Autor: Sarah Pinborough
Tytuł: "13 minut"
Tytuł oryginału: "13 minutes"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 424
Natasha była w stanie śmierci klinicznej przez 13 minut. To cud, że 
przeżyła po tym, jak wyłowiono ją nieprzytomną z lodowatej rzeki. Cud, 
że ktoś znalazł ją tam wczesnym rankiem, kiedy wokół nic się nie dzieje,
 a okoliczna miejscowość dopiero zaczyna budzić się do życia. Teraz 
dziewczyna nie pamięta kilkudziesięciu godzin poprzedzających jej 
wypadek. Właśnie, czy Tasha sama wpadła do wody czy ktoś wepchnął ją tam
 specjalnie? Co robiła poza domem w środku nocy? I dlaczego jej 
najlepsze przyjaciółki zaczynają się podejrzanie zachowywać i 
najwyraźniej mają nadzieję, że Natasha niczego sobie nie przypomni...?
Zaczęłam czytać tę książkę w pracy (coraz rzadziej, ale jednak 
zdarzają się takie momenty, kiedy mogę zagłębić się w lekturze) i bardzo
 wciągnęła mnie cała historia. Narracja skupia się na kilku osobach i 
przybiera różne formy. Wydarzenia dotyczące Tashy poznajemy dzięki 
lekturze fragmentów jej dziennika, który zaczęła prowadzić po wypadku. W
 fabułę wplecione są również zapisy sesji terapeutycznych Natashy, 
fragmenty przesłuchań podejrzanych w jej sprawie oraz notatki 
policjantki prowadzącej śledztwo. Zdecydowaną większość wydarzeń autorka
 zaprezentowała jednak w "tradycyjny" sposób, posługując się narracją 
trzecioosobową. Poznajemy tak między innymi Bex, niegdyś najlepszą 
przyjaciółkę Tashy, teraz zepchniętą na margines, jej chłopaka Aidena, 
Jenny i Hayley - obecne przyjaciółki Natashy oraz ich rodziny. I relacje
 panujące w szkole, do której uczęszczały wszystkie dziewczyny.
Początkowo wydaje się, że sama historia nie będzie zbyt 
skomplikowana. Chociaż Natasha nic nie pamięta, łatwo możemy wskazać 
najbardziej podejrzane osoby. Szybko jednak na jaw wychodzą coraz to 
nowe fakty, a autorka kilka razy próbuje zmylić czytelnika, tak żeby 
finałowe rozdziały okazały się dla niego niespodzianką. Ze mną nie do 
końca się to udało, ale też nie przewidziałam wszystkich jej podstępów;)
To interesująco skonstruowany thriller, którego bohaterami są młode 
dziewczyny. Kto chciał pozbyć się szkolnej królowej? Czyżby jej 
najlepsze przyjaciółki? A może zazdrosna, odtrącona, dawna BFF? A może 
ktoś zupełnie inny...? Nie zawiodłam się na lekturze, chociaż pod koniec
 emocje zdecydowanie opadły. Jednak "13 minut" to nie tylko historia 
próby zabójstwa Tashy. To również opis relacji panujących w szkole, tego
 jak działają mechanizmy tworzenia plotek, zyskiwania na popularności 
oraz jej tracenia. Facebook, Twitter, Instagram... To tam w dużej mierze
 rozgrywa się życie szkolnej społeczności. Autorka bardzo dobrze to 
przedstawiła.
"13 minut" nie jest książką wybitną, ale na tyle dobrą, że czytało 
się ją szybko i lekko, intrygowała, a chwilami naprawdę nie pozwalała 
się od niej oderwać. Polecam ją miłośnikom thrillerów psychologicznych 
których nie zrazi fakt, że głównymi bohaterkami są tutaj nastoletnie 
(wredne) dziewczyny. Czy odnajdziecie się w ich świecie?
Moja ocena: 4,5/6
____________Zródła zdjęć:
1. Moje
2. Photo by Wang Xi on Unsplash


Czasami lubię sięgnąć po młodzieżową książkę, głównie ze względu na posiadanie młodzieży w domu i chęć zrozumienia ich świata:) Mam zamiar przeczytać.
OdpowiedzUsuńJuż czeka na mojej półce, a więc jestem ogromnie ciekawa jak się odnajdę :)
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko nastoletnim bohaterkom, jeśli książka rzeczywiście trzyma w napięciu i dobrze się ją czyta. Jestem też ciekawa czy autorce uda się mnie wprowadzić w błąd i zaskoczyć rozwiązaniem intrygi :)
OdpowiedzUsuń