Opowiadanie pochodzi ze zbioru "31.10. Wioska przeklętych", który można pobrać za darmo tutaj. Wszystkie utwory w antologii łączy tytułowa wioska - położone gdzieś na południu Polski tajemnicze Strzyżewo.
Trzy studentki - Anna, Renata i Jola - postanawiają wybrać się na wycieczkę do Strzyżewa. Nie słyszały o tym miejscu niczego dobrego, wręcz przeciwnie. Jednak nie jest to przeszkodą. To ma być "babski wyjazd", podczas którego być może wydarzy się coś niezwykłego i przerażającego. Na tyle jednak nieszkodliwego, że będą mogły później opowiadać o tym znajomym. W końcu, kto nie chwaliłby się pobytem w nawiedzanym i prawdopodobnie przeklętym miejscu?
Jak to zwykle bywa w horrorach, szybko okazuje się, że nie był to dobry pomysł...
Nadal cierpię na brak czasu spowodowany przygotowaniami do sesji. Dlatego, żeby nie szukać zbyt daleko, postanowiłam przeczytać jedno z opowiadań ze wspominanej już wcześniej w tym cyklu "Wioski przeklętych". Zachęcona recenzją na portalu horrorreviews.pl odszukałam tekst zatytułowany "O jedną noc za dużo". Miała to być przerażająca historia, mogąca posłużyć za fabułę mrocznego slashera. Niestety, w tym opowiadaniu fabuła była najmniej przerażająca. Straszyły za to liczne błędy oraz chaos i niedopracowanie.
O ile brak polskich znaków czy zwykłe literówki można wybaczyć (choć nie powinno ich być tak dużo), to różnych nieścisłości, złej składni i błędów logicznych nie można już traktować z takim pobłażaniem. Kilka przykładów:
Nikłe światło księżyca wpadające przez przybrudzoną szybę rzucało cień na środek izdebki - światło rzucało cień?
- Dziewczyny. Duchów nie ma, rozumiecie? Powtarzam... NIE MA!!! Ale macie dobre chipsy - powiedziała Jolka pakując kilka zwiniętych chipsów do ust.
- A ty niby skąd wiesz?
- Skąd wiem? Gdyby istniały, dawno by mnie straszyły Wyobraziłam sobie chipsy straszące Jolkę...
Godzinę potem obrażone na siebie z nosami przylepionymi do brudnej szyby podążali na południe
Godzinę później weszły do domku podobnego do tego, w którym mieszkała staruszka z synem. Był dokładnie taki sam Podobny czy taki sam? To jednak pewna różnica...
Nie chodzi mi o to, żeby wyśmiewać się z autora i szydzić z błędów w opowiadaniu. Chciałam raczej zwrócić na nie uwagę. Gdyby ktoś zadał sobie trud dokonania korekty tego tekstu, moglibyśmy otrzymać ciekawy horror, rzeczywiście mający zadatki na dobry slasher. Pozostałby jeszcze problem wyjaśnienia dziwnych rzeczy dziejących się w Strzyżewie... ponieważ uzasadnienie zaserwowane przez autora w ogóle mnie nie satysfakcjonuje.
Mam wrażenie, że Piter Murphy po prostu nie przemyślał fabuły tego opowiadania i nie dopracował tekstu. A szkoda. Z tego pomysłu - choć niezwykle chaotycznego - można było wycisnąć dużo więcej.
Nie polecam. Chociaż...możecie sami przeczytać "O jedną noc za dużo" i powiedzieć mi, dlaczego nie mam racji oceniając to opowiadanie tak nisko.
Moja ocena: 1/6
____________________
Źródło zdjęcia: http://all-free-download.com/free-photos
Nie znam tego opowiadania, więc nie będę go analizować. Może kiedyś przeczytam to wtedy porówna swoje własne odczucia z twoimi.
OdpowiedzUsuńCo do złej korekty, to nie jest wina autora. Sama niedawno czytałam świetną książkę ale korekta była tak zrypana, że szok i teraz na tym pisarz cierpi.
Zła korekta (a raczej jej brak) rzeczywiście nie jest winą autora. Ale błędy, które tutaj przytoczyłam, już tak.
UsuńW ramach oswajania się z Kindlem i opowiadaniami pobrałam już ten zbiór, mimo że fragmenty akurat tego opowiadania rzeczywiście nie prezentują się zachęcająco. Mam nadzieję, że reszta jest lepsza. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam całości, ale mam wrażenie że opowiadania prezentują bardzo różny poziom. Dlatego na pewno znajdziesz w tym zbiorze coś, co Ci się spodoba;)
UsuńNie będę sprawdzać, wierzę Ci na słowo, zresztą przytoczone fragmenty mówią same za siebie :)
OdpowiedzUsuń1/6 - słabiutko...
OdpowiedzUsuńJak już kiedyś gdzieś pisałam opowiadanie to swoisty sprawdzian pisarza. W tym przypadku, jak śmiem twierdzić po Twojej recenzji, pisarz oblał...
OdpowiedzUsuńNiestety tak. Ale, z tego co wiem, Piter Murphy jest też autorem innych opowiadań, a jakiś czas temu wydał książkę. Nie czytałam, ale mam nadzieję że jego nowsze prace prezentują się o wiele lepiej;)
UsuńNie zamierzam się zapoznawać z tym opowiadaniem. Jestem wyczulona na błędy i bardzo negatywnie mnie one nastrajają wobec tekstu.
