7/05/2013 08:35:00 AM

Stephen King "Joyland"


Autor: Stephen King
Tytuł: "Joyland"
Tytuł oryginału: "Joyland"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 335

"To była najpiękniejsza jesień w moim życiu. Nawet po upływie czterdziestu lat mogę tak powiedzieć. I nigdy nie byłem bardziej nieszczęśliwy, tak tez mogę powiedzieć. Ludzie uważają, że pierwsza miłość jest piękna i nigdy nie piękniejsza niż w momencie, kiedy ta pierwsza więź się zrywa. Słyszeliście pewnie z tysiąc piosenek country i popowych, które tego dowodzą; jakiemuś głupcowi złamano serce. A jednak to pierwsze złamane serce zawsze boli najbardziej, goi się najwolniej i pozostawia najbardziej widoczną bliznę. Co w tym pięknego?" /s. 7/
Davin Jones to młody chłopak, który podejmuje wakacyjną pracę w parku rozrywki o nazwie Joyland. Chce zarobić na kolejny rok studiów. Chce również zapomnieć o dziewczynie, która właśnie go zostawiła. Jednak praca w lunaparku to nie sama przyjemność... Devin natrafia na zagadkę morderstwa popełnionego w Joylandzie przed laty. Musi też zmierzyć się z przepowiednią madame Fortuny - kobiety pracującej w parku rozrywki jako wróżka. Wszyscy lekceważą jej słowa... jednak po cichu przyznają, że czasem uda się jej powiedzieć coś niezwykle trafnego. Czy tak jest i w tym przypadku?

"Joyland" nie jest typowym horrorem, chociaż możemy w nim znaleźć elementy tego gatunku. Mamy tu do czynienia również z kryminałem, a także z wątkami obyczajowymi. To niezwykłe połączenie gatunków doprawione charakterystycznym stylem Stephena Kinga wciąga czytelnika już od pierwszej strony. 

Główną postacią powieści zdecydowanie jest Devin. Jest on również narratorem. Opisywani przez niego ludzie są interesujący, prawie każdy z nich ma jakieś charakterystyczne cechy. Najciekawszym bohaterem jest według mnie Mike - ciężko chory chłopiec, który pomimo nieszczęścia zachowuje niezwykłą pogodę ducha. 


Żałuję, że powieść jest dosyć krótka (jak na możliwości Kinga - wystarczy wspomnieć chociażby "Bastion"). Gdyby było inaczej, wiele osób zarzuciłoby autorowi, że zmęczyły ich jego opisy, refleksje...jego gawędziarstwo. Ale mi ono nie przeszkadza. Poza tym może moglibyśmy dzięki temu dokładniej poznać wydarzenia, które działy się w Joylandzie i okolicach po zakończeniu letniego sezonu. Trochę mi tego brakowało.


Ogólnie po lekturze czuję lekki niedosyt. Ale sama historia bardzo mi się spodobała, byłam zachwycona już od pierwszych stron powieści. Jak najbardziej polecam, oczywiści jeśli nie liczycie na klasyczny horror. W "Joylandzie" znajdziecie coś więcej...

Moja ocena: 5/6

PS. Czy tylko mi "Joyland" przypominał klimatem "Rękę mistrza"?
__________________________
Źródła zdjęć: 
1. Zdjęcie mojego autorstwa (co widać...)
2. http://media-cache-ak1.pinimg.com/236x/0e/cd/ce/0ecdce747a347963df73c82f5245a2f5.jpg
3. http://media-cache-ec2.pinimg.com/736x/cb/b5/e7/cbb5e776c9d7a21f9bdfa530be96f512.jpg

18 komentarzy:

  1. Książka już za mną, lecz osobiście pozostawiła za sobą spory niedosyt, gdyż myślałam, że to będzie horror, a nie powieść obyczajowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już czeka na półce, jestem ciekawa tego połączenia gatunków, a czy powieść będzie przypominała klimatem "Rękę mistrza" - niebawem się przekonam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba trochę by mi brakowało elementów horroru i niesamowitości, które tak świetnie wychodzą Kingowi. Jednak przekonałam się, że odpowiedni klimat w powieści obyczajowej naprawdę potrafi zdziałać cuda, a poza tym - to King! Przeczytam na pewno:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wolę Kinga w mniej obyczajowym wydaniu, dlatego wciąż zastanawiam się, czy sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wolę Kinga w obyczajówkach, więc książka jest dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :) Na początku zachłysnęłam się horrorami, ale teraz bardziej podobają mi się obyczajówki w jego wykonaniu :) Jeszcze bardziej chcę tę książkę :)

      Usuń
  6. A ja nadal nie czytałam nic Kinga... Mam nadzieję, że w te wakacje uda mi się to zmienić i chętnie zaczęłabym od "Joyland" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jestem wielką fanką Kinga, ale mam apetyt na "Joyland". Po Twojej recenzji jeszcze większy niż dotąd. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już dawno postanowiłem, że przeczytam, więc dodatkowej zachęty nie potrzebuję :) King jest mistrzem i niezbyt często zdarza mu się napisać coś słabego, więc ufam że Twoja opinia w dużej mierze pokryje się z moją ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi fajnie. Aż wstyd, że z Kingiem miałam tak mało do czynienia, bo prawie nic...

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie bym przeczytała ,,Joyland", lubię Kinga:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ochotę na tę książkę. A podchodzę dość sceptycznie do autora i z dużą ostrożnością wybieram sobie jego książki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja czekam z przeczytaniem "Joylandu" do urlopu. Książka grzecznie leży na półce i już nie mogę się doczekać, aż wrzucę ją do plecaka i ruszę w drogę:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam na Kindlu, niedługo zacznę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń

  14. Swoją przygodę z Kingiem mam dopiero zamiar rozpocząć, ale zacznę ją raczej od jego troszkę starszych dzieł:)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja właśnie "Dallas '63" wypożyczyłam i mam nadzieję, że będzie to dobra książka, bo naprawdę dawno Kinga nie czytałam.

    Cytat u góry przejmujący i taki prawdziwy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie zawiedziesz się na "Dallas 63".
      Cytat rzeczywiście bardzo trafny...

      Usuń
  16. No cóż, ja i pan King jakoś się nie lubimy, a próbowałam go poznac wielokrotnie. Chyba tylko 3 powieści przeczytałam w całości, bo mi sie podobały, a z 6 porzuciłam w trakcie lektury :) więcej prób nie przewiduję, nie mój autor, nie mój styl, nie mój klimat :) ale cieszę się, że Tobie powieść się podobała :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie krytyczne. Odpowiadam na nie, oczywiście jeżeli mam coś do powiedzenia na dany temat;)

Copyright © 2016 Miros de carti. Blog o książkach , Blogger