11/23/2017 06:43:00 PM

Ruth Ware "W ciemnym, mrocznym lesie"





Autor: Ruth Ware
Tytuł: "W ciemnym, mrocznym lesie"
Tytuł oryginału: "In a Dark, Dark Wood"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 376


Jestem biegaczką. Uciekanie wychodzi mi najlepiej. Ale czasami nie można już dłużej uciekać
Nora jest nie tylko biegaczką. Bieganie to jej hobby oraz sposób na ucieczkę (raczej w przenośni) od problemów. Zawodowo zajmuje się pisaniem kryminałów i jest w tym całkiem dobra. Całkowicie odcięła się od przeszłości, mieszka samotnie w Londynie i wiedzie dosyć uporządkowane i spokojne życie. Do czasu, aż w skrzynce mailowej znajduje zaproszenie na wieczór panieński dziewczyny, która kiedyś była jej najlepszą przyjaciółką, a której nie widziała od dziesięciu lat. Nora ma poważne wątpliwości, czy przyjąć propozycję i spotkać się z Clare. Ostatecznie zgadza się. I okazuje się, że popełniła poważny błąd. Nie tylko dlatego, że cała impreza odbywa się w domku gdzieś w głębi lasu, a towarzystwo średnio się ze sobą dogaduje. Także z tego powodu, że... ktoś wszystkich obserwuje. Na śniegu są ślady, które nie należą do żadnego z gości. A w salonie nad kominkiem wisi strzelba, podobno naładowana tylko ślepakami... Ale czy chcielibyście to sprawdzić?

Zaintrygował mnie już sam pomysł. Wieczór panieński w ciemnym, mrocznym lesie. Jak widać, moje zainteresowanie tematyką ślubną wykracza nieco poza czytanie poradników;) W każdym razie, autorka postawiła tutaj na klasyczny motyw wykorzystywany w kryminałach i horrorach, jeden z moich ulubionych: grupa osób znajduje się w jednym miejscu i wiemy, że ktoś bardzo im zagraża - pytanie tylko, czy jest to ktoś ze zgromadzonych czy też ktoś inny czai się na skraju lasu i obserwuje, czeka na odpowiedni moment... Te wątpliwości towarzyszą nam podczas całej lektury. Ponieważ już na początku dowiadujemy się, że na wieczorze panieńskim stało się coś bardzo złego. Problem w tym, że Nora nie pamięta, co dokładnie się wydarzyło. Krew obecna na jej ubraniu i obrażenia, jakie odniosła kobieta oraz strzępki rozmów zasłyszanych w szpitalu pozwalają nam wyciągnąć wniosek, że ktoś zginął. Tylko kto? I kto był tutaj napastnikiem? Może sama narratorka? 


Autorka uchyliła czytelnikowi rąbka tajemnicy już na samym początku, ale to tylko zwiększyło moją ciekawość. Wiedząc, że wieczór panieński skończy się tragicznie, chętnie śledziłam kolejne rozdziały. I o ile wszystko, co zdarzyło się na feralnej imprezie bardzo mnie interesowało, to już fragmenty dotyczące pobytu Nory w szpitalu i jej próby odzyskania pamięci nie przykuwały mojej uwagi tak mocno. Był to jednak ciekawy zabieg, podkręcający tempo całej powieści. Inaczej opowieść o wieczorze panieńskim mogłaby się wydać dosyć nudna, nawet pomimo ciągle obecnego wśród bohaterów napięcia. Bo i sam wieczór (a raczej weekend) panieński nie należał do typowych. Biorąc pod uwagę, jak popularną osobą była Clare, zjawiło się bardzo mało osób: jej najlepsza przyjaciółka i największa fanka w jednym, organizatorka całej imprezy; Nora oraz jej znajoma jeszcze z czasów szkolnych, wybuchowa Nina; młoda matka (której imienia już nawet nie pamiętam), bez przerwy zamartwiająca się o męża i dziecko, których po raz pierwszy zostawiła samych w domu; oraz Tom, jedyny mężczyzna w tym gronie, jednak odmiennej orientacji (co zapewne zakwalifikowało go do zaproszenia na imprezę zarezerwowaną tylko dla dziewczyn). Od początku pomiędzy uczestnikami zabawy wybuchały większe lub mniejsze konflikty, a kolejne "atrakcje" zaplanowane na ten weekend tylko zwiększały napięcie. Wizyta na strzelnicy, wywoływanie duchów... To nie były najlepsze pomysły. Samej Norze niezwykle ciężko było przetrwać ten weekend, zwłaszcza kiedy dowiedziała się, za kogo wychodzi Clare. To obudziło wszystkie niechciane wspomnienia z przeszłości i wyciągnęło na jaw tajemnice, o których Nora wolałaby nie myśleć. 

Ruth Ware przedstawia całą historię krok po kroku, starając się zwodzić czytelnika i co chwilę podkręcając napięcie. Nie wszystkie jej zabiegi przypadły mi do gustu, ale część dotycząca wydarzeń rozgrywających się w domku gdzieś w lesie oraz opis konfliktów pomiędzy uczestnikami imprezy naprawdę mi się spodobały. Wyjaśnienie tajemnicy wieczoru panieńskiego nie rozczarowało mnie - i muszę przyznać, że nie udało mi się wszystkiego odgadnąć. "W ciemnym, mrocznym lesie" wpisuje się w popularny obecnie nurt thrillerów psychologicznych pokroju "Dziewczyny z pociągu" i wielu, wielu innych. Ciężko mi porównywać tę powieść do innych wydanych ostatnio, gdyż nie czytałam ich zbyt dużo. Jednak książka Ruth Ware podobała mi się i uważam ją za bardzo dobrą lekturę na długie, jesienne wieczory. Zwłaszcza, że jej akcja również rozgrywa się jesienią... Przypadek?

Moja ocena: 5/6
_______________
Zródła zdjęć: 
1. Moje
2. Photo by Andrew Ridley on Unsplash

12 komentarzy:

  1. Czytałam tę powieść już dawno, ale dobrze ją wspominam. Wywołała pewien dreszczyk niepokoju, trochę przeraziła i zaintrygowała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście wydaje się być idealną lekturą na jesień. Zapisują sobie. Jeśli nie uda mi się przeczytać w tym roku, to może w następnym? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto mieć tę powieść na uwadze;) Teraz pogoda za oknem sprzyja już bardziej zimowym lekturom (przynajmniej u mnie), ale...;)

      Usuń
  3. Takie historie lubię, a jesień im sprzyja ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurczę, to już trochę przypomina horror tym ułożeniem zdarzeń! Ale nie powiem, dosyć mnie to intryguje. Uwielbiam oopwieści, w których jest kilka osób i szuka się zbrodniarza >D! A że to jeszcze akcja jesienna, to tym bardziej mnie do siebie przekonuje!
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to bardzo ciekawy motyw, też go lubię;) Wprawdzie horror to nie jest, ale ma swój klimat - i to bardzo dobra lektura na jesień!;)

      Usuń
  5. Kurczę, fajny pomysł! Mroczny wieczór panieński :D. Nie przepadam za kryminałami, ale jako że wieczory panieńskie lubię :D to sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezły thriller, to prawda. Atmosfera niepowtarzalna. Ten przeszklony dom w środku lasu... brrr... Mi jedynie trochę przeszkadzała infantylność Nory (ta uczuciowa; ile można przeżywać nastoletnie zakochanie?), jednak na końcu zyskała swoje wytłumaczenie. Poza tym postać Nory była bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, trochę to było męczące, to ciągłe wracanie do sprawy sprzed dziesięciu lat. Ale miało swoje uzasadnienie, więc też uważam to za usprawiedliwione;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger