http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/73000/73334/155x220.jpg |
Autor: Wojciech Mann
Tytuł: "RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą"
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 206
Wojciech Mann nie określa "RockManna" mianem książki. Proponuje za to: "Potraktujmy to wydawnictwo jako wspomnienie o tym, jak przez kilka dziesięcioleci żyłem muzyką." Rzeczywiście, jest to głównie opowieść o jego pasji. Danych biograficznych znajdziemy w niej niewiele (w porównaniu do typowej biografii) - a wszystkie mniej lub bardziej wiążą się z muzyką.
Wojciech Mann zdecydowanie ma talent do opowiadania. Robi to ciekawie, z humorem oraz dystansem - do świata i przede wszystkim do siebie. Przyznam się, że nie znam większości sławnych ludzi, z którymi spotkania Mann opisuje. Nie przeszkadzało mi to jednak czytać z zainteresowaniem. Może dzięki tej lekturze odkryję jakieś dobre zespoły?
Książkę urozmaicają liczne zdjęcia oraz listy "Pięciu najlepszych/najgorszych/ulubionych..." piosenek, koncertów itp.
Miło było przeczytać "RockManna" i poczuć przez chwilę klimat lat wczesnej młodości autora - gdzie pomimo oczywistych ograniczeń związanych z życiem w PRL-u, można było (oczywiście przy odrobinie przedsiębiorczości;) zaprosić do siebie na prywatkę znany zespół koncertujący akurat w Warszawie, słuchać Radia Luxembourg oraz zdobywać (chociaż z wielkim trudem) kolejne płyty gramofonowe do kolekcji.
Polecam "RockManna" przede wszystkim miłośnikom muzyki oraz osobom lubiącym Wojciecha Manna. Ale z własnego doświadczenia wiem, że nie trzeba znać się na muzyce, żeby dać się wciągnąć tej opowieści;)
Kurczę, a ja dalej się za to nie zabrałam:/ Czasem tylko biorę książkę do ręki i oglądam zdjęcia;)
OdpowiedzUsuńTwoja pozytywna opinia to jedna z wielu, które czytałam, więc chyba nadam "RockMannowi" pozycję priorytetową na liście;)
Pozdrawiam
Nie jestem za bardzo miłośnikiem muzyki. Tak samo nie interesuje mnie Mann. I nie mówię (piszę) tego ot tak, ja naprawdę nie potrzebuję muzyki. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Wojciecha Manna i od dawna pragnę przeczytać tę książkę. Mam nadzieję, że w końcu trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuńO! Bardzo lubię tego Pana. Zawsze potrafi być w taki niewymuszony sposób zabawny.
OdpowiedzUsuńksiazki nie czytałam, ale z chęcią po nią siegnę. Zgadzam sie z talentem tego Pana do opowiadania.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim, ciekawy pomysł na wydanie książki. Sądzę, że wiele można się z niej dowiedzieć. Ale nie skorzystam. Jakoś tematyka nie jest w moim guście. Ale komuś polecę na pewno ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam już na kilku blogach tą recenzję. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńRaczej nie interesuje mnie postać Wojciecha Manna (dobrze, że to nie jest typowa autobiografia), ale uwielbiam muzykę, więc może sięgnę po tę książkę. Poza tym sądzę, że humor Manna pokryje wszelkie braki bądź niedociągnięcia książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Często spotykam się z zarzutem, że książka nie jest ciekawa właśnie przez skąpe informacje o Mannie. Póki co nie udaje mi się trafić na tę książkę, więc sama nie mogę się wypowiedzieć. :(
OdpowiedzUsuńhttp://soy-como-el-viento.blogspot.com/
W bibliotece jest ta książka, kiedyś napewni wpadnie w moje ręcę:)
OdpowiedzUsuńW odpowiedz na Twój komentarz:tak masz racje dużo tego ostatnio było ale teraz pora na coś innego. Może wśród kolejnych recenzji znajdziesz coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńWojciech Mann nie interesuje mnie jakoś szczególnie, ale sympatyczny z niego człowiek. Poza tym bardzo lubię ludzi z pasją, biografie i muzykę. :) Myślę, że książka ma spore szanse przypaść mi do gustu, więc może dam jej szansę niebawem.
OdpowiedzUsuńJakoś szczególnie sie nim nie interesuje, ale moja mama byłaby zachwycona! ;D
OdpowiedzUsuńLubię Wojciecha Manna, jako człowieka, gdyż jest to osoba bardzo charakterystyczna w swej osobowości, dlatego również z miłą chęcią poznam ową książkę. Jestem ciekawa, co kryje ona w sobie ciekawego.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że jakoś mnie nie interesuje osoba Wojciecha Manna, więc książkę raczej sobie odpuszczę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w wolnej chwili dlaczego nie? Mann wydawał mi się zawsze taką pozytywną osobą, dodatkowo zachęciła mnie ta recenzja, ciekawi mnie z kim się spotykał i jak robił te wszystkie opisane rzeczy w PRLu.
OdpowiedzUsuń