem, że podobny cykl na innym blogu mógł Cię zirytować, ale według mnie to nie plagiat, teoretycznie każdy może zacząć pisać o horrorkach, a tytuł cyklu nawiązywać do bezsennych mocy, czy ponurych dni, bo tak kojarzy się z tematyką. Specem nie jestem, wyrokować nie będę, a zasmucenie rozumiem, kiedyś przeżyłam podobne, z tą różnicą, ze dziewucha miała w swojej recenzji użyte całe akapity z mojej opinii.
Nie twierdzę, że to plagiat (bo to określenie pasuje do wykorzystania czyjegoś tekstu, a nie podobnego pomysłu - i teraz widzę, że źle się wyraziłam, zaraz to zmienię) ale nie rozumiem powielania dokładnie takiego samego pomysłu, bez choćby próby jego udoskonalenia;) Tak, jakby ktoś nie mógł samodzielnie wzbogacić tego cyklu o nowe elementy, żeby chociażby odróżnić się od "konkurencji". I wiadomo, że jest przykro, kiedy chwalą kogoś innego za coś, co Ty (też) wymyśliłaś.
UsuńJeśli nie oglądasz anime, raczej nie rozpoznasz tej postaci;)
Plagiatem może być również wykorzystanie czyjegoś pomysłu, ale ciężko z tym wygrać. Rozumiem Twoje rozżalenie, ale chyba trzeba dzielnie przyjąć to na klatę ;-) Nie smutaj się :-)
UsuńNo tak, trzeba sprawdzać znaczenie wyrazów, których się używa:P W każdym razie, walczyć z tym nie będę. I już nie jest mi smutno;)
UsuńDziękuję za miłe słowa;)
Szczerze nie przekonuje mnie rosyjska literatura. Chociaż Raskolnikow był niczego sobie
OdpowiedzUsuńOwszem, "Zbrodnia i kara" to świetna powieść. Nie znam się zbytnio na rosyjskiej literaturze, ale klasykę lubię;)
UsuńJa tam znam tylko ponure poniedziałki, żadnych bezsennych śród, i nie zamierzam tego zmieniać :) Rozumiem, że Ci przykro, ale głowa do góry, nikt nie pisze tak samo jak Ty :)
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania to oczywiście postaram się z nim zapoznać, bo nie wiedziałam, że Puszkin ma w swoim dorobku takie coś :) Natomiast u mnie z anime też słabo, więc nie rozpoznaję postaci.
Dziękuję!;)
UsuńNatrafiłam na to opowiadanie przypadkiem (zaglądając na stronę Tchnienie Grozy) Nie podejrzewałam Puszkina o pisanie takich tekstów;)
Też nigdy bym nie przypuszczała, że napisał opowiadanie w tym stylu, ale jak widać, jeszcze dużo przede mną do odkrycia :)
UsuńPrzede mną również;)
UsuńJa poznaję! Ja poznaję! Undertaker!
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy przecież to mógł być zwykły przypadek, że gdzieś na innym blogu pojawił się podobny pomysł - przecież nawet istniał kiedyś podobny cykl w telewizji. A jeśli nawet dziewczyna od Ciebie skopiowała pomysł - to jej sumienie...
O, ja mam propozycję! Może publikuj posty jakoś koło 22? :D Będzie ciemno!
Ja chętnie się zapoznam :) Dziękuję za polecenie, uwielbiam rosyjską literaturę!
http://dzikie-anioly.blogspot.com/
Trafiony-zatopiony;)
UsuńOczywiście, że to mógł być przypadek;) Pomysł nie jest bardzo oryginalny i możliwe jest, że dwie (lub więcej) osoby niezależnie od siebie wpadną na to samo. Ale może warto przed rozpoczęciem pisania nowego cyklu czy startem nowego wyzwania sprawdzić, czy w blogosferze nie istnieje już coś takiego - i jeśli tak, to trochę zmodyfikować swój pomysł;)
Posty właściwie publikują się zawsze o 1:30 w nocy, ale wtedy faktycznie mało osób zagląda - większość robi to w ciągu dnia. Dziękuję, przemyślę;)
Hio! Oglądało się anime i czytało mangi :D
UsuńCóż, w natłoku blogów czasem trudno coś odnaleźć :) Jest naprawdę masa recenzenckich tworów - często się w nich gubię :C
Wiem, wiem, zauważyłam! :) Ale te wcześniejsze pory moim zdaniem są nieco lepsze :) Pozdrawiam! :)
http://dzikie-anioly.blogspot.com/
Faktycznie, nieciekawa sytuacja. Ale mam dla Ciebie dobre słowo - Ponure poniedziałki są świetne ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za opowiadaniami, a tego autora także nie znam. Ale postaram się ro zmienić...
Dziękuję!;)
UsuńPuszkina trzeba znać (chociaż niekoniecznie od tej strony;)
Nie ma to jak Undertaker, on na pewno chętnie wyprawiłby taką imprezę. :D Chociaż prawdopodobnie zaprosiłby też swoich potencjalnych, przyszłych klientów... Zdecydowanie byłoby ciekawie. Co do opowiadania, chyba się z nim zapoznam. Nawet jeśli nie jest jakieś straszne, to i tak jestem ciekawa dalszego ciągu tej historii. ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ty bezbłędnie rozpoznasz postać na obrazku (i nie ma nic do rzeczy to, że Voyjoy podała już prawidłową odpowiedź;) W końcu wiem, że znasz się na anime;)
UsuńPonure Poniedziałki są tylko jedne i tylko je mam zamiar czytać! :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tym Puszkinem, przyznaję, że tego się po nim nie spodziewałam. Może opowiadanko nie straszne, ale sam tytuł "Trumniarz" jest bajeczny :D Zaraz go sobie poszukam w internecie... :)
Dziękuję, dziękuję;)
UsuńStraszne nie jest, ale z pewnością jest interesujące. Puszkin miał ciekawy pomysł;)
Puszkina chciałabym poznać. Gdy pierwszy raz zerknęłam na tytuł odruchowo przeczytałam "Trupiarz" - zdziwiłam się, więc zerkam raz jeszcze - i co? zdziwienie i zaciekawienie, o co chodzi z tym "Trumniarzem".
OdpowiedzUsuńPrzykro i mi, ze ktoś tak bez zastanowienia wykorzystuje czyjś pomysł. Bo na przypadek to nie wygląda. Ty się jednak nie smutaj. Wierzę, że swoim czytelników nie stracisz. Mnie na pewno nie :)
"Trumniarza" przeczytałam niedawno. Faktycznie strachu przy nim nie czułam, ale za to sama lektura bardzo przyjemna. Z zadowoleniem przewracałam kolejne kartki. :)
OdpowiedzUsuń