Autor: Cormac McCarthy
Tytuł: "W ciemność"
Tytuł oryginału: "Outer Dark"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 268
"Kwiaty przed domem zwinęły płatki i zamknęły się, jak gdyby otrute ciemnością, a gdzieś w pobliżu czekał już przedrzeźniacz, gotów opowiedzieć wszystko, co wie o nocy" /s. 232/
Dawno, dawno temu, w ubogiej chacie na skraju lasu mieszkało rodzeństwo - Rinthy i Holme. Żyli biednie, ale przynajmniej mieli siebie. Oraz dziecko, którego spodziewała się dziewczyna... Kiedy Rinthy urodziła, Holme zabrał noworodka i porzucił go gdzieś w lesie. Siostrze powiedział, że chłopczyk nie przeżył. Zrozpaczona dziewczyna nie uwierzyła w to. I miała rację, ponieważ w międzyczasie ktoś znalazł jej dziecko i zabrał je ze sobą. Rinthy uciekła z domu i wyruszyła na poszukiwanie syna.
To pięknie napisana historia, która wcale nie opowiada o pięknych rzeczach. W świecie opisanym przez McCarthy'ego wszystko jest zgniłe i zepsute - zwłaszcza ludzkie dusze. Może tylko Rinthy zachowała swoją niewinność. Pomimo wszystko.
"W ciemność" kojarzyło mi się z baśnią, w której wszystko jest na opak. Nie ma tu dobrych wróżek ani przystojnych książąt, a główna bohaterka wydaje się być karykaturą księżniczki z bajek Disney'a.
"Wymizerowana i owiewana wiatrem targającym jej łachmany, co chwila mrużyła oczy - wyglądała jak istota, którą jakimś ponurym cudem wyrwano z objęć grobu, by następnie w strzępach ubrania i w tej ułomnej postaci wystawić ją na mękę w świetle słońca. W drodze towarzyszyły jej motyle, a kąpiące się w piasku ptaki nie odlatywały, gdy przechodziła obok. Nuciła pod nosem jakąś dziecięcą piosenkę z minionych, umarłych dawno czasów" /s. 107/
Ponura baśń, osadzona w realiach przypominających dziki zachód, z elementami powieści gotyckiej. Brzmi dosyć dziwnie, ale jest to naprawdę dobra i przemyślana historia. Jednocześnie nie znajdziemy w tej książce żadnego pocieszenia, żadnej nadziei.
Powieść wciąga, pomimo mrocznej atmosfery (a może właśnie dzięki niej?) Nie jest to lekka i przyjemna lektura, ale dla nietypowej historii, unikalnego klimatu i pięknego, literackiego języka - warto przeczytać.
Moja ocena: 4,5/6
____________________Źródła zdjęć:
1. http://www.wydawnictwoliterackie.pl/resources/2/8516-n-a.jpg
2. unsplash.com
Zaskoczyłaś mnie tym, że lekka i przyjemna.. Mam na półce, ale spodziewałam się zupełnie innych emocji, niż te o których piszesz. Muszę się przekonać jak na mnie podziała.
OdpowiedzUsuńAle przecież napisałam, że NIE jest to lekka i przyjemna lektura...;)
UsuńNo faktycznie :) Źle przeczytałam.. zaczęłam czytać i wróciłam zdziwiona do Twojego wpisu, ale już wszystko jasne :)
Usuń;)
UsuńPodoba mi się tam mroczna atmosfera, o której piszesz i taki połączenie gatunkowe.
OdpowiedzUsuńU McCarthy'ego podobno nigdy nie jest lekko i przyjemnie. Facet ma niepodrabialny styl :) Na pewno kiedyś łyknę wszystko, co napisał, moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mam ochotę na powieści McCarthy'ego, jednak na pierwszy rzut pójdzie "Droga", a później się zobaczy co z tego wyniknie :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałem i miałem o niej raczej dość kiepską opinię. McCarthy jest bardzo specyficzny - mimo że jego książki wydają się dla mnie przeciene, to nie dość, że pamietam je przez bardzo długi czas, to im bardziej zapominam w jakim stylu autor pisze, tym bardziej podoba mi się jego tworczość :d
OdpowiedzUsuńA to ciekawe zjawisko;) Czas działa na korzyść autora... a może to jakiś przekaz podprogowy, który nie pozwala zapomnieć o fabule? :p
UsuńMam tę książkę, ale jeszcze jej nie czytałam. Ostatnio nagromadziło mi się tyle tych powieści, że nie wiem, kiedy je wszystkie ogarnę :)
OdpowiedzUsuńJeszcze o niej nie słyszałam, ale wydaje się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
W.
Świetne zdjęcia wybrałaś do tego wpisu!
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie książki tego autora są ponure i przygnębiające. Czytałam "Drogę" i nie wspominam jej najlepiej, ale to, jak przedstawiłaś "W ciemność" (baśń na opak), niezwykle mnie zaintrygowało. :)
Dziękuję, dziękuję;)
UsuńKsiążkę czytał mój kolega - również mi ją polecał. Jeszcze muszę się zastanowić, czy chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńZdjęcie świetnie koresponduje z Twoją recenzją. :)
;)
UsuńDotychczas czytałam tylko jedną książkę McCarthy'ego i lekko nie było... Taki ma styl, za to lubię :) marzę o przeczytaniu wszystkich jego powieści, choć pewnie rozciągnie mi się to na długie lata :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że to jedna z najsmutniejszych powieści autora. Mam ją, ale ciągle boję się za nią wziąć. Martwię się, że mnie za bardzo zdołuje ;) Ale jestem zdziwiona oceną, niby to tylko cyferki - z tej krótkiej recenzji (zbyt krótkiej, wolę, jak się rozpisujesz;)) wynika, że książka Ci się podobała, że jest piękna... a tu 4,5. Ja bym dała pewnie 5 albo 6 ;) Z czystej sympatii i sentymentu do McCarthy'ego... którego i ja,jak Marta Kowalik, mam zamiar przeczytać w całości, ale powoli, powoli... ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie uzasadniłam tej oceny - mój błąd;) Może chodzi o to, że ta książka jest tak pesymistyczna, tak smutna...szczególnie ostatnie sceny. Taki był zamiar autora i tak naprawdę nie mogę się do tego przyczepić, ale wolałabym, żeby dał swoim bohaterom choć odrobinę nadziei. Za jej brak - ocena 4,5;)
UsuńAch, czyli dobrze, że się przyczepiłam ;) Brak nadziei... no, to teraz na pewno odłożę tę lekturę na kiedy indziej... ;)
UsuńBardzo dobrze, czepiaj się ile chcesz;) Szczerze mówiąc, sama potrzebuję w tym momencie czegoś optymistycznego... patrząc na tę książkę i na stosik przyniesiony z biblioteki ("Dziecko Rosemary", "Hannibal", "Płotki giną pierwsze"...) stwierdzam, że dokonuję złych wyborów :P
UsuńMroczna baśń, bez nadziei- zbytnio mnie przygnębi, więc muszę odmówić.
OdpowiedzUsuńMuszę się zabrać za McCarthy'ego :)
OdpowiedzUsuń