"Wierna rzeka, najpiękniejsza książka polska o roku 1863, wydana w rocznicę powstania, przypominająca narodowi żywy problem walki narodowowyzwoleńczej, klechda o bohaterstwie i ziemi ojczystej, nasycona szumem rzeki, który ukryła skarb powierzony."*
UWAGA, SPOILERY!
Powieść zaczyna się bardzo źle dla Józefa Odrowąża. Księcia Odrowąża. Spotykamy go, kiedy odzyskuje przytomność na polu bitwy. Jest ciężko ranny, ostatkiem sił kryje się w lesie, a następnie wyrusza na poszukiwanie bezpieczniejszego schronienia. I znajduje je, po dużych trudnościach, na dworze w Niezdołach. Chwilowo mieszkają tam tylko dwie osoby: panna Salomea Brynicka i stary kucharz, Szczepan. Piękna dziewczyna opiekuje się rannym, podejmując liczne starania, aby wrócił on do zdrowia. Nie jest to łatwe, tym bardziej że trwa powstanie styczniowe i we dworze co chwilę odbywają się rewizje - a jeśli Rosjanie znajdą powstańca...
"Wierna rzeka" miała być jedną z całego cyklu powieści historycznych, dotyczących Polski XIX wieku. Ostatecznie Stefan Żeromski ukończył tylko ten tom, którego akcja rozgrywa się w czasie powstania styczniowego.
Książkę można podzielić na dwie części. W pierwszej autor skupił się na opisie losów powstańca, jego cierpienia i prób ratowania Odrowąża. Druga część opisuje miłość panny Brynickiej i księcia. Można się zastanawiać, czy to uczucie było "naturalną konsekwencją" sytuacji, w jakiej znaleźli się młodzi ludzie, czy w innych okolicznościach w ogóle by na siebie nie spojrzeli... Chyba właśnie tak by to wyglądało. Przynajmniej, jeśli chodzi o Odrowąża. Skąd taki wniosek? Z lektury zakończenia. Czego ja się spodziewałam po Stefanie Żeromskim, po wcześniejszym poznaniu "Ludzi bezdomnych"? Chociaż tutaj można sięgnąć głębiej, do biografii pisarza. Jak pisze Jan Zygmunt Jakubowski: Wątek miłosny [został] wysnuty z tradycji rodzimej ("...z opowiadań - jak pisał Żeromski do kuzyna Stanisława Piołun-Niyszewskiego - ciotki Józefy Saskiej")*.
Krytycy też byli zawiedzeni wątkiem miłosnym, jednak z innego powodu niż ja. Oni po prostu liczyli na powieść historyczną na miarę "Popiołów", tymczasem tutaj Zainteresowanie przenosi się na kwestię: pokocha się Odrowąż z panną Salomeą Brynicką, czy się nie pokocha? Rok 1863 staje się niepotrzebnym świadkiem idylli*. Wyczuwacie to rozgoryczenie? Chociaż wątek miłosny można tu odczytywać symbolicznie... nie czuję się jednak na siłach, żeby podejmować choćby próbę takiej interpretacji. A jeśli potraktujemy te fragmenty dosłownie, okaże się, że cała historia nie ma z idyllą wiele wspólnego.
A co by było, gdyby... "Wierną rzekę" napisał Henryk Sienkiewicz?
Książę Józef Odrowąż okazałby się najdzielniejszym z powstańców. Na pewno miałby w swoim oddziale kilku dobrych i dzielnych kompanów, którzy szukaliby go po bitwie. Panna Salomea Brynicka - choć u Żeromskiego i tak była piękna, dumna i odważna - tu byłaby bardziej waleczna i honorowa. A rosyjski dragon Wiesnicyn, podobno szaleńczo zakochany w Salomei (ten wątek zdecydowanie zasługiwał na większą uwagę) nie poddałby się tak po prostu. Byłby niczym Bohun! Cała powieść nie zakończyłaby się odjazdem Odrowąża z mamusią (Z mamusią. Z MAMUSIĄ!) i rozpaczą panny Brynickiej. O nie, Sienkiewicz wiedział, że walka o Ojczyznę jest bardzo ważna, ale i wątków miłosnych nie należy zaniedbywać. I nie należy ich tak głupio kończyć. Główny bohater po prostu nie może okazać się człowiekiem, który niby to jest zakochany w dziewczynie, która uratowała mu życie i ryzykowała dla niego swoim, ale - kiedy przychodzi co do czego - zostawia ją i bez zbędnych wyrzutów sumienia odjeżdża, żeby udać się z powrotem "do partii". Wiemy jednak, że jego mamusia zadba o to, aby do lasu już nie powrócił. Wiemy też, że z czasem (zapewne dosyć szybko) Józef zapomni o Salomei. Hańba!
Lubię Żeromskiego za "Syzyfowe prace". Nie lubię go za zakończenie "Ludzi bezdomnych" (już w liceum mi się nie podobało i po kilku latach nie zmieniło się w tym względzie nic). "Wierna rzeka" jest gdzieś pośrodku. Kolejna smutna powieść, choć świetnie napisana (zaskoczenie, co?) i z pięknym motywem rzeki. Jedna z ostatnich scen - podziwiam. Choć mamusię Odrowąża bym wyrzuciła.
Tak, ta lektura była dobrym wyborem. Ale do następnej Kapitalnej Klasyki powinnam znaleźć coś weselszego, bo inaczej będzie ze mną kiepsko.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Jana Zygmunta Jakubowskiego "Stefan Żeromski. Życie i dzieło" (Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, 1964).
_______________
Źródła zdjęć:
1. http://splitshire.com/wp-content/uploads/2014/02/SplitShire_IMG_6323.jpg
2. http://splitshire.com/wp-content/uploads/2014/03/SplitShire_blur23.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)