2/11/2015 01:17:00 PM

Stanisław Kryciński "Bieszczady. Od Komańczy do Wołosatego"




Autor: Stanisław Kryciński
Tytuł: "Bieszczady. Od Komańczy do Wołosatego"
Wydawnictwo: Libra
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 274




Skąd wzięły się nazwy bieszczadzkich miejscowości? Jaka jest historia tych wsi i miasteczek? Jacy byli ludzie w nich mieszkający - nie tylko pod względem narodowości, ale też charakteru? Na te i wiele innych pytań odpowiada w swojej najnowszej książce Stanisław Kryciński.

Autor jest z wykształcenia chemikiem. Historia i krajoznawstwo, szczególnie w odniesieniu do południowo-wschodniej Polski, to jego pasje. W jego dorobku wydawniczym znajduje się kilkanaście opracowań dotyczących tego regionu. Pozycja zatytułowana "Bieszczady. Od Komańczy do Wołosatego" jest niejako kontynuacją wydanej rok wcześniej książki "Bieszczady. Tam gdzie diabły, hucuły, ukraińce". Autor opisuje w niej te fragmenty regionu, którym nie poświęcił miejsca w poprzednim opracowaniu. Znajdują się tutaj informacje m.in. o dolinie Osławy, Wołosatym, Lutowiskach czy Otrycie. Wiadomości dotyczące historii i geografii poszczególnych obszarów połączono z opisem kultury tych ziem oraz przedstawieniem działalności znanych osób związanych z Bieszczadami, takich jak Wincenty Pol czy Kazimierz Józef Turowski. Szczególną zaletą publikacji jest zebranie informacji dotyczących etymologii nazw wielu miejsc w Bieszczadach. Może to być niezwykle interesujące dla osób zaciekawionych tematem.
Dobre uzupełnienie tekstu stanowią mapy, częściowo przedstawiające opisywane tereny, oraz zdjęcia - głównie zabytków architektonicznych. Szkoda jednak, że fotografie są wyłącznie czarno-białe.

Są Bieszczady, musi być zdjęcie misia!

Opracowanie, oprócz niewątpliwych zalet, posiada też kilka wad.
Chociaż autor zastosował podział na rozdziały i podrozdziały, które w założeniu miały dotyczyć poszczególnych miejscowości i tematów, nie można się oprzeć wrażeniu, że w jego opowieść wkradł się pewien chaos. Informacje dotyczące tych samych osób czy wsi można znaleźć w różnych częściach książki, a sam spis treści nie zawsze pomaga w ich zlokalizowaniu. W związku z tym idealnym uzupełnieniem publikacji byłyby indeksy: nazw geograficznych oraz nazwisk, jak również spis zamieszczonych ilustracji.
Wartość książki obniża również bardzo niestarannie wykonana korekta. Źle odmienione wyrazy, błędy interpunkcyjne czy brak polskich znaków są powszechne. Zdania takie, jak: Byli to tak zwani Wołosi, czyli mieszana etnicznie karpacką ludność pasterską osadzana, między innymi w bieszczadzkich wsiach, na prawie wołoskim albo Bydło to kupowane było chętnie nawet przez kupców w zachodniej Europy; (zamiana "z" na "w" zdarzała się bardzo często) czy Z Leska obaj panowie, wraz asystą, wybrali się samochodem nie zawierają wprawdzie poważnych błędów, ale i tak wywołują irytację czytelnika. O ile na kilka pomyłek byłoby można przymknąć oko, o tyle na bardzo często pojawiające się niedociągnięcia nie sposób nie zwrócić uwagi.
I jeszcze jeden zarzut. Właściwie to uwaga. Autor opisuje oddziały UPA tak, jakby to byli zwykli partyzanci. Jakby nie zrobili niczego złego, jedynie bronili Ukraińców mieszkających w Bieszczadach. Ale ja też tu mieszkam, znam historię i słuchałam opowieści mojej Babci o "banderowcach"...

"Bieszczady. Od Komańczy do Wołosatego" to interesująca pozycja. Piękna okładka skrywa ciekawą treść, uzupełnioną mapami i ilustracjami. Czerpanie przyjemności z lektury oraz korzystanie z książki w celach naukowych utrudniają jednak chaotyczny układ tekstu, mnogość błędów oraz mało rozbudowany aparat pomocniczy.
Mimo wszystko jest to lektura godna uwagi, zwłaszcza dla osób mieszkających na opisywanych terenach oraz - po prostu - kochających Bieszczady i interesujących się ich historią. Szczególnie, jeśli o tej historii mają już jakieś pojęcie.

TynipicTynipic
______________
Źródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/243083/bieszczady-od-komanczy-do-wolosatego
2. unsplash.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger