3/07/2019 01:33:00 PM

Maria Dąbrowska "Na wsi wesele"



Autor: Maria Dąbrowska
Tytuł: "Na wsi wesele"
Wydawnictwo: Czytelnik
Rok wydania: 1980
Liczba stron: 78

Podwarszawska wieś, lata 50. XX wieku. Czytelnik trafia w sam środek przygotowań do wesela Zuzi Jasnocianki i Cześka Rucińskiego. Jak wyglądały wesela na wsi niedługo po wojnie? Czy bliżej im było do tych z przeszłości, a może były już przesiąknięte nowymi zwyczajami? Opowiadanie Marii Dąbrowskiej daje odpowiedź na te pytania, ale kryje w sobie również o wiele więcej. To doskonałe studium tamtych czasów, ukazujące wycinek z życia wsi i jej mieszkańców, ich próby odnalezienia się w powojennej rzeczywistości.

Do tego tekstu przyciągnęły mnie dwie rzeczy: nazwisko autorki (tak, przeczytałam "Noce i dnie" jeszcze w liceum) oraz tematyka. Chociaż od mojego wesela minęło pięć miesięcy, nadal jestem zafascynowana tematyką ślubną. A jeśli połączymy to ze zwyczajami obecnymi na polskiej wsi (niezależnie od tego, jak dawne byłyby to zwyczaje) otrzymujemy niesamowicie interesującą dla mnie lekturę. Tak więc zagłębiłam się w tekst Marii Dąbrowskiej i... otrzymałam nie tylko to, czego oczekiwałam, ale także o wiele więcej.


Autorka opisuje gorączkowe przygotowania do wesela i samą uroczystość. Akcja rozpoczyna się dzień przed ślubem (który miał miejsce w słoneczną, październikową niedzielę). Poznajemy kolejnych gości przybywających na uroczystość, a o każdym z nich narrator ma coś ciekawego do opowiedzenia. Dowiadujemy się, jak radzono sobie z kwestiami technicznymi - poczęstunek czekał na gości w domu panny młodej, a tańczono w domu pana młodego. Obserwujemy niezwykłe przeplatanie się tradycji z nowoczesnością. Możemy także przyjrzeć się bliżej ludziom i temu, co czują i co myślą na różne tematy. A jest jedna rzecz, która w szczególności zaprząta ich umysły: polityka. Nie wszyscy są przychylni nowej władzy, inni z kolei popierają ją w pełni. Niektórzy nie do końca wiedzą, co o tym wszystkim myśleć, są zagubieni i nie potrafią określić, czy zmiany ustrojowe są dobre i do czego to wszystko zmierza. Pewnie wypowiadają się głównie zwolennicy nowego porządku. Cała reszta woli nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje, ponieważ nigdy nie wiadomo kto akurat słucha i czy wyłapane gdzieś urywki rozmowy nie doprowadzą do poważnych konsekwencji.

Przeczytałam "Na wsi wesele" z dużym zainteresowaniem. Znalazłam tam nakreślony z dużą wprawą obraz polskiej wsi z czasów powojennych. Inspiracją dla autorki było prawdziwe wiejskie wesele w Grzegorzewicach pod Mszczonowem, w którym brała udział w październiku 1954 roku. Cała lektura wprawiła mnie w dosyć melancholijny nastrój. Rozterki bohaterów, trudna sytuacja życiowa niektórych z nich, a nawet fakt, że państwo młodzi nie pałali do siebie szczególnym uczuciem (a przynajmniej tak wynikało z obserwacji niektórych uczestników wesela) - to wszystko złożyło się na klimat tego opowiadania.

Chyba teraz będę częściej sięgać po tego rodzaju literaturę...

Moja ocena: 5/6

7 komentarzy:

  1. Skoro tak wysoko oceniasz tę książkę, będę miała ją na uwadze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest u rodziców na półce, muszę teraz w końcu przeczytać ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też nie znudziła się tematyka ślubna, dlatego nie miałabym nic przeciwko lekturze tej krótkiej historii, albo może raczej charakterystyki. W każdym razie przewiduję, że wiele zwyczajów mnie zaskoczy :) Muszę tylko zastanowić się, gdzie dorwać tę książkę, bo domyślam się, że wznowienia nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko sięgam po klasykę...a już w wydaniu Marii Dąbrowskiej to już w ogóle. Może jednak niesłusznie spycham ją na margines?
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Poszukam tej książki w swojej osiedlowej bibliotece :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Za takie uchwycenie klimatu należy się duży plus Autorce...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger