Opowiadanie pochodzi ze zbioru "Polskie opowieści z dreszczykiem" (Państwowe Wydawnictwo ISKRY, 1969) oraz z antologii "Ja gorę" (Wydawnictwo Alfa, 1983).
"Włosy, włosy zatruły życie moje!"
Dwaj znajomi spotykają się przypadkowo w obcym mieście i idą na obiad do traktierni. Tam natrafiają na dziwnego człowieka, który wydaje się być bardzo zdesperowany i udręczony. Zapytany o powód, odpowiada, że jego włosy krzyczą. Czy inni tego nie słyszą? I tak mężczyzna, w nadziei, że nowo przybyli zdołają mu pomóc, zaczyna snuć swoją historię...
Jan Barszczewski to, cytując Wikipedię: "polski i białoruski pisarz, poeta i wydawca". Urodził się w 1790 lub 1794 roku, zmarł w roku 1851. Był autorem wierszy i opowiadań. Najczęściej wymienia się jego zbiór "Szlachcic Zawalnia, czyli Białoruś w fantastycznych opowiadaniach".
Kto zgadnie, jaki horror miał na myśli twórca tego plakatu? To mój pierwszy typ, jeśli chodzi o historię ze strasznymi włosami;) |
Tekst składa się głównie z opowieści mężczyzny zagadniętego w traktierni. Mamy w niej czarnego bohatera - złowrogiego starca, niewinną pannę i tajemne moce. Opowiadanie przykuwa uwagę czytelnika, głównie za sprawą dziwnego pomysłu. Bo czy słyszeliście kiedyś o krzyczących włosach? W odbiorze może za to przeszkadzać język, jakim "Włosy..." zostały napisane. Oczywiście, jeśli dla kogoś przeszkodą jest XIX-wieczny styl;)
Opowiadanie ma klimat. Nie jest (dla mnie) przerażające, ale z pewnością tajemnicze. Jego główne zalety to pomysł oraz piękny styl autora. Tekst zbytnio nie zaskakuje, ponieważ Jan Barszczewski postanowił wykorzystać klasyczne motywy pojawiające się w tego rodzaju opowieściach wywodzących się z folkloru. Na szczęście nie wszystko jest oczywiste, a autor zostawia czytelnika z kilkoma pytaniami bez odpowiedzi. W tym przypadku wyjątkowo mi się to podobało.
To może być dobra lektura dla osób interesujących się historią polskiego horroru. I dla tych, którzy chcą poznać różne oblicza rodzimej XIX-wiecznej literatury. Oraz dla wszystkich zainteresowanych grozą, nie tylko w tym najpopularniejszym wydaniu.
Moja ocena: 4,5/6
____________________Źródło zdjęcia: http://www.pinterest.com/pin/311733605427172369/
Moje włosy też krzyczą "ratuj mnie!" ;-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie tematyka niczego sobie. Koszmarki z włosami czytałam, ale z krzyczącymi i na dodatek napisane z charakterystyczną manierą, nigdy.
Ten obrazek z żadnym horrorem mi się nie kojarzy, chyba że z "Widmem" albo "Owsik atakuje" ;P
Nie trafiłaś;) Ale jeżeli chodziło Ci o "Shutter", to byłaś blisko:P
UsuńTak myślałam o "Shutter", w życiu na "Ring" bym ni wpadła :-)
UsuńSkojarzyło mi się z "Szatańskimi włosami" Mastertona (kiepskimi zresztą), ale chyba wolałabym przeczytać o tych krzyczących włosach... ;)
OdpowiedzUsuńObrazek świetny! Oko, włosy... Ale nie wiem do czego bym go przypisała.
Też wolałabym krzyczące włosy niż powieść Mastertona...ale to już wynika z moich osobistych uprzedzeń;)
UsuńOczywiście nie słyszałam o tym opowiadaniu, ale krzyczące włosy brzmią tak intrygująco, że będę musiała się z nim zapoznać.
OdpowiedzUsuńA plakat kojarzy mi się z trawą, nie wiem "mordercze trawy" np :P
Racja, już sam tytuł jest szalenie intrygujący;)
UsuńNie mam pojęcia dlaczego, ale zabrzmiało mi to jak lektura :D jakiś taki klimat. Raczej nie sięgnę, bo często to co ma byc straszne na mnie jakoś nie działa
OdpowiedzUsuńMoże przez ten XIX wiek?;)
UsuńLubię tę akcję :D Ring w plakacie? :> O, folklor? Ostatnio lubię takie historię z nim, lub z nim w tle, lub inspirowane :x Możliwe, że się skuszę :3
OdpowiedzUsuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
Tak, to "Ring". Gratuluję!;)
UsuńPowinnam coś kiedyś wygrać :P Ciągle udaje mi się zgadnąć! :P
Usuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
Wezmę to pod uwagę :P
UsuńCiekawa tematyka, choć przy okazji trochę śmieszna :P
OdpowiedzUsuńOjoj, moje mogłyby krzyczeć - ze względu na ich stosunkowo niewielką ilość, najprawdopodobniej i tak nic bym nie usłyszał :D
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z "krzyczącym włosami" - czemu by nie zaryzykować :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo interesująco :))
I takie jest;)
UsuńHmm. "Krzyczące włosy", powiadasz? Czego to ludzie nie wymyślą! :P
OdpowiedzUsuńZamiast czuć niepokój, poczułam rozbawienie :) Czego to ludzie nie wymyślą-krzyczące włosy :) Nie mogę, po prostu nie mogę myśleć poważnie o tej książce.
OdpowiedzUsuńNo, no. Z pewnością lektura niecodzienna. Poszukam...
OdpowiedzUsuńNa pewno fajne jako ciekawostka. Podobnie do Cyrysi, pomysł mnie raczej bawi niż straszy, ale może zmieniłabym zdanie, gdyby moje własne kłaki zaczęły na mnie wrzeszczeć. :D
OdpowiedzUsuńDokładnie - na razie wszyscy się śmieją, ale do czasu... :P
Usuń