12/27/2013 09:32:00 AM

Andriej Diakow "Do światła"


Autor: Andriej Diakow
Tytuł:"Do światła"
Tytuł oryginału: "К свету"
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 325

Uniwersum Metro 2033. Minęło dwadzieścia lat od jednej z największych katastrof w dziejach ludzkości. Nieliczni ocalali kryją się w metrze, gdzie nie dochodzi promieniowanie. Tym razem nie mamy jednak do czynienia z metrem moskiewskim (jak u Glukhovskiego) lecz petersburskim. 
Wyprawiający się na powierzchnię stalkerzy donoszą o tajemniczym świetle, którego źródło znajduje się prawdopodobnie w Kronsztadzie - oddalonym od Petersburga o około 30 kilometrów. Czy to inni ludzie, dający znaki o swojej obecności? Aby to sprawdzić, z metra wyrusza specjalna ekspedycja pod wodzą doświadczonego Tarana. Za udział w wyprawie nie zażądał on zwyczajowej zapłaty - nabojów, lekarstw czy jedzenia. Nie, Taran chciał w zamian móc zabrać ze sobą Gleba, nieznanego mu wcześniej chłopaka z Moskiewskiej. Skąd taka decyzja? Po co ryzykować życie dwunastolatka, kiedy nawet dorośli stalkerzy nie czują się pewnie na powierzchni? Jak zakończy się ich wspólna wędrówka?

W "Do światła" nie znajdziemy klaustrofobicznej atmosfery, tak charakterystycznej dla książek Dymitra Glukhovskiego. Nie powinno to jednak dziwić - w końcu większa część akcji rozgrywa się na powierzchni. Nie mamy więc zbyt wielu okazji, aby porównać warunki życia w Sankt Petersburgu do tych w moskiewskim metrze. Za to autor nie pozwala nam zapomnieć o katastrofie, którą niegdyś wywołali ludzie, oraz o jej skutkach. Trzeba również zaznaczyć, że praktycznie wszystkie zdarzenia, nawet te wydawałoby się niepozorne, mają w tej powieści swoje konsekwencje w przyszłości. Widać, że Andriej Diakow dokładnie przemyślał całą fabułę.

Jak to zwykle bywa, nie obyło się bez kilku rzeczy, które mi się nie podobały. Stalkerzy, którzy wyruszyli na wyprawę z Taranem i Glebem (oraz z wyznawcą kultu wielkiego Exodusu, który znalazł się tam "na doczepkę") nie przypominali Huntera czy Młynarza z "Metra 2033". Miałam wrażenie, że nie bardzo wiedzą jak powinni zachować się na powierzchni. Często zdarzało im się postępować nierozważnie, czym przyciągali uwagę czających się w okolicy mutantów. Tylko na Taranie można było naprawdę polegać.
Kolejny zarzut dotyczy sposobu prowadzenia narracji - czasami na początku rozdziałów pojawiały się króciutkie teksty o zabarwieniu filozoficznym, dotyczące np. nadziei. Były one związane z treścią dalszej części książki, jednak ich sporadyczne występowanie w tekście uznaję za pewną niekonsekwencję. 

"Do światła" to dobra, choć niestety dosyć krótka (jak na moje standardy) książka. Jednak na jej kartach wiele się dzieje, a czytelnik może, wraz z bohaterami, przechodzić różne stany emocjonalne - od wspomnianej już nadziei do rozpaczy. Powieść Diakowa to dosyć przerażająca wizja tego, kim (czym?) mogą stać się ludzie, jeśli przyjdzie im żyć w nieludzkich warunkach. Na pewno sięgnę po pozostałe części tej trylogii. Uniwersum Metro zawładnęło moją wyobraźnią już jakiś czas temu. I nie chce mnie wypuścić.
"(...) w porównaniu ze światem na powierzchni metro to najprawdziwszy raj. Chodzić bez maski przeciwgazowej, nie bać się ataków głodnych drapieżników, pić choćby niezbyt czystą, ale jednak bezpieczną wodę... Czy to nie ziemia obiecana? Czy warto szukać czegoś więcej?" /s. 265/
Moja ocena: 4,5/6


Jeszcze mały bonus, czyli fragmenty mojej internetowej rozmowy z Natalią (współlokatorką, z którą niestety nie mogłam się widzieć przez większość grudnia) na temat "Do światła". Uwaga, zawiera spoilery!

N: "Stalkerzy byli głupi (...) No i fakty się nie zgadzają, trochę to dziwne że Gleb tak ot chodzi w dzień po powierzchni i oczy mu wytrzymują tak intensywne światło. Mimo wszystko - książka jest naprawdę dobra, jestem nią pozytywnie zaskoczona. Taran jest świetny, mam tylko nadzieję że nie zrobi się jeszcze bardziej rozmowny bo straci swój urok. Lubię też Gleba, jest strasznie fajnym dzieciakiem. No i przede wszystkim ciągle jest jakaś akcja, cały czas coś się dzieje... swoją drogą - tyle mi naopowiadałaś o Weganach a to ludożercy są tam najgorsi (ludożerka chce cukierka!) - wszystkich wielebnych bym powystrzelała, są obrzydliwi i straszni jednocześnie. Nie wiem czy coś takiego faktycznie stałoby się z człowiekiem (przy Metrze i Korzeniach Niebios jakoś bardziej przemawiała do mnie psychologia dziwnych postaci), ale na pewno był to zacny pomysł. Aaaach, ciekawe co będzie dalej!"
B: "O weganach były chyba tylko dwie wzmianki w całej książce, ale bardzo mnie to rozbawiło. A o ludożercach nie chciałam mówić, żeby nie psuć Ci niespodzianki. To całe bieganie po powierzchni średnio mnie przekonuje (po tym, jak naczytałam się Glukhovskiego), a moją opinię o stalkerach znasz. Taran wymiata, reszta won. Mimo wszystko książka zacna, chociaż oczekiwałam czegoś więcej. Po przeczytaniu zakończenia stwierdzam, że przypomina mi trochę książki przygodowe, które czytałam w dzieciństwie (jest niebezpiecznie, jest fajnie, mamy przygody, możemy zostać w bezpiecznym miejscu ale idziemy dalej, bo nas nosi). Nie, to nie jest zarzut, to tylko taka luźna uwaga;)"

Ach, my i nasza błyskotliwa analiza dzieła literackiego!
___________________
Źródła zdjęć:
Produkcja własna 

17 komentarzy:

  1. Nigdy jeszcze nie czytałam tego typu książek, ale widzę, że zainteresowanie nimi spore i z ciekawości chyba kiedyś zajrzę. Jaką poleciłabyś mi na początek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o to uniwersum, polecam pierwszą książkę z serii: "Metro 2033" Dymitra Glukhovskiego. Myślę, że jej lektura pozwoli Ci się zorientować, czy ta tematyka jest dla Ciebie interesująca;)

      Usuń
  2. Może kiedyś się skuszę, póki co - mam aż za wiele do czytania, patrząc na to, ile mam na to czasu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci, że po Twojej rekomendacji, zaczęłam czytać "Metro 2033". Niestety po 100 stronach odłożyłam, bo nie udało mi się wciągnąć, ani trochę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale miło mi, że spróbowałaś!;) Nie do każdego przemawia taka tematyka, dużo osób ma też problemy ze specyficznym językiem, jakim posługuje się Glukhovsky...

      Usuń
  4. Metro 2033 mam już na czytniku mam nadzieję, że mi się spodoba i dotrę do kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka całkowicie nie w moich klimatach, więc spasuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, jakże mi miło że moje przemyślenia do czegoś się przydały! :)
    Zgadzam się jeśli chodzi o te "filozoficzne" wstępy do rozdziałów. Mnie osobiście bardzo denerwowały i w trakcie ich czytania myślałam tylko o tym żeby przejść do akcji.

    A że książka krótka - nic to, póki są kolejne części. I tak mam po niej "kaca" związanego z potworną chęcią dowiedzenia się "co będzie dalej" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tym razem nic dla mnie. Bardzo rzadko czytam takie gatunki, nadal mam do nich wstręt, którego pochodzenie trudno wytłumaczyć - ale myślę, że kiedyś mi się odmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam niedawno i oceniłam tę książkę całkiem pozytywnie. Mnie właśnie podobało się to, że tym razem mogłam poznać świat na powierzchni, bo właściwie rzeczywistość z metra znam już z książek Glukkovskiego. Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy Gleba i Tarana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę wreszcie poznać uniwersum metra :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem pewna czy ta tematyka by mi podeszła - ogólnie raczej nie czytuję takich książek i pewnie dlatego mam pewne opory. Ale może kiedyś spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na regale przybywają kolejne tomy (mąż się wciągnął), ale póki co nie zdecydowałam się po nie sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  12. "Metro 2033" jeszcze przede mną, nie wiem czy to książka dla mnie, wciąż trochę obawiam się tej serii, ale myślę, że przynajmniej spróbuję się z nią zapoznać :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cała seria cały czas przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój mąż jest fanem całej serii, cały czas namawia mnie, żebym przeczytała te książki. Temat jest ciekawy, fabuła niebanalna, ale jakoś wpadają mi w łapy inne, na które mam większą ochotę. Kiedyś pewnie tak,ale jeszcze nie teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zainteresowałaś mnie :)
    Zwrócę w przyszłość (może nawet bliższej niż mi się wydaje) uwagę na tę książkę!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger