Autor: Stephen King
Tytuł: "Chudszy"
Tytuł oryginału: "Thinner"
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 406
- Chudszy - szepnął stary Cygan z gnijącym nosem, patrząc na Williama Hallecka, który razem ze swoją żoną Heidi opuszczał gmach sądu. Tylko to jedno słowo, przesłane wraz z ciepłym, przesyconym duszącą słodyczą oddechem. Zanim Halleck zdążył się odsunąć, Cygan wyciągnął rękę i zgiętym palcem dotknął jego policzka. Jednocześnie rozchylił usta jak brzegi rany, ukazując parę poczerniałych pieńków zębów oraz czarnozielone dziąsła. Pomiędzy nimi przesuwał się język, który po chwili dotknął jego uśmiechniętych gorzko ust. - Chudszy.
Mnóstwo osób marzy o tym, żeby schudnąć. Stosują diety, ćwiczą, albo po prostu rozmyślają o tym, jak dobrze byłoby być szczupłym, zajadając się przy tym słodyczami. Billy Halleck jednak już nie musiał się martwić swoją - znacznie wyższą niż przeciętna - wagą. Kiedy najpierw śmiertelnie potrącił starą Cygankę, później został uniewinniony (cóż, nie zrobił tego specjalnie, ale wypadku można było uniknąć) dzięki pomocy lokalnego sędziego i komendanta policji, a następnie spotkał się z krewnym ofiary, który najwidoczniej rzucił na niego klątwę, Billy zaczął chudnąć. Bardzo szybko. I tego procesu nie dało się zatrzymać, jedząc więcej niż zazwyczaj albo przyjmując suplementy diety. Halleck tracił na wadze w zastraszającym tempie. Jeszcze gorszy los spotkał sędziego i policjanta. Jedynym wyjściem było zmuszenie Cygana, żeby zdjął z Billy'ego klątwę. Ale to przecież nie mogło być proste...
"To tylko sen, pomyślał.
Chudszy - odpowiedział nieubłaganie głos w jego głowie."
Początkowo podchodziłam do tego pomysłu dosyć sceptycznie. Cygańska klątwa? Facet, który chudnie aż... zniknie? Zamieni się w żywy szkielet? Ale Stephen King (a może Richard Bachman) szybko przekonał mnie do fabuły "Chudszego". Dzięki swojemu stylowi pisania i niesamowitej wyobraźni, która z najbardziej głupiego i groteskowego pomysłu jest w stanie stworzyć coś, co potrafi wstrząsnąć czytelnikiem.
A może coś z grilla...? |
Lekturę mogę podzielić na trzy etapy: intrygujący początek, kiedy z przerażeniem śledzimy całą historię i obserwujemy gwałtowny spadek wagi Billy'ego, a także nieco późniejsze wydarzenia i miotanie się głównego bohatera; akcję poszukiwawczą mającą na celu znalezienie Cyganów (którzy zdążyli już opuścić miasto) i opis działania klątwy białego człowieka z miasta; oraz zakończenie. Druga część była dobra, ale z klimatów rodem ze "Strefy mroku" przeniosła mnie bardziej w okolice "Ojca chrzestnego". Za to ostatnie rozdziały... nie zawiodłam się. Były odpowiednio niepokojące. Nie spodziewałam się, że King wprowadzi tu klimat kojarzący mi się z zakończeniem "Cmętarza zwieżąt". Oczywiście to drugie było o wiele lepsze, ale i tutaj... czy ja naprawdę choć przez chwilę myślałam, że Stephen King zdecyduje się na coś tylko w połowie przerażającego?
Cóż mogę dodać... "Chudszy", po którym nie spodziewałam się nadmiaru mocnych wrażeń, okazał się świetną lekturą. Przeczytajcie, zanim zdecydujecie się przejść na dietę.
I pamiętajcie o zakończeniu. Bardzo sensownym. Bardzo "kingowym". Które naprawdę mnie poruszyło. A to zdarza się rzadko.
Moja ocena: 5/6
___________________
Źródła zdjęć:
1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/170590/chudszy
2. http://splitshire.com/wp-content/uploads/2014/09/SplitShire-8598.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)