Autor: Grażyna Plebanek
Tytuł: "Pani Furia"
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 359
Piękna okładka. Nakaz reklamowania tej książki, bo mamy ją w
księgarni festiwalowej (Szczebrzeszyn) miesiąc przed premierą, a to
przecież wielkie wydarzenie. Rozmowy o tym, że to będzie świetna
powieść. I spotkanie z autorką, która okazała się być tak sympatyczną
osobą, że zapamiętam ją na długo. W końcu - lektura. Czy po tych
wszystkich obiecujących zapowiedziach było warto?
Alia pochodzi z Konga. Nie pamięta jednak dokładnie swojego
rodzinnego kraju. Doskonale pamięta za to dzieciństwo spędzone w Belgii,
wysiłek włożony w wychowanie młodszych braci (podczas kiedy matka
starała się zagłuszyć ból po odejściu męża) oraz próby odnalezienia się w
wielokulturowym środowisku. Te ostatnie będą jej zresztą towarzyszyć
już zawsze. Bo niełatwo być Murzynką, kobietą, w europejskim kraju. W
dodatku policjantką. I tak trudno radzić sobie z atakami złości. Nawet
więcej - furii.
To świetnie napisana, wnikliwa powieść o samotności, imigracji i o
tym, jak ciężko zachować własną tożsamość kulturową w wielokulturowym
środowisku. O tęsknocie za ciepłem, bliskością i przynależnością. O
próbach ich zdobycia i o porażkach - bo kiedy ktoś za długo odczuwał
wewnętrzne zimno, już nie będzie potrafił rozgrzać siebie i innych.
Główna bohaterka, Alia, już od dzieciństwa musi walczyć z brakiem
poczucia przynależności. Nie pasuje do kolegów z podwórka, bo - choć
świetnie gra w piłkę i z pewnością przydałaby się drużynie - jest
dziewczynką. Nie pasuje do koleżanek ze szkoły, bo jest za mało kobieca -
od dziecka wysoka, chuda, ze sterczącymi na wszystkie strony włosami.
Nie pasuje do kraju, w którym mieszka, bo przecież większość stanowią
tam biali. Tylko nieliczne osoby potrafią sprawić, że Alia czuje się
akceptowana. Ale i one odchodzą, jedna po drugiej... Zostaje tylko
furia.
Grażynie Plebanek w doskonały sposób udało się opisać wielokulturowe
środowisko zamieszkujące Brukselę. Świetnie przedstawiła też wszystkie
uczucia towarzyszące Alii. Dodatkowo autorka skłania czytelnika do tego,
aby zastanowił się nad tym, co zawarła w "Pani Furii". A wykorzystanie
wątku afrykańskiej literatury mówionej i opowiadaczy było tak oryginalne
i tak zgrabnie wplecione w całą fabułę, że... Naprawdę podziwiam.
To niezwykle aktualna książka. Chociaż nie tylko dlatego warto ją
przeczytać. Przynajcie, już sama okładka - tak wyróżniająca się na tle
innych nowości wydawniczych - przyciąga czytelnika. A kiedy ktoś raz
zagłębi się w treści, może już nie oderwać się od lektury. I chociaż nie
jest to łatwa powieść, gorąco ją polecam. Mam wrażenie, że jeszcze
długo będę rozmyślać nad losami Alii i innych osób, z którymi się
stykała. A także nad zakończeniem. Natomiast sama powieść będzie pięknie
wyglądać na mojej półce;)
Moja ocena: 5/6
Źródło zdjęcia: unsplash.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)