OdpowiedzUsuńOstatnio nie poświęcam czasu opowiadaniom, ale niebawem się to zmieni. Jednak nie będzie to "O jedną noc za dużo", może i motyw jest ciekawy, ale niegramatyczność niektórych zdań, chyba by mnie wykończyła. A'propos dialog z chipami w tle - genialny :D
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czaję się na "31.10. Wioskę przeklętych", ale chyba nie będę tracić czasu. To, co przytoczyłaś, naprawdę mi wystarczy. Najstraszniejsze jest to, że mnie te błędy gorzko rozbawiły.
OdpowiedzUsuńJak napisałam wyżej Dominice - opowiadania z tego zbioru prezentują bardzo różny poziom, myślę że znajdziesz tam coś dla siebie. Ale niestety "przy okazji" trzeba będzie przebrnąć przez gorsze teksty
UsuńKrwiożercze czipsy mnie rozbroiły :D Faktycznie takie błędy mogą bawić lub irytować, mnie bardzo rozbawiły :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, dlaczego ludzie mówią, że wszelka krytyka na blogach, nota bene krytyczno-literackich, to od razu kpienie, zazdrość itd. :-) I tak na marginesie zupełnie, bo ja się kompletnie na tym nie znam - jak to jest z tymi korektami wydawniczymi? Autorzy nie mają kompletnie wpływu na to, jak wygląda ostateczna wersja książki?
OdpowiedzUsuńWolałam od razu zaznaczyć, że nie chodziło mi o obrażanie autora - na wypadek, gdyby ktoś miał wątpliwości;) Uwierz, często podobna krytyka spotyka się wręcz z agresją.
UsuńTeż nie bardzo się na tym znam, moje doświadczenie ogranicza się do miesięcznej praktyki w wydawnictwie. Ale korekty i redakcja są głównie po to, żeby wyłapać wszystkie drobne błędy i literówki, raczej nikt nie ingeruje zbytnio w samą treść książki. A jeśli wydawnictwo ma jakieś uwagi, zwraca się z tym do autorów - i wtedy obie strony mogą omówić kwestię ewentualnych zmian w tekście.
Dziękuję za odpowiedź :-) W treść pewnie nie, ale chodziło mi np.: o brak polskich znaków. Tyle to chyba word potrafi wyłapać :-)
UsuńPotrafi, ale mimo wszystko pomyłki się zdarzają. Dużo pomyłek. I trzeba wszystko sprawdzać po kilka razy, a po wydrukowaniu i tak się okazuje, że coś jest nie tak.. (takie przynajmniej miałam wrażenie podczas praktyk;)
UsuńPiter Murphy, z tego co się orientuję, jest znanym blogerem. Cóż, korekta i redakcja rzeczywiście leżą, ale to już chyba standard, jeśli chodzi o tego typu zbiory opowiadań. Trzeba pamiętać, że seria Halloween 31.10. jest serią... fanowską właściwie, tworzoną przez fascynatów dla fascynatów ;) Absolutnie nie neguję tego, co napisałaś - masz rację, ja zapewne również przyczepiłabym się do tego, co i Ty, i właściwie nawet w projektach niszowych tego typu takie błędy są niedopuszczalne. Zwracam tylko uwagę na to, że nie zawinił tu wydawca, a... sami twórcy. Szkoda, choć mam wrażenie, że z każdym rokiem i każdą odsłoną serii staje się ona bardziej... profesjonalna. I mam nadzieję, że jakość tekstów również będzie rosła. Ku chwale horrorowi ;)
OdpowiedzUsuńZbiór z pewnością wcześniej czy później przeczytam, mam go na czytniku, póki co czytałam tylko wyrywkowo poszczególne opowiadania konkretnych autorów (z racji mojego cyklu głównie), dlatego też nie recenzowałam. Jak doczytam do końca, to napiszę parę słów.
Tak, lubię Ponure Poniedziałki :)
Tak, pod tym pseudonimem ukrywa się znany bloger.
UsuńRacja, nie napisałam o charakterze tego wydawnictwa i to mogło niektórych wprowadzić w błąd. Tak naprawdę nie wiedziałam, kto tutaj był odpowiedzialny za ostateczną formę opowiadań. W każdym razie szkoda, że nie zadbano o jakość tekstów. A z drugiej strony - dobrze, że powstają takie zbiory i że miłośnicy horroru mają co czytać;)
Chętnie dowiem się, co masz do powiedzenia o "Wiosce przeklętych". Sama już chyba nie doczytam jej do końca... Może teraz sięgnę po "Księgę cieni"?
Naprawdę mi miło, że komuś podoba się ten cykl;)
Z tego co mi wyśpiewały ptaszki to w "Księdze cieni" są prawdziwe, tajne zaklęcia ;)
UsuńA ten cykl podoba mi się nie tylko z racji poruszanej tematyki, ale też dlatego, że recenzujesz konkretne opowiadania, z czym się jeszcze nigdzie nie spotkałam - zwykle całe antologie są brane na celownik (ja też tak zresztą robię), przez co podczas czytania... no, nie oszukujmy się - zwykle przelatuje się wzrokiem opis poszczególnych opowieści, co najwyżej skupiając się na tych wyróżnionych, najlepszych... A opowiadanie jest zamkniętą, indywidualną formą. Dlatego fajnie, że pochylasz się nad niektórymi (i nie mówię tego dlatego, że pochyliłaś się nad moim - choć to było przemiłe). Ja sama czytam opowiadania w ten sam sposób- na wyrywki. Mam "napoczętych" kilka antologii i żadnej nie recenzuję, bo nie doczytałam ich do końca. No i tak to się kręci ;)
A odpowiedzialną za Halloween jest Kinga Ochendowska, ale kto robił redakcję - nie wiem.
Dziękuję;) Bardzo;)
Usuń