Tekst przedstawia historię, która przydarzyła się Antonelli, śpiewaczce z Neapolu. Narratorem jest znajomy artystki. Opowiada on o pewnym genueńczyku, któremu bardzo zależało na zdobyciu serca pięknej śpiewaczki. Jednak dziewczyna widziała w nim raczej przyjaciela. Nie potrafiła też całkowicie zerwać ze swoimi wielbicielami i znajomymi - czego domagał się od niej adorator. W pewnym momencie stał się on dla niej tak uciążliwy, że zakończyła znajomość. Nie uległa nawet, kiedy mężczyzna był bliski śmierci i bardzo chciał się z nią zobaczyć. Za niespełnienie tego ostatniego życzenia spotkała ją kara...
Goethe i opowiadanie-horror? Gdybym więcej czytała, takie połączenie byłoby dla mnie oczywiste... Nie jest to wprawdzie sztandarowe dzieło autora, ale wiedziałabym, że nie unikał i tej formy literackiej. Wspomniane powyżej "Rozmowy niemieckich uchodźców" zawierają (między innymi?) właśnie tego typu teksty. Goethe podobno nie pochwalał wiary w duchy, z drugiej strony włożył w usta jednego z bohaterów "Rozmów..." słowa: "ona [opisywana historia] musi być prawdziwa, jeżeli ma być interesująca; gdyż jako wymyślona historia byłaby bez znaczenia". A opisywane w "Historii neapolitańskiej śpiewaczki" wydarzenia dotyczyły prawdopodobnie paryskiej aktorki Hippolyte Clairon.
Tyle faktów historycznych i literaturoznawczych. Żałuję, że nie wiem na ten temat więcej i nie mogę ręczyć za dokładność wszystkich wiadomości - wymagałoby to dłuższych poszukiwań, na które obecnie nie mam czasu:/ Być może z tego powodu nie powinnam teraz publikować tego tekstu...
Jeżeli chodzi o sam tekst - historia nie jest szczególnie odkrywcza. Zakładając jednak, że Goethe spisał po prostu opowieść, którą usłyszał od innej osoby, trudno zarzucać autorowi brak oryginalności. Opowiadanie jest suchą relacją, a Goethe nie starał się szczególnie budować klimatu grozy. Brakuje też spektakularnego zakończenia, które mogłoby wywołać u czytelnika dreszcze. Wszystko to nie było jednak zamiarem pisarza. W efekcie tekst budzi co najwyżej lekki niepokój.
Mimo wszystko, warto poznać "Historię neapolitańskiej śpiewaczki" - dla pięknego języka, jakim jest napisana i dla samego autora. To opowiadanie można określić słowem "banalne". Nie znaczy to jednak, że w ogóle nie zasługuje na uwagę.
Moja ocena: 4/6
_______________________Źródło zdjęcia: www.gratisography.com
Właśnie złapałam się na tym, że lubię wchodzić tu...w poniedziałki ;) Uwielbiam ten Twój cykl.
OdpowiedzUsuńJakoś nie wyobrażałam sobie Goethe'go w takiej formie. Chyba i mnie nie przekonuje...
Nawet nie wiesz, jak milo coś takiego przeczytać;)
UsuńNie czytałam pozostałych opowiadań Goethe'go, ale podobno są równie banalne i nieprzekonujące. Chyba zostanę przy innych jego dziełach;)
Dzięki tobie ponure poniedziałki, wcale nie są takie ponure :)
OdpowiedzUsuńCo do powyższego opowiadania, mimo iż jest banalne, to jednak mnie zaciekawiło.
Dziękuję;)
UsuńGoethe? Nie, na razie mam go dość. Zmęczył mnie okropnie "Cierpieniami..."
OdpowiedzUsuńWielbię "Fausta" i "Cierpienia...", więc pora zapoznać się i z tym opowiadaniem. :))
OdpowiedzUsuńGoethe i horror? faktycznie, rzecz nie do pojęcia. Dla mnie ten autor głównie kojarzy się z "Cierpieniami młodego Wertera", a wspomnienia po tej lekturze nie należą do pozytywnych. Piękno języka nie wystarczy, żebym sięgnęła po książkę, czy opowiadania, dla mnie najistotniejszy jest klimat i emocje, więc nie sądzę, że ten tekst połechtał moją wrażliwość ;-)
OdpowiedzUsuń